1.1

3.6K 198 64
                                    


-Corinne, Newt, miło was widzieć.- Leta Lestrange, partnerka ich najstarszego brata przywitała ich przy samych drzwiach Biura Aurorów. Tezeusz wysłał ją, by doplinowała, aby jego rodzeństwo ,,nie zgubiło się po drodze", jak to mają w zwyczaju. Ale czy to ich wina, że nie lubili ,,odwiedzać" go w pracy, skoro za każdym razem dostawali porządny opiernicz?- Współczuję wam, szczerze. Próbowałam z nim rozmawiać, ale ma okropny humor.

-A kiedy on nie ma złego humoru? Wścieka się zawsze, gdy pokazujemy mu, że nie ma nad nami władzy.- Najmłodsza z rodzeństwa wzruszyła ramionami, sprawdzając szybko w mijanej szybie, czy nie wygląda na to, jak się czuje. 

-Nie chcę go usprawiedliwiać, ale martwi się o was.- Leta posłała im pocieszający uśmiech. Gdy dotarli do właściwych drzwi wszyscy wzięli głęboki oddech, a mulatka otworzyła drzwi.- Jesteśmy. -Weszli do środka w milczeniu i zasiedli na fotelach przed biurkiem.

-Nie mogłeś nas opieprzać w domu? Teraz czuję się jak na przesłuchaniu, a mam ich dość.- Warknęła Corinne. Była przeciwieństwem Newta, zawsze wygadana i mówiąca co myśli.

-Powinnaś przywyknąć. Co wy w ogóle robiliście w Ameryce?- Zapytał, podając im zaparzone już herbaty. 

-Chciałem kupić pufka tarantowatego, tylko w Nowym Jorku można było go dostać.- Uśmiechnął się nieśmiało Newt.

-Taki kit możesz wciskać MACUSIE, ale nie mnie.- Tezeusz pokręcił głową z politowaniem, patrząc na swoje rodzeństwo.

-Zdobyłem Gromoptaka, przemycali go nielegalnie, chciałem go wypuścić w Arizonie.- Mężczyzna spuścił lekko głowę. W porównaniu do siostry, czuł choć odrobinę respektu do starszego Scamandera. Ale Corinne nie czuła takiej potrzeby w stosunku do nikogo. Na jej krótkiej liście szanowanych osób znajdował się Albus Dumbledore, ich rodzice i... To chyba tyle. Gdy dziewczyna poczuła na sobie wyczekujące spojrzenie starszego brata, zaśmiała się.

-Byłam na studium profesora Arnolda.

-Nic o tym nie wiem.- Pokręcił głową.

-Drogi braciszku, nic nie wiesz o tym, że dostałam się na prestiżowe studium dla Magibotaników i je ukończyłam? W poprzednie święta rodzice się tym ekscytowali, gdy przyszły wyniki mojego egzaminu wstępnego. Ale dla ciebie praca jest najważniejsza.- Fuknęła zła. Na prawdę była podekscytowana tym studium, to było spełnienie jej marzeń. 

-Nigdy bym nie pozwolił ci jechać do Nowego Jorku, skoro nie było wiadomo, co powodowało te wybuchy.- Pokręcił głową. - Spuściłem was z oczu na kilka miesięcy i co się stało?- Westchnął, łapiąc się palcami za nasadę nosa. - Prawie zginęliście.

- Nie jesteśmy dziećmi.- Burknęła Corinne.

-Ty jesteś. To, że jesteś pełnoletnia, nie zmienia faktu, że jesteś nieodpowiedzialnym dzieckiem.- Zdenerwował się.- Dzieckiem, które zadawało się z Grindelwaldem.- Na dźwięk tego nazwiska serce dziewczyny się jakby skurczyło boleśnie, a jej oczy zaszkliły się. Przez ten cały czas starała się o nim zapomnieć, ale to przecież było niemożliwe. Nie po tym, co się stało.- Rozumiem, jesteś młoda i ufna, zaufałaś Gravesowi, ale ta scenka w metrze, o której usłyszałem od kilkunastu osób, gdy przyjechałem cię odebrać z więzienia? Takim jak on nie można ufać.

-To nie było tylko zaufanie.- Mruknęła, wycierając ukradkiem oczy.

-Czy ty właśnie próbujesz mi powiedzieć, że miałaś romans z Grindelwaldem?!- Tezeusz Scamander zdenerwował się na swoją młodszą siostrę, która siedziała skulona na fotelu.

-Zamknij się w końcu i wysłuchaj co ma do powiedzenia!- Magizoolog wstał gwałtownie ze swojego siedzenia, unosząc głos, autentycznie wściekły. Tezeusz zamilkł zszokowany jego niespodziewanym wybuchem gniewu. Newt nigdy nie krzyczał. Leta Lestrange tylko posłała całej trójce Scamanderów rozbawione spojrzenia, lecz nikt nie zwrócił na nią uwagi. Kultura wymagałaby od niej wyjścia z gabinetu głowy Biura Aurorów, ale romans z Gellertem Grindelwaldem był zdecydowanie czymś o czym chciała posłuchać.

-Tak, miałam z nim romans. I mimo, że okazał się być... Tym kim jest, nadal były to najlepsze chwile mojego życia.- Odpowiedziało na zarzuty najmłodsze ogniwo rodu Scamanderów. Starszy z rodzeństwo schował twarz w dłonie i opadł ciężko na fotel, głęboko wzdychając.

-Zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłaś?- Pokręcił głową, nada tkwiąc w poprzedniej pozycji.

-Jestem dorosłą kobietą, nie będę ci się spowiadała z tego, co i z kim robię. - Wstała i chciała opuścić pomieszczenie, lecz Newt złapał ją za nadgarstek i posłał jej proszące spojrzenie w stylu 'bez nerwów'. Westchnęła i wróciła na swoje miejsce.

-Jaki jest? No wiesz...- Zaaferowała się Leta, patrząc świecącymi oczami na dziewczynę, która posłała jej cwany uśmiech.

-Leta, nie mam zamiaru wysłuchiwać historii o tym, jak Grindelwald zbałamucił moją siostrę.- Skrzywił się.

-To nie do końca tak... Nigdy nie dotknął mnie bez mojej zgody.- Jej uśmiech się poszerzył.- A odpowiadając na twoje pytanie Leta, był... Tego nie da się opisać słowami.- Rozmarzyła się, przypominając sobie jego dłonie sunące po jej ciele. Od jakiegoś czasu wyobrażała sobie, że zamiast Gravesa był z nią wtedy Gellert, a doznania wydawały się jej jeszcze większe. Patrzyła na mulatkę, omijając zdegustowanego Aurora. Newt słyszał już kilka historii, ponieważ od kiedy Grindelwald został aresztowany, służył siostrze ramieniem, w które mogła wylewać łzy. Dzielnie znosił opowieści o każdej wspólnej chwili spędzonej z Perciwalem, których wspominanie tylko bardziej zasmucało Corę.

-Nie miałaś podejrzeń, że to może być on?

-Nie, nigdy nie pomyślałam, że mógłby mnie oszukać. Zawsze był...- Zawahała się.

-Szczery?- Podsunęła kobieta.

-Był idealny, tak po prostu. Dbał o mnie, miałam wszystko, czego potrzebowałam, do tego nie chronił. Po każdym ataku, wybuchu, szukał mnie, by upewnić się, że jestem cała. Godzinami wysłuchiwał jak opowiadałam o zajęciach. Sam opowiadał mi o Ministerstwie. Byłam jego asystentką, więc spędzaliśmy razem mnóstwo czasu. Nigdy nie mówił dużo o sobie, raczej wolał słuchać mnie. Nigdy nie naciskał, nie robił nic wbrew mojej woli. Był po prostu idealny.

-Angażował się?- Drążyła, a jej partnera szlag powoli trafiał. 

-Tak. Nie mieliśmy przed sobą tajemnic, a przynajmniej tak mi się zdawało. Mimo, że mnie okłamał, myślę, że próbował mnie oswajać powoli z myślą, że nie jest przejrzyście dobry. Wiedziałam, że jest okrutny i zły, ale nie przywiązywałam do tego wagi. Wielokrotnie ukazywał mi swoje najgorsze demony. Sądziłam, że jesteśmy przed sobą nadzy, wiemy o sobie wszystko. Kilka miesięcy to mało, wiem. Ale to było prawdziwe.- Końcówkę wyszeptała, a Leta rozczuliła się nad młodszą dziewczyną. Bracia może tego nie dostrzegali, ale ona widziała to wyraźnie. Nie ważne, jak wielkim potworem nie był Grindelwald, Cora nadal go kochała.- Więcej opowiem ci, jak się kiedyś spotkamy. Nie chcę, by Tezeuszowi już został ten grymas. 

-Jasne.- Leta uśmiechnęła się konspiracyjnie.- Opowiadaj całość historii, bo to chyba po to twój brat was tu ,,zaprosił".

-Tak, opowiadaj.- Oznajmił Tezeusz głosem zwiastującym kłopoty, ale jego postawa mówiła, że nic już go nie zaskoczy. Newt potarł jej ramię dodając otuchy nim rozpoczęła mówić.


Stay with me| GrindelwaldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz