14 [Matt]

211 25 6
                                    

Czy Tord zawsze taki był?

Patrzyłem na jego karmelowe, brudne włosy ułożone w dwa rogi, w zamyśleniu. Jak odmawia całego ciasta. Bierze jeden kawałek, jak każdy, i odsuwa resztę.

W porównaniu do tego, jak nastraszył tamte dzieciaki, to jest trochę... nie, nie trochę. Zdecydowanie inne. Czemu tak je nastraszył? Widać było, że potrzebują jakiegoś sojuszu. Może ktoś je, nie wiem, szantażował, czy coś. A on je zwyczajnie... przegonił.

Albo to może ze mną jest coś nie tak.

Spuściłem wzrok na ciasto, uniosłem je i wziąłem gryza. Przepyszne, doprawione cynamonem, z jabłkami nie przerażająco słodkimi, ale lekko kwaskowatymi, z kruchym, jeszcze ciepłym ciastem. Wszystko wręcz rozpływało się w ustach. Uśmiechnąłem się błogo. Przynajmniej tyle nam zostało. Dobre szarlotki Lotosa.

Złapałem jego wzrok i uśmiechnąłem się z wdzięcznością. Odpowiedział tym samym.

To jest naprawdę dobre.

Jedząc ciasto dalej, rozejrzałem się. Tom siedział wpatrzony bezbarwnie w przestrzeń, widocznie nad czymś rozmyślając, Edd założył ręce na piersi i oparł się o ścianę, a Taylor patrzyła wrogo na Torda.

Naprawdę nie wiem, co się z nimi dzieje.

Westchnąłem i zjadłem kawałek do końca. Gdy już to zrobiłem, zacząłem obserwować wszystkich dookoła.

Tak właściwie, skąd ten Amber wiedział o imieniu Lotosa?

Popatrzyłem na czarnowłosego chłopaka. Jadł szarlotkę przygotowaną przez siebie i śmiał się z jakiegoś żartu Evy. Pokiwał głową do Adama, który zapytał się go o coś, i wziął kolejnego gryza.

Po krótkim namyśle wstałem i podszedłem do nich. Usiadłem na ławie tuż obok.

- Hej. - zacząłem, opierając łokieć o blat. - Lotos, ciekawi mnie jedna sprawa.

- No, dawaj. - rzucił, biorąc gryza.

- Skąd Amber wiedział jak masz naprawdę na imię?

Czarnowłosy zmierzył mnie wzrokiem i westchnął.

- To mój kuzyn. - mruknął cicho. Eva popatrzyła na niego z troską.

- Kuzyn...? - powtórzyłem, nie do końca dowierzając. - musieliście się naprawdę nienawidzić, tak to przynajmniej wyglądało.

Zaśmiał się niewesoło.

- Oj tak. Jest ode mnie starszy o rok, a zachowuje się, jakby było między nami conajmniej dziesięć lat różnicy. Nie wiem czemu się nade mną znęca i znęcał. Na przykład, on ma, według mnie, całkiem fajne imię. Amber. Bursztyn. Pasuje do tych jego głupich czerwonych włosów. - dodał, mamrocząc - No. A ja jestem Hugo. Co to wogóle za imię? Dla mnie zawsze to brzmiało jak imię jakiegoś trola. - dodał gorzko - Poza tym, nie raz mówił mi z zawiścią, że wyglądam tak samo jak on, i w sumie to prawda, nie? Ale przecież nie ja wybierałem swoje geny. Nikt nie wybierał.

Zamilkł, wlepiając wzrok w szarlotkę i biorąc kolejnego gryza.

- Hm... No, tak. - mruknąłem - słuchaj, kiedy urządzamy kolejny wypad do miasta?

- Nie wiem, myślę, że tak jakoś za tydzień, może trochę dłużej. Jeszcze trochę zapasów mamy.

- Nie zapominaj, że zbliża się zima. - powiedziała Eva, opierając głowę na swoim ramieniu leżącym na stole. - I że trzeba zrobić więcej zapasów.

Lotos pokiwał głową.

- Spoko, pamiętam. Myślę, że damy radę. Jesteśmy w całkiem dobrym stanie... - urwał nagle

Nie przeżyjemy |  Eddsworld AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz