Westchnąłem. Ten worek z rzeczami naprawdę jest ciężki. Nie podejrzewałem, że w tym helikopterze może być tyle rzeczy. Poza tym, martwię się o Matta. Co, jeżeli nie wróci? Albo wróci, ale z jakąś poważną raną, od której wkrótce umrze?
Przełożyłem worek na drugie ramię i skrzywiłem się. To naprawdę jest niepokojące. Wypad do miasta nie może być bezpieczny. Dobrze, że przynajmniej Tom i Taylor tutaj zostali.
Obejrzałem się na nich. Oni i kilka innych gadało sobie szczęśliwie, tylko ja szedłem na przedzie i się zamartwiałem.
Wychwyciłem wzrok Taylor. Uśmiechnął się delikatnie i rzucił, że idzie do mnie. Przyspieszył trochę kroku i zrównał się ze mną.
- Co jest? - spytał cicho, tak, żeby inni nie dosłyszeli.
Wzruszyłem ramionami.
- Martwię się o Matta.
Westchnął i pokiwał głową.
- Też się o nich martwię.
- No, tak w sensie o nich. - mruknąłem, nie będąc tak naprawdę pewny, czy zgodnie z prawdą. Uśmiechnąłem się starając się, aby wyglądać pewnie i bez zmartwień. Taylor uniósł brew z rozbawieniem.
- To tak nie działa, Edd, że uśmiechniesz się i od razu jesteś szczęśliwy.
Prychnąłem i zaczerwieniłem się. Wpatrzyłem w drogę przed siebie, jakby nie chcąc się o coś potknąć. To wcale nie tak, że jestem w stanie chodzić na przykład tyłem i dawać sobie radę. Niee, na pewno potknę się na prostej drodze.
- No, wiem. Tylko się staram. - mruknąłem.
Trącił mnie ramieniem i uśmiechnął się szeroko.
- Tak to rób. Szeeroookooo! - wyszczerzył zęby, a w jego oczach zabłysły szczęśliwe iskierki. Uśmiechnąłem się, trochę bardziej szczerze niż wcześniej. Pokiwał głową z aprobatą. - Tak! Dobrze, Edd!
Zapadła cisza. A potem wybuchnąłem naprawdę głośnym śmiechem.
Taylor uśmiechnął się pod nosem.
- Miło, że potrafię cię rozbawić.
Pokiwałem głową.
- Naprawdę, Edd, myślę, że nie musisz się zamartwiać. Matt i Tord potrafią utrzymać broń. Tord w sumie jest tym kim jest, obroni kogo będzie trzeba.
- Chciałbym, żeby tak było. Ale nawet on nie jest idealny.
- Oh, tak, zdecydowanie nie jest idealny. Ale nadal... no wiesz. Umie robić sporo rzeczy. Jeżeli cokolwiek złego się przydarzy, on zapanuje nad sytuacją. Robił już nie takie rzeczy.
- Właśnie... Ty byłeś u niego w wojsku. W sumie nigdy nie dowiedziałem się, jak wygląda tam stan rzeczy. Jakim był Leaderem?
Taylor wzruszył ramionami.
- W sumie to nawet było spokojnie. Jak na komunistyczną armię. Trochę rygor, ale gdy trzeba było, to można było nawet z nim pogadać. Przy piwie czy coś. Zachowywał się, czasami oczywiście, jak skończony dureń zadufany w sobie, ale nie zawsze.
- Pił?
- No, jak każdy. Znaczy, oprócz Thomasa. On chyba tylko raz siedział z nami i gadał.
Uśmiechnąłem się na widok pijanego Thomasa w mojej wyobraźni. Nie prezentował się jak przyjazny kolega do piwa.
- Czyli nie było aż tak źle? - zerknąłem na niego z ukosa. Pokiwał głową.
- Mogłoby być gorzej, naprawdę. Jedyne kary jakich używali, to pompki i zmywak. Ale był spoko... zazwyczaj... I czasami mu trochę odwalało, ale... nie, dobra, chyba nie powinieneś wiedzieć. - dokończył prawie mrucząc pod nosem.

CZYTASZ
Nie przeżyjemy | Eddsworld AU
FanfictionEddsworld. Apokalipsa zombie. Przyjaźń, miłość, nienawiść. Nieustraszony Red Leader Tord, Tom nie wiedzący co myśleć, Edd ze zbyt dużą ilością problemów na głowie oraz wiecznie pogodny i przyjacielski Matt. Wszystko otoczone możliwą śmiercią z każd...