żyjecie? bo ja nie jestem pewna, czy jeszcze mam kontakt z rzeczywistością...
liceum mnie zabija, a jak u was?W mediach chillowa pioseneczka, której słuchałam pisząc ten rozdzialik <3
***
Dni w Hogwarcie leciały jej dużo szybciej, gdy była nauczycielem niż gdy sama się uczyła. Nim się obejrzała rok szkolny dobiegał końca, a jej uczniowie z radością oznajmili jej, że OWTMy i SUMy poszły im wybornie. Choć był to pierwszy rok nauczania dla Cory, szło jej naprawdę świetnie i gdy po zakończeniu roku rezygnowała z etatu, dyrektor wręcz nie chciał jej puścić.
- Chciałbym także podziękować profesor Scamander.- Mówił na zakończeniu roku.- Dzięki jej zaangażowaniu nasi uczniowie zdobyli olbrzymią wiedzę z zakresu Zielarstwa i fenomenalnie napisali egzaminy. Pokazała ona nam wszystkim, że rośliny mogą być ciekawsze niż się wydaje.- Wręczył jej tablicę pamiątkową z podpisami uczniów z siódmej klasy ponawiając ofertę stałego zatrudnienia. Powtórnie odmówiła, po czym wygłosiła krótką mowę, dziękując za mile spędzony czas.
Gdy znalazła się już na dworcu King's Cross po podróży, którą spędziła na miłej rozmowie z co dojrzalszymi uczniami, którzy wypytywali ją o różne aspekty jej pracy. Udało jej się zainteresować wielu z nich swoim zawodem i była pewna, że rozważą jego wykonywanie. Magibotanika, zwłaszcza terenowa potrafiła być naprawdę fascynująca.
Jako ostatnią pożegnała pannę Shawn, z którą rozmowa zmieniła tor, gdy tylko nie mogła dotrzeć do niewłaściwych uszu.
- Myśli pani, że On szybko tu wróci?- Zadała to pytanie dużo cichszym głosem, lecz Cora i tak usłyszała ją bez problemu. Lekko zszokowała ją bezpośredniość dziewczyny, lecz odpowiedziała jej z szerokim uśmiechem.
- Wróci i to niedługo, jestem tego pewna.- Nie zostawiłby mnie na długo samej, dodała w głowie. Gdy nastolatka odeszła w swoim kierunku, Corinne dostrzegła w tłumie znajomą twarz. Zmarszczyła brwi i zagryzła wargę, jak najszybciej udając się w tamtym kierunku. Było parę wyjść z obecnej sytuacji: albo miała przywidzenia, albo ktoś miał niesamowity tupet. Nie chciała nastawiać się na opcję c- że to faktycznie był On.
Nigdy w życiu Corinne Scamander nie spodziewałaby się ujrzeć na dworcu King's Cross Percivala Gravesa, który definitywnie się jej przyglądał, mimo że starał się to robić ukradkiem.
Twarz Cory rozświetlił najpiękniejszy uśmiech, na jaki było ją stać, gdy podbiegła do mężczyzny i rzuciła mu się w ramiona, całując go z pasją. Graves najpierw poddał się uczuciu, które go obezwładniło, gdy tylko miękkie wargi dziewczyny zbliżyli się do niego, lecz szybko zaprzestał oddawania pocałunku i opamiętał się. Może i marzeniem każdego mężczyzny jest zostać pocałowanym przez piękną kobietę z zaskoczenia, lecz szybko zrozumiał, że jego dłonie właśnie obejmują narzeczoną Grindelwalda.
Szybko wyrwał się zszokowanej dziewczynie i zaczął uciekać w przeciwnym kierunku, woląc nie myśleć, jak głupio postąpił.
Gdy spostrzegł, że kobieta woła go i idzie jego śladem, skręcił w stronę pierwszej uliczki po drodze. Pech chciał, że był to ślepy zaułek.
Gdy Cora spojrzała na mężczyznę stojącego przed nią i nie miała już wątpliwości. To był Percival Graves, człowiek którego twarz widniała w każdym jej dobrym wspomnieniu z ostatniego roku, jednak nie był człowiekiem, którego chciała ujrzeć. Rozluźniła jednak dłoń zaciśniętą w czasie biegu na różdżce, czując się w jego obecności irracjonalnie bezpiecznie i podeszła do niego z szerokim uśmiechem. Chciała się przedstawić, przywitać i wyjaśnić to niezręczne nieporozumienie. On jednak nie wierzył w jej dobre zamiary i cofał się coraz bardziej, jakby chcąc od niej uciec.
- Ty...- Szepnął, wyjmując różdżkę.- Nie chcę więcej problemów.- Jego głos zdawał się być inny niż dawniej, miał w sobie pewną szczyptę niezidentyfikowanego... Jakby szaleństwa? Jego oczy wyrażały coś podobnego. Gdy Cora to dostrzegła, jej umysł zaczął zastanawiać się, czy człowiek, który przed nią stoi jest przy zdrowych zmysłach. Zrobiła jeszcze parę kroków w przód, lecz czarodziej uniósł różdżkę w obronnym geście. - Nie chcę problemów, naprawdę. Prowadzę śledztwo... Chcę udowodnić, że jestem... Że nie jestem... - Miotał się i rozglądał jakby oczekując ataku zza pleców. - Nie zwariowałem. Jeszcze nie. - Warknął, po czym chciał rzucić w Corę jakąś klątwą, lecz nie zostało mu to umożliwione. Przed panną Scamander jak spod ziemi wyrosła tarcza, która osłoniła ją przed zaklęciami obłąkanego czarodzieja. Chwilę później przed dziewczyną wyrósł także nie kto inny jak... Sam Grindelwald.
Dziewczynie momentalnie zakręciło się w głowie od nadmiaru emocji. Odsunęła się lekko na bok i obserwowała dziejącą się przed nią scenkę, nie mogąc powstrzymać cisnącego się jej na usta głupkowatego uśmiechu, a w jej głowie odbijała się niczym kauczuk tylko jedna myśl: wrócił.
W czasie, gdy Corinne próbowała przyswoić sobie tę wiadomość, Gellert unieruchomił Gravesa i podszedł do niego.
- To ty!- Krzyczał brunet z ziemi.- Wszystko przez ciebie! Wiedziałem. Wiedziałem, że nie oszalałem.- Monolog, który najprawdopodobniej chciał zacząć został mu przerwany, gdy Gellert kopnął go z całej siły w twarz. Jego okute żelazem glany złamały amerykańskiemu Aurorowi nos.
- To za to, że śmiałeś ją dotknąć.- Po czym kopnął go drugi raz.- A to za to, że popsułeś moje plany. Wynoś się i roznieś wieść, że wróciłem.- Potem splunął na sponiewieranego maga z pogardą, by chwilę później, gdy ten już zniknął, odwrócić się do ukochanej. Zeskanował całe jej ciało w tak bezwstydny sposób, że nie mogła się nie zarumienić. Patrzenie na nią po tak długim czasie było dla niego przyjemnością samą w sobie. Opierała się o ceglany mur, odziana w kwiecistą sukienkę i pantofelki. Niewinny uśmiech i słodkie rumieńce na jej młodej twarzyczce sprawiły, że momentalnie poczuł się jak w domu. Dziewczyna podeszła do ukochanego, a jej oczy wyrażały czystą radość.
Jednak, gdy stała już tak blisko niego, że mógł ją pocałować, ona odsunęła się z przekornym uśmieszkiem.
- Długo cię nie było.- Złapała się pod boki i pochyliła się. - Myślałam, że szybciej do mnie wrócisz.
- Cóż... Nie tak łatwo wykiwać MACUSę po raz kolejny.- Posłał jej szelmowski uśmiech i próbował objąć, jednak nie dała mu się tak łatwo, odskakując.
- Jak dawno uciekłeś?
- Kilka dni temu.- Mruknął, ponawiając swoją próbę.
- I nie raczyłeś mnie powiadomić? Świnia.- Odskoczyła jeszcze dalej, lecz po chwili poczuła za plecami ceglany mur. Ten moment wybrał Gellert, by przygwoździć jej drobne ciało do ściany i uciszyć ją, całując zachłannie. Zaśmiał się, gdy upór dziewczyny zmalał niemalże do zera, a ona sama w pełni mu się poddała, rozkoszując się sposobem w jaki brał jej usta w posiadanie.
Oj tak, nie było go zdecydowanie zbyt długo.
***
Witam was, moi kochani
przepraszam, że tak krótko, ale postaram się teraz pisać częściej. Ogarnęłam już mniej więcej swoje życie i zatęskniłam za Corinne.
Z dodatkowych informacji to na moim profilu pojawiło się ff do najnowszego Jokera ,,put on a happy face", więc jeśli jest ktoś ciekawy, to zapraszam
CZYTASZ
Stay with me| Grindelwald
Fanfiction,,-Czy ty właśnie próbujesz mi powiedzieć, że miałaś romans z Grindelwaldem?!- Tezeusz Scamander zdenerwował się na swoją młodszą siostrę, która siedziała skulona na fotelu w jego gabinecie. Obok niej znajdował się Newt i razem tłumaczyli się najsta...