1.15

2K 137 46
                                    

to opowiadanie ma już 3,1 tys wyświetleń! jesteście najlepsi <3 

-Co tu się w ogóle, na gacie Merlina, dzieje!?- Krzyknęła do siebie samej Corinne biegnąc w stronę metra. Nie mogła się deportować, była w centrum mugolskiego miasta. Dłuższą chwilę przepychała się między ludźmi, zbliżając się do niszczonej przez Obscurusa stacji metra, nie wiedząc nawet czego się może spodziewać. Wokół zejścia do podziemia pracownicy Ministerstwa zaczęli tworzyć osłonę, trzymającą gapiów na odległość. Przyspieszyła kroku i prześlizgnęła się pod kopułą w niemalże ostatniej chwili, zbiegając po schodach. Scena, która pojawiła się przed jej oczyma sprawiła, że aż musiała przystanąć. Widziała Newta i Tinę, którzy zbliżali się do Obscurusa. Po jego drugiej stronie znajdował się Percy, który dodatkowo go podburzał. Cora chciała coś zrobić, jakoś zareagować, ale widok tak potężnej energii, jaką miała przed sobą paraliżował ją. Mogła jedynie stać, przytulając się ciasno do muru, z różdżką w zaciśniętej dłoni i biernie obserwować, jak do walki włączają się Aurorzy, których obecność jeszcze bardziej rozwścieczyła Obscurusa.

Jej serce biło szybko. Bała się. Merlinie, tak bardzo bała się, że Newtowi lub Percy'emu, który jak jej się zdawało był obecnie czarnym charakterem, coś się stanie. Choć obecnie byli po przeciwnych stronach różdżek, nie chciała, by któremukolwiek z nich zadziała się krzywda. Jednocześnie zastanawiało ją, co najlepszego Graves wyrabia, przeciwstawiając się swojej niegdysiejszej przyjaciółce. Madame Picquery również zdawała się nie być do końca przekonana, co właściwie się dzieje. Nie minęła chwila, a Obscurus posypał się w proch, zostając rozerwanym przez atak Aurorów w akompaniamencie krzyku Goldstein.

-Nie macie pojęcia co właśnie uczyniliście!- Oznajmił, rozkładając ręce szeroko i idąc w stronę głowy MACUSY. Jego wzrok był utkwiony w grupie współpracowników, przez co nie dostrzegł nawet czającej się z boku Corinne.

-Obscurus został unicestwiony z mojego rozkazu, panie Graves. A pan zostaje aresztowany, za złamanie Kodeksu o Tajności Świata Czarodziejów i eksponowanie go dla niemagów.- W stronę głowy Departamentu Przestrzegania Praw Czarodziejów ruszyło kilku Aurorów, lecz ten odepchnął ich jedynie, używając najzwyklejszej niewerbalnej Drętwoty.

-Zasady! Żyjemy jak szczury w podziemiu.- Krzyknął z pasją, na którą Cora patrzyła z fascynacją.- Pytam zatem, panią, pani prezydent i was wszystkich.- Kontynuował, dalej odpychając nieszkodliwe dla niego ataki.- Kogo chronią te zasady, nas czy ich?- Sugestywnie wskazał palcem w górę. Jego przemowa trwała, dopóki nie wywiązała się dużo zacieklejsza walka, w którą wmieszany był także Newt. Cory jednak to nie obchodziło, była zafascynowana przemową Gravesa. Niekontrolując się, ruszyła przed siebie, zaciskając palce na różdżce. Coś ją do niego ciągnęło.

-Percy.- Szepnęła, przedzierając się przez chaos, który powstał. Nie wiedziała co w tym momencie robiła, jej ciało działało bez woli umysłu, pragnęło znaleźć się jak najbliżej jego. Nie spodziewała się, by ją usłyszał, a jednak. Odwrócił się gwałtownie i spojrzał głęboko w jej oczy, zapominając o całym świecie. Jej wielkie błękitne tęczówki nim dla niego były, nie potrzebował niczego innego. Gdy ich spojrzenia się połączyły, wydawało im się, jakby świat nagle zwolnił. Nie było już walki i tego całego chaosu, którego nie pojmowała Cora, nie było tej chorej ideologii, w którą tak wierzył Graves, nie było nic, poza ich dwojgiem.

Moment wykorzystali jednak inni, uderzając w mężczyznę oszałamiaczem i wiążąc go magicznymi linami.

-Percy.- Szepnęła ponownie, chcąc do niego podbiec, lecz została powstrzymana zaklęciem jednego z wyrywnych Aurorów. Warknęła i szarpnęła się, chcąc podbiec do ukochanego, lecz nie mogła. Ponowiła swoje działania, lecz nadal nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu.

Stay with me| GrindelwaldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz