Rozdział 16

383 19 1
                                    

Święta minęły mi o dziwo dość spokojnie. Malfoy nie zwracał na mnie większej uwagi, bo większość czasu spędzali z Nathanem. Ja natomiast pomagałam mamie. Nadszedł ostatni dzień w roku. Jakoś nie wywołało to u mnie szczęścia. Nowy rok, koniec szkoły i czas zacząć żyć samej. Miałam już plan, że po skończeniu szkoły wyprowadzam się z domu do niemagicznej części Londynu. Teraz zostało mi tyko poinformowanie mamy i Nathana. Wiem, że Nathan zostaje z mamą, więc nic nie trzyma mnie aby się stąd wyprowadzić.

- Mamo chciałam Ci coś powiedzieć. - zaczęłam gdy razem przygotowywałyśmy dania na wieczór.

- Nie teraz Charlotte obiecałam Draconowi, że pokażę mu jak robię moje cudowne ciasto. - rzuciła i wyszła z kuchni w celu zawołania chłopaka.

Po chwili do kuchni wmaszerowała szczęśliwa rodzinka. Nienawidzę go za wszystko. Nie dość, że spędza z nami święta to mama jest nim po prostu oczarowana. Chyba moja wyprowadzka będzie znacznie wcześniej niż miałam to zaplanowane.

- Chodź Draco pomożesz mi. - o proszę, czyli już nie jestem potrzebna.

- Mogę coś powiedzieć? - zapytałam, ale chyba nikt mnie nie usłyszał. - Możecie do cholery na chwilę mnie posłuchać!

Nagle zapanowała grobowa cisza. Każda para oczu była skierowana wprost na mnie. Właśnie o to mi chodziło.

- Po skończeniu szkoły wyprowadzam się stąd. Mam dom, który tata kupił mi przed śmiercią. Znajduje się on w niemagicznej części Londynu. Dziękuję bardzo za uwagę. - rzuciłam ręcznikiem i wyszłam zdenerwowana z kuchni. Ubrałam ciepłą kurtkę, założyłam buty i wyszłam na spacer. Po drodze odpaliłam papierosa. Widzę, że Malfoy już wszystkich przekonał do siebie. Pieprzony, ślizgoński dupek.

- Charls! Zaczekaj! - usłyszałam głos Nathana i odwróciłam się w jego stronę.

- Czego chcesz? - powiedziałam wyraźnie wkurzona.

- Kiedy się wyprowadzasz? - spojrzał na mnie jakby ze smutkiem w oczach.

- Od razu po zakończeniu szkoły.

- Mama nie była zdziwiona. Tata jej o tym powiedział.

- Wiem. - odparłam krótko i skierowałam się w stronę domu. 

Po dość nerwowym poranku, wszystko wróciło do normy. Wieczorem do naszego domu zaczęli przychodzić znajomi mojego brata, czyli Nott i Zabini. Ja nie zapraszałam nikogo, bo nawet nie mam ochoty na świętowanie.

- Charls baw się dobrze i pilnuj tego towarzystwa. - mama zwróciła się do mnie.

- Nie mam zamiaru ich pilnować. - zaśmiałam się i przytuliłam mamę.

- Co do Twojej wyprowadzki, rozumiem Cię. To Ty zaczynasz dorosłe życie, nie ja. - uśmiechnęła się. - Dobra uciekam, mam nadzieję, że jak wrócę to dom będzie w całości.

- Postaram się, żeby zostały jakieś resztki z niego. - pożegnałam się z mamą i ruszyłam do pokoju.Na schodach zaczepił mnie Nathan i zaprosił do salonu, ale nie chciałam iść do nich. Wolałam posiedzieć sama w pokoju.

- Cześć Charlotte, chodź do nas. - no Blaise'a się nie spodziewałam. - Nie siedź tu sama.

- Dobra. - zaśmiałam się i razem z czarnoskórym ruszyłam na dół.

- Jak Ci się udało ją namówić? - zadziwił się Nathan.

- Taki urok osobisty. Chyba bardziej nadaję się na jej brata niż Ty. - Blaise zaśmiał się i puścił mi oczko. - W sumie chciałbym mieć taką słodką siostrzyczkę.

- Uważaj, bo czasami lubi się rzucić z pazurami na kogoś. - popatrzyłam na brata, a ten się tyko zaśmiał.

- Ewentualnie zębami. - Malfoy jak zwykle nie mógł usiedzieć w ciszy.

- O stary, to wy już tak szalejecie? Nie wiedziałem, ale nie chce zostać jeszcze wujkiem okej siostra? - no to są chyba jakieś jaja.

- A skąd wiesz, że niby ja chodzę z tym kretynem? - zapytałam brata unosząc brew do góry.

- Draco nam się chwalił, a widząc czasami wasze zachowanie to nie trudno było się domyślić. - odpowiedział brunet.

- Super. - rzuciłam i wypiłam whisky, którą Blaise zdążył mi nalać.

Siedzieliśmy już spory czas kiedy to wreszcie wybiła 12. Przez okno było widać mnóstwo przeróżnych fajerwerków. Niesamowity widok.

- No to szczęśliwego Nowego Roku! - krzyknął Blaise i podniósł szklankę z whisky do góry. 

Zrobiłam się senna, więc opuściłam towarzystwo i skierowałam się do mojego pokoju. Po przekroczeniu progu pokoju, wskoczyłam w moją piżamę, padłam na łóżko i niemal od razu zasnęłam.

Don't trust anyone.Where stories live. Discover now