1.13

1.7K 116 28
                                        

Corinne w czasie pracy w Ministerstwie opanowała już niemalże do perfekcji umiejętność biegania na swoich niebotycznie wysokich szpilkach, które były obowiązkowym atrybutem sekretarek we wszystkich departamentach, jednak tym razem pokonanie paru schodów i kilku korytarzy wydawało jej się wręcz niemożliwe. Wielkim wysiłkiem podążała za powiewającym złowrogo szatami Percivalem i Aurorami prowadzącymi jej brata, a serce dziewczyny zdawało się marzyć o ucieczce z jej klatki piersiowej. Przed drzwiami do gabinetu Gravesa zatrzymała się, by wziąć głęboki i drżący oddech i wkroczyć do środka, walcząc z bladością na swojej twarzy. Wchodząc, o mały włos nie potknęła się o próg, by następnie odłożyć delikatnie walizkę na ziemię i stanąć za ramieniem swojego przełożonego i ukochanego w jednym z notesem i piórem w drżących dłoniach, posyłając Newtie'mu przestraszone spojrzenia. 

-Poczekajcie na zewnątrz.- Graves skinął na Aurorów pilnujących i tak zakutych w ciężkie kajdany, więźniów. Ci jedynie skinęli głowami i opuścili pomieszczenie. Graves machnął różdżką, a kajdany siedzącego na fotelu przed biurkiem Newta złączyły się z drewnem, uniemożliwiając mu ruchy. Z tyłu, za nim stała Porpentyna, której oczy miotały pioruny, którymi jednak nikt się nie przejmował. - Panie Scamander, zdaje pan sobie sprawę, jak wiele paragrafów i przepisów złamał pan w ciągu swojego pobytu w Nowym Jorku? Naraził pan całe społeczeństwo czarodziejów na ujawnienie się i doprowadził nieumyślnie do śmierci senatora Shawa.

-Nie mam nic wspólnego z jego śmiercią. Moje zwierzęta są niegroźne.- Powiedział Newt, spuszczając lekko głowę.

-Także to?- Graves podniósł brew, machając różdżką, by po chwili walizkę opuściła czarna mgła zaklęta w przeźroczystej bańce.

-Obskurus.- Szepnęła Corinne, blednąc. Już wiedziała, że teraz jej brat tak łatwo się nie wywinie. 

-Mogę to wyjaśnić!- Próbował poderwać się z miejsca Newt. 

-Zatem proszę mówić.- Graves skinął dłonią. Młodszy z braci Scamander opowiedział całą historię, jak wydobył tą niszczycielską moc z dziewczynki w Sudanie i wytłumaczył, że zatrzymał go jedynie do badań naukowych.

-Niech mi pan wierzy, nie jestem jednym z fanatyków Grindelwalda, nie zamierzałem narazić czarodziejów na ujawnienie się, za żadne skarby.- Zaczął się bronić Newt.

-Jednak zrobił pan to.- Uciął Percival.- A pani, panno Goldstein, mu w tym pomogła. Bardzo mi przykro, ale jesteście winni. Kara za tak poważne przestępstwo jest tylko jedna.- Corinne jakby sparaliżowało. Nie była w stanie się ruszyć, interweniować, odezwać się, uratować swojego brata. - Egzekucja zostanie wykonana natychmiastowo.- Serce Cory jakby się złamało. Jej brat! Jej mały braciszek, nieśmiały Newtie kryminalistą! Kara śmierci... I to wydana przez jej ukochanego! Jak miałaby spojrzeć na tego mężczyznę kiedykolwiek, gdy będzie miał na rękach krew jedynej bliskiej jej osoby? Graves jakby wyczuwając jej myśli, spojrzał na nią niepewnie, jakby upewniając się, że jeszcze nie zasłabła, po czym sięgnął dłonią po różdżkę, by przyzwać egzekutorki. 

-Nie!- Krzyk, który wydarł się z gardła Cory nawet ją zaskoczył. Wszystkie spojrzenia padły na nią. Potrzebowała chwili, by zreflektować się, że musi się teraz odezwać, lecz ostatecznie odchrząknęła i wzięła wdech.- Proszę, nie, Percivalu.- Złapała jego dłoń i spojrzała mu w oczy.- Nie rób tego, oszczędź go.- Niespecjalnie, lecz zapomniała całkowicie o byłej pani Auror. Mimo tego jak ciepłe serce posiadała, Porpentyny Goldstein nigdy nie lubiła i jej los jej nie obchodził. Prosta kalkulacja, prędzej uda jej się uratować jedną, bliską jej osobę, która wkrótce miałaby stać się rodziną Aurora, niż dwie, w tym jedną nielubianą i przemądrzałą. 

-Corinne, nie mogę, takie jest prawo.- Po jego oczach widziała, że miękł, dlatego usiadła na oparciu jego fotela i spojrzała głębiej jego ciemne tęczówki.

Stay with me| GrindelwaldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz