Pierwszy dzień zajęć nadszedł dla Corinne zdecydowanie zbyt wcześnie, choć przez cały wolny czas się do nich przygotowywała. Była jednak niesamowicie zestresowana czekającym ją dniem, choć starała się nie tracić optymizmu. Odetchnęła głęboko nim weszła do szklarni numer pięć.
- Witam wszystkich.- Ruszyła w kierunku biurka, obdarzając wszystkich siódmoklasistów szerokim uśmiechem. Klasa liczyła ledwie dwanaście osób, ale cieszyła się, że na początek nie dostała nieokiełznanych pierwszoroczniaków.- Nazywam się Corinne Scamander i będę waszym nowym nauczycielem Zielarstwa. Na początek, bym was trochę poznała, powiedzcie mi proszę, co zamierzacie robić po OWTMach? Co sprowadza was na tak niepopularne rozszerzenie?- Padały różne odpowiedzi, jednak głównie Uzdrowicielstwo i Eliksirotwórstwo. Cora pokiwała głową. Nikt nie wybrał Zielarstwa dla samych roślin. - No dobrze. Ma ktoś z was jakieś notatki, opowie mi co robiliście w tym roku?- Gdy pewna Gryfonka opowiedziała jej, co przerabiali, oraz że lekcje były prowadzone nieregularnie i chaotycznie ze względu na choroby profesor Shopkins, panna Scamander zmarszczyła brwi.- Rozumiem... Jesteście bardzo do tyłu, w tym roku nie przerobiliście prawie nic, a testy za pasem. Porozmawiam z dyrektorem i może uda mi się wygospodarować trochę czasu na jakieś zajęcia uzupełniające. Nieobowiązkowe oczywiście, ale myślę, że każde z was, które ma w głowie trochę oleju, by na nie uczęszczało. Tymczasem jednak przejdźmy do lekcji. Czy ktoś z was wie, jak nazywają się te rośliny?- Zapytała. Nikt nie podniósł ręki, na co westchnęła ciężko.- Dracunculus vulgaris, tak zwana lilia smocza. Obecnie znajduje się ona w stanie uśpienia, co spowodowałam prostym zaklęciem, którego już na pewno się uczyliście, czyli Somnum Someo.- Spojrzała na ich twarze. Dobrze, że przynajmniej podstawy mieli opanowane.- Jest ona bardzo niebezpieczną rośliną, dlatego zanim ją odczaruję załóżcie fartuchy, okulary i rękawice. I koniecznie maski.- Powiedziała, po czym sama zastosowała się do swoich zaleceń.- Dobrze, teraz zdejmę zaklęcie, a wy dobierzecie się w pary i zanotujecie razem wszystkie swoje spostrzeżenia. Możecie robić to, co uważacie za stosowne, zachowując przy tym bezpieczeństwo.
- Ale proszę pani, nie znamy tej rośliny, jak mamy być ostrożni w stosunku do niej, skoro nie wiemy, co może nam zrobić!- Zaczęły się protesty. Corinne w lot zrozumiała, że ich obawy wynikają z braku obycia z różnymi, zwłaszcza niebezpiecznymi roślinami.
- Właśnie o to też mi chodzi. Nie znacie rośliny, ale musicie ją maksymalnie poznać, uważając na siebie. Niech to będzie także powtórzenie z zasad bezpieczeństwa.- Zdjęła zaklęcie, a rośliny od razu nabrały żywszych barw. Kwiatostany lilii smoczych były przepiękne. Purpurowe w kolorowe plamki. Zaskoczeni wydzielanym przez śliczne kwiaty nieprzyjemnym zapachem uczniowie rozpoczęli pracę w dobranych przez siebie parach, żywo dyskutując. - Macie na to trzydzieści minut. Potem omówimy wasze obserwacje.- Praca szła lekko opornie, widać było, że pracują w ten sposób po raz pierwszy, ale Corinne wierzyła, że rzucenie ich od razu na głęboką wodę przyniesie pozytywne skutki. Gdy już się przełamali, dość prędko zaobserwowali, że gdy roślina zostanie dotknięta, z jej ponad metrowego kielichu kwiatu wydobywają się płomienie.
Gdy minął wyznaczony czas, Corinne wysłuchała ich obserwacji, po czym wiele z nich poprawiła, dodając mnóstwo nowych spostrzeżeń, które skrzętnie zapisano. Po oczach uczniów zaobserwowała, że udało jej się ich zainteresować.
- Ta magiczna lilia jest bardzo często wykorzystywana w tworzeniu eliksirów, bo choć jedynie doświadczony Magibotanik jest w stanie pozyskać od niej ingrediencje, są one często używane w silnych miksturach pobudzających czy w wypadku obniżonego libido.- Wypowiedziała te słowa bez najmniejszego problemu, lecz z jakiegoś niezrozumiałego dla niej powodu wszyscy w sali spiekli raka. Nie przejęła się tym jednak, kontynuując. - Jej korzeń jest także bardzo dobry na otwarte rany i poparzenia, a pyłek, który pozyskuje się jedynie w czasie krótkiego okresu, chwilę po przekwitnięciu rośliny jest niezawodnym lekiem na migreny.- Po czym zakończyła swój wykład.- Jakieś pytania?- Podniosło się kilka par rąk.
- Kim pani jest z zawodu?- Zapytała niepozorna Krukonka.
- Magibotanikiem. Moja praca dzieli się na wiele specjalizacji: niektórzy poszukują najrzadszych roślin, inni zajmują się pozyskiwaniem ingrediencji z dziko rosnących obiektów, są osoby, które prowadzą hodowle. Ja odebrałam wykształcenie w każdej z nich, aczkolwiek najbliżej mi do tej drugiej.- Odpowiedziała, a dziewczynka wydała się bardzo zaciekawiona tym tematem.
- Czy to prawda, że jest pani narzeczoną Grindelwalda?- Padło po jakimś czasie pytanie. Zadał je wysoki i barczysty Gryfon, który milczał przez większość lekcji. Jego szare oczy ciskały pioruny w stronę Corinne, która była zapewne niższa od niego o głowę.
- Tak, to prawda, aczkolwiek nie ma to nic do rzeczy. Czy są jeszcze jakieś pytania, ale tym razem związane z tematem lekcji?
- Grindelwald to morderca, jak pani może tak lekko o nim mówić!- Kontynuował wściekle.
- Cóż... Skoro tak bardzo domaga się pan odpowiedzi, panie...- Urwała.
- Charles.- Syknął.
- Panie Charles, to powiem to krótko i zwięźle, nie zamierzam się powtarzać.- Po czym przesunęła srogim spojrzeniem po wszystkich obecnych.- Moje sprawy prywatne, nie ważne jak ciekawe by nie były, nie są waszą sprawą. Jestem tutaj, by przygotować was do OWTMów i uczyć Zielarstwa, nic więcej. Nie musicie popierać Grindelwalda, by dostać u mnie dobrą ocenę, wystarczy, że będziecie się uczyć, rozumiecie?.- Warknęła, trochę ostrzej niż planowała. Wszyscy pokiwali głowami, oprócz oczywiście pewnego krnąbrnego Gryfona, lecz Cora nie przejmowała się. Już mentalnie przygotowała się na różne komentarze odnośnie swoich wyborów życiowych i nie ruszały jej słowa jakiegoś uczniaka. - Na następną lekcję przygotujcie esej o innych magicznych odmianach lilii, z uwzględnieniem ich występowania, hodowli, właściwości i zastosowania, oraz poruszcie temat tej rodziny roślin w antropologii i wierzeniach. Najciekawsza praca zostanie nagrodzona buteleczką wyciągu z obumarłych liści lilii smoczej, więc zapewniam was, że warto. Tematem następnych zajęć będą pozostałe gatunki lilii, a także przygotujcie się na pytanie z dzisiejszych zagadnień. To wszystko, jesteście wolni.- Oznajmiła, po czym obserwowała, jak klasa się wyludnia. Podeszła do stojącej najbliżej niej lilii i pogłaskała jej liście tak, że płomienie natychmiast ustały. Uśmiechnęła się sama do siebie, czując jak jej magia przepływa żyłami i kumuluje się w dłoni, którą dotknęła rośliny. Od zawsze czuła wielką więź z każdym elementem flory i od dawna rozumiała, że to nie jest tylko tak zwana ,,dobra ręka".
- Jak pani to zrobiła?- Rozległo się pytanie za nią. Odwróciła się gwałtownie, zrywając kontakt z liściem, na co majestatyczna lilia ponownie wypluła z siebie kilka płomieni. Te rośliny łatwo zdenerwować, a po dzisiejszej lekcji były już na skraju cierpliwości. Nie ważne jak zabawnie nie brzmiałoby to w stosunku do kwiatu, nawet jeśli był on magiczny i miał ponad metr wysokości.
- Co pani tu robi, panno Shawn? - Zapytała.
- Zapomniałam pióra...- Zabrała ostrożnie swoją własność.- Chciałam też pani powiedzieć, że całkowicie rozumiem pani związek z Grindelwaldem, cała moja rodzina jest po jego stronie, ja też będę jak skończę szkołę. Jego idee są jak najbardziej słuszne i dążą do pokoju na świecie, tylko nie wszyscy jeszcze to rozumieją.
- Tak, zdecydowana większość.- Przeciągnęła samogłoski. Chwilę porozmawiały, lecz Krukonka musiała się udać na lekcje, więc zabrała swoje rzeczy i ruszyła do wyjścia.- A to z tym kwiatem... To było ekstra. - Stwierdziła, po czym opuściła ciepłą szklarnię, zostawiając Corę z szerokim uśmiechem na twarzy.
***
Witam was wszystkich! Już myślałam, że się dzisiaj nie wyrobię... Was też tak mocno dopada depresja przed szkołą?
W tym rozdziale postanowiłam odejść trochę od głównego wątku i zająć się po prostu roślinami, przybliżyć wam jak ja widzę cały ten Magibotaniczny biznes itd. Mam nadzieję, że się podobało.
buziaczki xx
CZYTASZ
Stay with me| Grindelwald
Fanfiction,,-Czy ty właśnie próbujesz mi powiedzieć, że miałaś romans z Grindelwaldem?!- Tezeusz Scamander zdenerwował się na swoją młodszą siostrę, która siedziała skulona na fotelu w jego gabinecie. Obok niej znajdował się Newt i razem tłumaczyli się najsta...