Gdy Corinne dotarła z powrotem do pokoju hotelowego już świtało. Wiedziała, że ma mało czasu, więc postanowiła wcielić swój plan w życie jak najszybciej. Podeszła do kufra i wyjęła z niego czerwony kawałek materiału, który kupiła jakiś czas temu. Uśmiechnęła się pod nosem idąc do łazienki. Wzięła szybki prysznic i ubrała na siebie... czerwoną, koronkową bieliznę, do której zakupu namówił ją jakiś wewnętrzny głosik. Teraz dziękowała mu w głowie, bo faktycznie wyglądała w niej niesamowicie. Następnie wykonała na swojej twarzy wyrazisty makijaż, który zwieńczyła krwistoczerwoną szminką. Uśmiechnęła się do swojego odbicia najbardziej zdzirowatym uśmiechem, na jaki tylko było ją stać i ponownie przyjrzała się sobie, sunąc dłońmi po ciele. Wyglądała naprawdę gorąco i była pewna, że Gellert nie będzie w stanie się powstrzymać, gdy ją zobaczy. Jednak ona miała już w głowie nieco inny plan na spędzenie tego poranka. Wróciła do pokoju i włożyła na nogi wysokie szpilki i z radością orientując się, że jeszcze pamięta jak się w nich chodzi. Spojrzała na swoją kwiecistą sukienkę, która leżała obecnie na kanapie i skrzywiła się. Wrzuciła ją do kominka i leniwym ruchem różdżki obserwowała jak lniany strój płonie. Nie była pewna, czemu to zrobiła, ale spowodowało to w niej rosnące uczucie radości i podekscytowania. Czuła, że żegna się ze swoim dawnym życiem. Przez chwilę jeszcze obserwowała płomienie pożerające ubranie, by odwrócić się na pięcie i machnięciem różdżką posprzątać pokój. Już nie wyglądał jakby przeszedł przez niego huragan w postaci dziewczyny szukającej ubrań. U obsługi hotelowej zamówiła kolejne wino, a sama zajęła się rozpalaniem świec zapachowych. Gdy skończyła, oprała się nagimi plecami o chłodną ścianę, by podziwiać efekt. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że stoi w tym samym miejscu, gdzie była podczas kłótni kilka godzin wcześniej. Mocniej docisnęła plecy do powierzchni, chłonąc jej przyjemny chłód i pozwoliła, by jej dłonie swobodnie wędrowały po jej ciele. Ekscytacja w niej narastała, lecz nie zamierzała dać jej ujścia. Nie przed powrotem Gellerta.
Teraz jednak, gdy patrzyła na świat z miejsca, w którym chwilę wcześniej była ofiarą, nie czuła się tak, o nie. Teraz czuła się królową zdolną przenosić góry i zdecydowanie się jej to podobało. W czasie szkoły nieraz było podobnie... Gdy stała u boku Morphina, który terroryzował i rządził szkołą. Tym jednak razem to uczucie było dużo silniejsze, prawdziwsze. Już nie była nieśmiałą mimozą, która lgnęła do dwójki dzieciaków, które zajmowały się czarną magią. Teraz była dorosłą, dojrzałą kobietą, która była w stanie stać u boku najpotężniejszego czarnoksiężnika wszech czasów z dumnie uniesioną głową.
Bo doskonale wiedziała, że Gellert nie chce mieć przy sobie wątłej mimozy.
A ona nie chciała już dłużej nią być.Wiedziała, że nie zmieni się z dnia na dzień, ale postanowiła tkwić w tej roli dopóki nie wejdzie jej ona w krew.
***
Grindelwald wrócił do domu, gdy słońce widniało już na horyzoncie. Jego umysłem targały różne emocje. Był wściekły na Corinne, jednak... Gdy tego wieczora inne kobiety go dotykały, odtrącał je. Chciał tylko jej. Targany niepewnością, co zastanie w pokoju, ruszył w stronę tymczasowego domu, nie przejmując się czy zwróci na siebie uwagę.
Pod drzwiami jego pokoju dotarł do niego intensywny zapach róż, co niewątpliwie go zaintrygowało. Nie było tam róż, gdy wychodził.
A co było? Zapłakana i rozchwiana emocjonalnie Corinne.
Co zastał?
Sam nie mógł uwierzyć własnym oczom, gdy ukazała mu się ona, kobieta jego marzeń, odziana jedynie w skąpą bieliznę, z wysokimi szpilkami na stopach. Podeszła do niego, kręcąc biodrami, co przychodziło jej tak naturalnie, jakby została do tego wytresowana. Położyła dłonie na jego torsie i powoli zsunęła mu z ramion płaszcz, odrzucając go na bok. Spojrzał w jej oczy i szukał w nich odpowiedzi na to, co dziewczyna zamierza, lecz odnalazł w ich coś innego. Na tę chwilę, dużo dla niego ważniejszego.
Pragnienie, które trawiło błękitne spojrzenie Corinne przypomniało mu, jak dawno jej ciało nie zaznało jego dotyku, jak dawno on sam nie czuł jej ciepła na sobie. Jedną dłoń położył na jej biodrach, przyciskając ją do siebie, a drugą złapał jej podbródek.
- Zostałaś. - Szepnął. Wyglądał przy tym jak drapieżnik, co sprawiło, że motyle w brzuchu Cory momentalnie zaczęły fruwać. Zapach opium, który unosił się wokół niego silnie ją pobudzał. Nie zamierzała jednak tak łatwo ulec. Jeszcze nie teraz.
- Zostałam. I zostanę na zawsze.- Zbliżyła swoje usta do jego ucha i resztę wypowiedziała cichym szeptem.- Jednak najpierw ustalmy zasady. Dość tych kłamstw, gierek, pozorów. Od dzisiaj tylko i wyłącznie prawda.- Jej ciepły oddech owionął jego twarz, jednak jej słowa na nowo rozbudziły w nim gniew. Już miał oponować, gdy smukłe dłonie dziewczyny rozpoczęły błądzenie po jego zdradliwym ciele i zapuściły się w wiadome rejony. Nie zamierzał dać się sprowokować, jego silna wola nie zawiodła go przez cały wieczór, lecz gdy delikatna dłoń zacisnęła się na najczulszej części jego ciała, a czerwone usta nadgryzły płatek jego ucha, gdy szepnęła: - To jak?- Nie był w stanie powstrzymać wściekłego warknięcia, które opuściło jego gardło.
- Co ja będę z tego miał?- Zapytał, ostatkami silnej woli się na nią nie rzucając. Spojrzał na nią wymownie i uniósł brwi w znaczącym geście. Próbował ją zawstydzić, by zyskać przewagę, lecz tym razem mu się nie udało. Cora przywołała na twarz uśmiech godny wytresowanej kurtyzany, po czym złapała go za luźno zawiązany krawat, samej cofając się w stronę kanapy.
- Co tylko zapragniesz.- Jej naelektryzowany głos przeszył powietrze, podniecając go do granic możliwości. Momentalnie zapragnął mieć Corę na swojej łasce, wijącą się z rozkoszy i błagającą o więcej, więc warknął tylko:
- Zgoda.- Po czym złapał ją mocno za pośladki, popychając ją na stojącą za nią kanapę. Dziewczyna wylądowała w malowniczej pozie na poduszkach, a on zawisł nad jej bezbronnym ciałem, spełniając swoje wszelkie zachcianki.
Jednak czy Corinne naprawdę była aż tak bezbronna jak mu się wydawało?
***
Witam was wszystkich! Dawno mnie tu nie było... Bardzo was za to przepraszam, ale to wszystko przez szkołę, zresztą sami rozumiecie.
Mam nadzieję, że ten rozdział wam się podoba.
Zamierzam wrzucić też rozdział w stylistyce świątecznej, całkiem niedługo, lecz gdybym się nie wyrobiła, życzę wam zdrowych i szczęśliwych świąt oraz szczęśliwego nowego roku, oraz aby nowy semestr przyniósł nam wszystkim mniej nauki.
Buziaczki i do zobaczenia w przyszłości xxx
CZYTASZ
Stay with me| Grindelwald
Fanfiction,,-Czy ty właśnie próbujesz mi powiedzieć, że miałaś romans z Grindelwaldem?!- Tezeusz Scamander zdenerwował się na swoją młodszą siostrę, która siedziała skulona na fotelu w jego gabinecie. Obok niej znajdował się Newt i razem tłumaczyli się najsta...