- Że co? - wyrwało mi się, gdy usłyszałem, co mamy zrobić za dokładnie pięć dni, i to w nocy.
Matt wzruszył ramionami.
- Przecież mówię. Pomagamy im. - wydawał się całkiem zadowolony z siebie, jakby nie było to coś durnego i niepotrzebnego.
- Upewnij mnie. Tych, którzy nas chcieli zajebać? - burknąłem, wciskając dłonie do kieszeni i wiercąc się na łóżku.
- Tak. - odparł.
Jęknąłem przeciągle i opadłem na miękką, trochę brudną poduszkę.
- Zginiemy tam. - wymamrotałem, patrząc prosto w oczy rudzielca. Wzruszył ramionami.
- Przesadzasz.
- Absolutnie nie. Jest nas piątka przeciwko cholernej... nie wiem, dwudziestce dorosłych mężczyzn. Chyba zgłupieliście.
- Nie zapominaj, że tamci również nas wspomogą. No i Lotos też ma zamiar tam pójść.
Odetchnąłem przeciągle. Matt podszedł do mnie i usiadł obok.
- Nie martw się, będzie dobrze.
- Wcale się nie martwie. - odpowiedziałem, siląc się, żeby mój ton nie brzmiał, jakbym się przejmował.
Tak naprawdę cholernie się przejmowałem. O wszystkich, o Edda, Matta, Torda i Taylor. O Lotosa w sumie też. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby którykolwiek z nich zginął.
Na samą myśl o Taylor po plecach przeszły mi ciarki. Zachowywała się... trochę dziwnie, po tym, jak pieprzyliśmy się na dachu. A ja nadal nie mam serca powiedzieć jej, że całym sobą powstrzymywałem się, aby stamtąd nie odlecieć do innego wymiaru, do gwiazd, do przeszłości. Że gdy dochodziłem, nie miała w mojej głowie nawet odrobiny uwagi.
Wzdrygnąłem się na moją nieczułość. Widocznie zbyt... widocznie, ponieważ rudzielec poklepał mnie po ramieniu z troską.
- Uspokój się. - rzucił jeszcze, a potem zapadła cisza, przerywana tylko szuraniem dłoni po materiale.
Przecież tak się dzieje w dorosłości, prawda? Każdy pieprzy się z każdym, szczególnie przy końcu świata. To nie jest nic złego. Pod presją ludzie łatwiej się zakochują. I różne rzeczy się dzieją. Znaczy, pieprzą się.
Sam w to nie wierzę.
Czuję się podle. Niby zależy mi na niej, ale wykorzystała to, że byłem pijany, w trochę... słaby sposób.
Aah, cholera.
Podniosłem się do siadu tureckiego i oparłem głowę o ramię Matta z głębokim westchnięciem.
- Nie chce mi sięęę... - jęknąłem, patrząc mu w oczy.
Wzruszył ramionami, moja głowa podskoczyła.
- Myślę, że jeżeli powiesz Tordowi, że źle się czujesz lub coś w tym stylu, to nie pójdziesz.
- A nie powinienem tego mówić Lotosowi?
Rudzielec zawahał się na moment, zauważyłem to nie bez satysfakcji. Ostatnio był zdecydowanie za bardzo pewny siebie.
- Technicznie rzecz biorąc, to Tord będzie dowodził tą akcją. - odparł dyplomatycznie.
Westchnąłem ponownie.
- Oboje wiemy, że gdyby Tord czegoś zechciał, Lotos od razu by mu uległ. - mruknąłem sceptycznie, wcale nie przesadzając. Wszyscy są w tego dupka wpatrzeni jak w obraz, jakiś wzór do naśladowania. Mówiłem mu to nad jeziorem, i widocznie wziął sobie moje słowa do serca, bo stał się do wszystkich jakoś milszy. Pomijając to, jak pokazał swoją ciemną stronę Red Leadera.
CZYTASZ
Nie przeżyjemy | Eddsworld AU
FanfictionEddsworld. Apokalipsa zombie. Przyjaźń, miłość, nienawiść. Nieustraszony Red Leader Tord, Tom nie wiedzący co myśleć, Edd ze zbyt dużą ilością problemów na głowie oraz wiecznie pogodny i przyjacielski Matt. Wszystko otoczone możliwą śmiercią z każd...