2.2

1.7K 130 85
                                    

na wstępie chciałabym podziękować @AlCoSu za odrobinę konstruktywnej krytyki i wyłuszczenie mi paru rzeczy, które od początku opowiadania zdążyłam ,,zepsuć" 
wielkie dzięki 

Jeśli macie dla mnie jakieś rady, zastrzeżenia itp, śmiało, piszcie 

***

-Leta, proszę cię, porozmawiaj z Corą.- Tezeusz zwrócił się do swojej narzeczonej, gdy wieczorem siedzieli w niedużej knajpce, jedząc wspólnie kolację po dniu pełnym wrażeń.

-Jeśli chcesz, abym wybiła jej z głowy to zakochanie, to daruj sobie. Nie zrobię tego.- Machnęła lekceważąco dłonią, popijając czerwone wino. 

-Leta, nawet sobie tak nie żartuj. Mnie nie posłucha.

-Tezeuszu, powiem to raz i nie będę się powtarzać. Nie zrobię tego, bo chociaż Merlin jeden wie, jak bardzo nienawidzę Grindelwalda przez to co zrobił mojej rodzinie, tak bardzo chcę, żeby twoja siostra była szczęśliwa. 

-Że niby z nim będzie? Będzie ją źle traktował, jestem pewien.

-Ja też. Ale ona będzie szczęśliwa, bo będzie sobie żyła w swojej iluzji. Tez, ona go kocha i nie widzi nic poza nim. Dopóki samo jej nie przejdzie, nie posłucha ani mnie, ani ciebie, ani nawet samego Merlina. Sposobność sama się nadarza, w końcu co z oczu to z serca.

-Nie pozwolę, by Grindelwald ją skrzywdził i nie powstrzymasz mnie przed tym.- Na tym skończyli wątek nieszczęsnej Corinne, przechodząc do planów na swój ślub. 

***

-Powiedz mi Newt, czemu to wszystko musi być takie poplątane? Czemu oni wszyscy nie mogą po prostu zaakceptować mojego wyboru?- Cora siedziała właśnie przy toaletce i rozczesywała swoje długie włosy, patrząc się w odbitą w tafli twarz brata. 

-Bo to Grindelwald. Jest od ciebie dużo starszy. W dodatku siedzi teraz w więzieniu.- Zaczął wyliczać.- Ale prawda jest taka, że po prostu się martwią. Chociaż wydaje mi się, że może być za tym coś więcej niż możemy przypuszczać.

-Ty jesteś dobry w takich sprawach, gdy ktoś coś ukrywa, prawda?- Warknęła do niego, szarpiąc szczotką kolejne pasmo.- Jeszcze ten facet. Co nasza matka sobie wyobraża? 

-Nie wiem, nie rozumiem jej zachowania. Ostatnio stała się jakaś... inna. Nie przypomina mi tej samej osoby.

-Może pod nią też się ktoś podszywa?- Prychnęła Cora, odwracając się do brata.

-Powinnaś z nią porozmawiać. Na spokojnie. Tak jak kiedyś, gdy byłaś mała.- Newton położył siostrze dłoń na ramieniu.- Musi mieć jakiś powód. Zapytaj ją o to, co ci szkodzi.- Po czym pożegnał się i opuścił pokój, zostawiając Corę z plątaniną myśli.

***

-Jeremiah, mam już tego dość. Czemu ona musi ciągle przyprawiać mnie o ból głowy?- Tak samo jak Corinne w swoim pokoju, tak w małżeńskiej sypialni, pani domu siedziała przy toaletce szarpiąc grzebieniem swoje włosy.- Myślałam, że jak ukończy Hogwart i przestanie się zadawać z... nimi, to będziemy mieli spokój. 

-Cynthio, nie łudziłaś się chyba, że nasza mała Corinne straci swój charakterek?- Zakpił pan Scamander, czytając gazetę.- Udało ci się go przytłumić, to prawda. Podkopałaś jej pewność siebie i stała się bardziej potulna, fakt. Ale to Corinne, jest twoją córką i znasz ją najlepiej. Pod tą niewinną otoczką skrywa się wcielony diabeł. 

-Chyba nie wierzysz w te wszystkie plotki.- Syknęła na niego żona.

-Każda plotka ma w sobie ziarno prawdy. A powiązanie naszej córeczki z tak paskudną sprawą zdaje się być tak absurdalne, że jej faktyczny udział, musi być prawdą. Nawet jeśli Dumbledore uznał, że jest całkowicie niewinna.- Nie podniósł nawet oczu znad papieru. 

-Ale było już tyle spokoju! Myślałam, że okres buntu już jej minął, a teraz... Przez Grindelwalda stanie się przestępcą. Ona chyba nie wie, na jakie życie się pisze. Wyjęta spod prawa, przemykająca cieniami Nokturnu... Naczytała się książek i liczy na życie jak w bajce obok wielkiego zbrodniarza. 

-Ktoś jej te książki kupował.- Zażartował pan Scamander okrutnie. 

-O nie, nie zwalisz winy na mnie, Jeremiah!- Zirytowała się, szarpiąc mocniej z pasmo i wyrywając sobie parę włosów z cichym syknięciem. 

-To może tylko moja opinia, ale powinnaś z nią porozmawiać. Tak jak kiedyś, nim to wszystko się jeszcze zaczęło. Przy gorącej czekoladzie i truskawkach. Jeśli się nie mylę, to nie odbyłyście szczerej rozmowy od czasu tamtych wydarzeń.- Złożył gazetę i zdjął z nosa okulary.- Zrobisz jak uważasz, ty ją tak wychowałaś, to się z nią szarp. Ja idę spać.- Po czym odwrócił się na drugi bok zostawiając żonę bijącą się z myślami. 

***

Cynthia i Corinne były podobne, choć ta druga stanowczo temu zaprzeczała. Codzienne zachowania tylko to potwierdzały, lecz ona wolała myśleć, że nic nie łączy jej z kobietą, która, w jej mniemaniu, non stop się czegoś czepiała.

Corinne wiedziała jednak, że musi coś zrobić z napiętą atmosferą jaka zapanowała w domu od jej powrotu, dlatego też kazała skrzatowi przygotować gorącą czekoladę i truskawki, po czym ze srebrną tacką ruszyła do sypialni rodziców. 

Na taki sam pomysł wpadła też Cynthia i dlatego kobiety spotkały się w połowie drogi. W przyjemnym półmroku wyglądały jak siostry. Noc wygładziła zmarszczki starszej, jednocześnie rzucając długie cienie na twarz młodszej. 

-Chyba powinnyśmy porozmawiać.- Stwierdziła Cora, otrząsając się z pierwszego szoku po zobaczeniu matki. 

-Zdecydowanie powinnyśmy.- Pokiwała głową, po czym obie udały się na wielki balkon przylegający do pokoju Corinne. Był on obłożony wieloma zaklęciami, dlatego nawet mimo początku grudnia było przyjemnie ciepło, a kwiaty doniczkowe kwitły bajecznie. Zajęły swoje miejsca, Cora na podwieszanym fotelu, a jej matka na ławeczce i zajęły się swoimi napojami, przyglądając się sobie nawzajem. 

Cynthia otaksowała swoją córkę wzrokiem, przyglądając się jej bardzo dokładnie. Zwiewna koszula nocna i włosy złapane w koka nadawały jej wyglądu niewinnego aniołka. Kobieta skrzywiła się na myśl, jak bardzo zwodnicze było to przeświadczenie. Czy tylko ona dostrzegała diabla ukrytego pod skórą swojej jedynej córki? 

-Jak to się stało, że poznałaś Grindelwalda?- Zapytała w końcu kobieta, przerywając milczenie. 

-Jak pewnie wiesz z gazet, bo to im zwykłaś wierzyć, podszywał się pod niejakiego Percivala Gravesa, którego spotkałam w Ministerstwie. No i zakochałam się w nim. O tym, że jest tym, kim jest, dowiedziałam się dopiero przed jego aresztowaniem. Moja kolej na pytanie. Czemu chcesz wydać mnie za mąż wbrew mojej woli?- Wytoczyła od razu ciężkie działo. Z ust jej matki wydobyło się przeciągłe westchnienie.

-Pomyślałam sobie, że jeśli szybko wyjdziesz za mąż, to zapomnisz o Nim. Nie chcę, żeby był moim zięciem. Nie on. Każdy inny, nie on.

-Morfin Gaunt także?- Zapytała wrednie Cora, przywołując na swoją twarz niepokojący uśmiech.

-Niech diabli wezmą całą rodzinę Gauntów!- Wykrzyknęła Cynthia. Miała dość tego, jaki wpływ ten cały Morfin wywarł na jej córkę.- On również był przestępcą! Chciałam, byś miała normalnego, uczciwego męża. By pilnował ciebie i twoich zapędów. 

-Jakich znowu zapędów?- Warknęła, nie rozumiejąc. Tak, zapowiadało się na dużo dłuższą rozmowę. Musiały sobie wszystko wyjaśnić. 


Stay with me| GrindelwaldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz