Gdy Grindelwald opuścił pokój hotelowy, jego nogi powiodły go Whitechapel, dzielnicy rozpusty, która w dawnych czasach była dla niego drugim domem. To tutaj przepuszczał majątek na zażywaniu opium i zabawianiu się z tanimi dziewczynami. Teraz również udał się tam w podobnym celu, pragnąc odreagować. Był zły, ale czuł się również... Wolny? Tak, to dobre słowo. W końcu mógł przestać się hamować. Corinne dokona wyboru, a on go uszanuje, ale jeśli liczy na potulnego pantoflarza, który będzie przynosił jej kwiaty bez okazji i podawał kapcie, srogo się przeliczy.
Bała się go, ale jednak doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie zrobi jej krzywdy, czuł to. Jest zagubiona i wystraszona, ale to nadal Corinne- dziewczyna, która skoczyłaby za nim w ogień. Ach, była taka łatwa w obsłudze! Wystarczyło parę słodkich słówek i zakochała się w nim całkowicie.
Takie myśli towarzyszyły Gellertowi, gdy zmierzał do dzielnicy rozpusty. Sam nie wiedział co czuł do Cory. Jego mroczna, samotna i zimna dusza nie znała wcześniej takich uczuć, a jego umysł starał się wmówić mu, że cały romans jest jedynie planowaną intrygą, by nie stracić panowania nad sytuacją. To zawsze był jego słaby punkt. Gdy miał do czynienia z nowymi emocjami, panikował i wypierał je z siebie.
Jednak gdy powtarzał Corze, że ją kocha, czuł się tak naprawdę.
Już dawno bowiem pogubił się w swoich emocjach i nie wiedział, co jest prawdą.
Jednak dogłębnie oszalał na punkcie dziewczyny, która teraz pewnie wylewała z siebie łzy w jego pokoju hotelowym.
- Daj spokój, głupi. Niech zajmie się sobą. Nie jest małym dzieckiem, byś zawsze musiał przy niej być.- Upomniał się, zagłuszając w sobie wyrzuty sumienia na myśl, że właśnie idzie zdradzić swoją, bądź co bądź, narzeczoną. Tego również nie rozumiał, jednak gdy później co atrakcyjniejsze kobiety się przed nim obnażały i były gotowe pozwolić mu zrobić z nimi wszystko, czego tylko zapragnie, on miał w głowie wielkie błękitne oczy i blade, drobne ciało Corinne. Tej nocy zadowolił się tylko opium.
***
Panna Scamander natomiast nie rozpaczała, jak to podejrzewał Grindelwald. Nie chciała dać mu tej sytuacji, by widział jej zapuchnięte oczy i czerwony nos, rano, gdy wróci. Dość szybko wstała ze swojego miejsca i podeszła do umywalki, opłukując twarz i uśmiechając się szeroko do samej siebie. Jej usta stworzyły coś tak niesamowicie sztucznego, że niemal się wzdrygnęła. Poprawiła swoją sukienkę i ruszyła do pokoju. Wypiła haustem szklankę wody i zaczęła rozmyślać. Jak zwykle robiła to na głos.
- Ha, dał mi wybór, jak wielkodusznie. Odejść, albo zostać na zawsze, dobre sobie. Ugh, tak mnie korci, żeby kazać mu spieprzać! Ale...! Nie, nie, nie. To nie jest dobry tok myślenia. Idiotko, skup się. Kochasz go? Kochasz. No i wszystko jasne. Zostajesz. Ale to Grindelwald! Morderca, czarnoksiężnik! Czy cokolwiek do ciebie dotarło? Tak, wiem kim jest, ale co z tego? Jestem przekonana, że Grindelwald i Graves, którego poznałam mają ze sobą więcej wspólnego niż ten kretyn mógłby przyznać. Cholerna męska duma. Nie wiem już sama co o tym myśleć! A może rzucić wszystko i dalej uczyć w Hogwarcie? Tak, to zawsze jakiś pomysł. Zamknij się, skończysz jako stara panna. Bycie nauczycielem w Hogwarcie odbiera całą atrakcyjność, będziesz stawiana w jednej linii z tymi wszystkimi pomarszczonymi i starymi profesorkami, którym w życiu definitywnie brakuje faceta. Dobra, ten pomysł rzeczywiście jest głupi. Za bardzo kocham bycie adorowaną przez mężczyzn, by z tego zrezygnować. Ale coś muszę postanowić! Gdybym od niego odeszła zawsze mogę wrócić do tego całego Sheridana czy jak mu tam było... Nie, nie mogę! Każdy, nawet Dumbledore, byle nie tamten kretyn. Chociaż może Tezeusz ma kilku przystojnych kolegów...? Nie, Aurorzy są zbyt... Idealni. Zdecydowanie wolę niegrzecznych chłopców. Może znajdę kogoś takiego... Bardziej jak Morphin Gaunt, ale mniej jak Grindelwald? Co ja gadam, nie ma takich ludzi. Chociaż jakby się zastanowić... Morphin był całkiem uroczy. No właśnie, uroczy, typ niegrzecznego chłopca, który żuje gumę i pluje na chodnik, nawet jeśli robił nieco więcej. Gellert jest zupełnie inny! To dojrzały i odpowiedzialny mężczyzna. Wybitnie inteligenty, władczy, stanowczy, idealistyczny i... okrutny.- Skoczyła na łóżko i lekko zaśmiała się z samej siebie.- Czy coś jest ze mną nie tak, że mnie to pociąga? Haha, definitywnie. Ale której kobiety nie podnieciłby ten władczy ton?- Rozłożyła się wygodniej w satynowej pościeli i położyła dłonie pod głowę.- Rzut monetą mi tu chyba nie pomoże... Zostanę z nim. Jestem pewna. Tylko on sprawia, że czuję się... Tak! Tego nie sposób opisać. Może i jestem trochę masochistką, ale teraz gdy o tym myślę... Z tym błyskiem wściekłości i okrucieństwa w oczach wyglądał tak niesamowicie gorąco.- Odetchnęła głęboko i powachlowała twarz dłonią.- Może mało to Krukońskie, ale trudno. Decyzja zapadła.- Zaśmiała się głośno i wyskoczyła z łóżka. Nie była śpiąca ani zmęczona. Wypite wcześniej wino przyjemnie ją rozluźniło, a spokój, który w końcu zapanował w jej umyśle dodał jej dużo energii. Zegar wskazywał godzinę czwartą pięćdziesiąt, czyli Gellert mógł wkrótce wrócić. Stanęła przed lustrem i krytycznie przyjrzała się swojej kwiecistej sukience. Zbyt dziewczęco, zbyt niewinnie. Zbyt... niepasująco do roli narzeczonej wielkiego zbrodniarza. Chwyciła w dłoń różdżkę i po cichu deportowała się do kamienicy zamieszkałej przez Newta. Póki jest pewna swoich decyzji załatwi wszystko, by później nie próbować się wymigać.
Najpierw udała się do swoich pokoi i zaklęciem spakowała wszystko co do niej należało do kufra, który pomniejszyła zaklęciem. Nim opuściła pokój podeszła jeszcze do biurka i na znalezionej kartce nabazgrała:
Witaj Newt
piszę to wszystko w liście, bo nie byłabym w stanie powiedzieć ci tego w twarz. Bardzo cię za to przepraszam i jeśli kiedyś jeszcze się spotkamy, wynagrodzę ci to.
Przez ten czas, gdy tu mieszkałam miałam wszystko, w tym twoje wsparcie, za co bardzo Ci dziękuję, jednak czułam się, jakbym się dusiła. Brakowało mi czegoś bardzo ważnego, jakby tlenu.
Pewnie już się domyślasz, co spowodowało moją wyprowadzkę.
Tak, on wrócił. Wrócił po mnie i nie zamierzam dłużej zwlekać.
Nie wiem, gdzie będę, ale będę szczęśliwa. W końcu. I będę przy nim, więc nic mi nie grozi. W pełni mu ufam.
Zamierzam iść za twoją radą i po prostu poddać się temu uczuciu. To coś tak niepowtarzalnego!
Trafię zapewne w niebezpieczne środowisko, więc proszę, nie szukaj mnie. Zadbaj o siebie, swoje bezpieczeństwo i, na Merlina, trzymaj się od tego wszystkiego z daleka! Nie ryzykuj, drugi raz Gellert cię nie oszczędzi.Tymczasem trzymaj się ciepło i pozdrów ode mnie Lete, Teza i ojca. Może jeszcze kiedyś się zobaczymy.
Corinne
PS. Postaraj się nie tęsknić, to nic takiego.
PPS. Mam nadzieję, że jednak wyjdzie wam z Tiną. Nie lubię jej, ale trzymam kciuki.
Jedna, mała łezka kapnęła jej na papier i szybko przetarła oczy. Ruszyła do pokoju Newta i położyła tę wiadomość na jego szafce nocnej wraz z wyczarowaną łodyżką niezapominajek. Schyliła się i pocałowała śpiącego brata w czoło. Ten mruknął coś niezrozumiałego i dziewczyna bała się, że go obudzi, jednak to nie nastąpiło.
Następnym punktem jej odwiedzin był dom Nieśmiałków. Nie wybaczyłaby sobie tego, gdyby nie pożegnała się z Millie. Gdy dotarła do właściwego miejsca zwierzątko od razu ją zauważyło. Nie pozwoliła jednak wejść jej na swoją dłoń i od razu zaczęła mówić.
- Millie, kochana... Odchodzę. Chciałabym zabrać cię ze sobą, ale tu będzie ci lepiej, bezpieczniej. Zaczynam nowe życie. Niebezpieczne i niepewne, ale tak bardzo tego pragnę. Przyszłam się pożegnać... Do widzenia, przyjaciółko.- Ostatnie zdanie szepnęła i szybko się odwróciła. Nie chciała się rozpłakać.
Jednak gdy wychodziła z domu Newta smutek odszedł precz. Zastąpiła go ekscytacja. Podniecenie na myśl, że zaczyna właśnie nowy etap życia.
Zaczyna zupełnie nową historię.
Nie będzie już więcej uległą, wystraszoną dziewczynką, a pewną siebie i zdecydowaną kobietą.
Narzeczoną Gellerta Grindelwalda.
***
Witajcie kochani!
Mam nadzieję, że się podobało.Przypominam także o tym, że zbieram pytania do postaci, więc piszcie, jak coś wam przyjdzie do głowy. Czekam na wszystkie propozycje. Sam rozdział będę pisała za dłuższy czas, więc macie czas do namysłu ;-)
Życzę wam miłej niedzieli i dobrego tygodnia i do zobaczenia w następnym rozdziale xxx
![](https://img.wattpad.com/cover/177674575-288-k874508.jpg)
CZYTASZ
Stay with me| Grindelwald
Fanfic,,-Czy ty właśnie próbujesz mi powiedzieć, że miałaś romans z Grindelwaldem?!- Tezeusz Scamander zdenerwował się na swoją młodszą siostrę, która siedziała skulona na fotelu w jego gabinecie. Obok niej znajdował się Newt i razem tłumaczyli się najsta...