2 [Matt]

612 38 24
                                    

To było dziwne.

Najpierw dostaję kilka priorytetowych wiadomości na plotkarskich stronach o jakimś wirusie, a potem do domu wbija nam Tord i każe się zbierać. A potem lecimy helikopterem.

Po tej złośliwej uwadze Toma wszyscy siedzieliśmy w ciszy. Nie żeby mi to przeszkadzało. Miałem czas na przeglądanie telefonu. Na tych samych portalach plotkarskich co wcześniej było kilka informacji o chodzących trupach, teraz wszystko zamilkło. Zupełnie jakby ludzie nabrali wody w usta. Co więcej, coraz więcej moich znajomych zaczęło bez ostrzeżenia stawać się off-line. Teraz pisałem tak naprawdę z ostatnią, Tiffany.


Matti: U ciebie też wszyscy milkną? :***

Tiff: No, nie wiem czemu :/ Jakby zrobili jakąś grupową ewakuację XDD czy coś. No bo nie wydaje mi się to tak o prawdopodobne. :*

Matti: No właśnie :// 

Tiff: Poczekaj moment, mamke woła mnie na jedzonko :** :D Mam pierożki :DD

Matti: Jasne Tiffy :** Wracaj szybko i chociaż ty mi nie znikaj :*

Tiff: Nie mam zamiaru Mattuś :* 3maj się mój ty rudzielcu :3 :#



Oderwałem wzrok od ekranu. Świenie. Co mam teraz robić? Rozmyślać nad końcem świata? Hah, nie. Nie mam zamiaru tak się nudzić. Koniec świata to musi serio być nuda. 

Popatrzyłem na Edda, który wodził wzrokiem za brykającym kotem. Był bardzo zamyślony. Tom chyba spał, bo miał zamknięte oczy. Dopiero po chwili zobaczyłem krople potu spływające mu po czole. Tord za to usiadł najbardziej z boku i pustym wzrokiem patrzył się w przeciwległą ścianę. Wyglądał na smutnego.

Nie zapomniałem, co mi zrobił.

Do teraz pamiętam ten ból gdy mnie uderzył.

Zerknął na mnie niepewnie i przez moment chciałem odwrócić wzrok, jednak uśmiechnąłem się szeroko i wyszczerzyłem zęby. Też spróbował się uśmiechnąć, ale nie do końca mu wyszło.

Wstałem więc i dziarskim krokiem podszedłem do niego. Usiadłem obok. Przesunął się lekko, jakby specjalnie nie chciał, abym go chociaż tknął. Trochę mnie to zabolało, ale co mogłem zrobić.

- Czemu tak właściwie po nas przyleciałeś? Trupy? Zombie? Nic z tego nie rozumiem, naprawdę. - utkwiłem w nim wyczekujący wzrok. Nie wyglądał, jakby miał zamiar mi odpowiadać. Skierował wzrok na Toma, a w jego oczach zabłysł smutek.

- Może i przez tyle lat nie było mnie z wami, ale w jakiś sposób nie mógłbym sobie wybaczyć, gdybyście zginęli. - mruknął - O tych trupach dowiedziałem się niedawno. Jakieś dwa tygodnie temu z laboratorium w Rosji wydostał się wirus zmieniający ludzi w takie istoty. Dowiedziałem się o tym półtora tygodnia temu. Jak mówiłem, prognozowane straty w cywilach wynoszą zbyt dużo. Nie mieliście szans przeżyć wszyscy. A ja... Cóż. - zaśmiał się gorzko - Ja jestem Red Leaderem, przeżyłbym bez względu na wszystko. Co więcej, mam możliwości. Szykowałem to wszystko nieco powyżej tydzień. Zrobiłbym to bez względu na wszystko. Musiałem podjąć pewne kroki... - zawahał się na moment - no, właśnie. Dochodzimy do problematycznej części historii. Powiedziałem, że jesteście żołnierzami, o wiele lepszymi niż przeciętni...

Zauważyłem, że Edd przysłuchuje się naszej rozmowie.

- Powiedziałem, że Edd jest świetnym strategiem, a Tom i ty służyliście w wojsku  brytolów jako jednostki specjalne... - zerknął na mnie kątem oka

Nie przeżyjemy |  Eddsworld AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz