Rozdział 27

367 20 4
                                    

Minął już tydzień od mojej nowej relacji z Draco. Czy jesteśmy razem? Trudno powiedzieć. Dla innych możemy wyglądać jak kochająca się para, ale nią nie jesteśmy.

- Hej Charls! - przywitała mnie Ginny uściskiem.

- Hej Ginny. Co Ty tu robisz? - zdziwiłam się. W końcu Ginny nic nie mówiła, że będzie przebywać w niemagicznej części Londynu.

- Namówiłam Harry'ego na przeprowadzkę tutaj. Już kocham to miejsce. Zapraszam na herbatkę do naszego domu. - Ruda posłała mi uśmiech.

- Chętnie skorzystam z zaproszenia. Co tam u Ciebie słychać. - zapytałam.

- Wszystko dobrze. Zainwestowałam w mały lokalik, w którym mam zamiar otworzyć małą pizzerio-kawiarnię. Może chciałabyś mi pomóc? - taka oferta pracy to skarb.

- Oczywiście Ginny! - krzyknęłam rozradowana i uścisnęłam Rudą.

- Tu super. Jutro będę po Ciebie o 9, a teraz wybacz mi, muszę iść gotować obiad. - wywróciła oczami i odeszła w swoim kierunku.

Po zrobieniu zakupów wróciłam do domu i zajęłam się robieniem obiadu. Malfoy'a nie było u mnie już 5 dni. Już nie wiem co mam myśleć na ten temat. Powoli mam tego dość i zaczyna mnie to męczyć. Takie życie jest bezsensu.

- Cześć. - usłyszałam ten głos i aż mnie zmroziło. Dlaczego? Nie wiem.

- H..hej. - odparłam niepewna.

- Co jest? - zapytał i usiadł przy stole.

- Nic. Nie było Cię. - stwierdziłam.

- Miałem parę spraw do załatwienia i zacząłem pracę. - rzekł obojętnie.Okej. Trochę dziwnie. Coś czuję, że to koniec tej chorej relacji. Nie dość, że go tyle nie było to teraz przychodzi, obojętny jak zawsze i z wyrazem twarzy jakbym co najmniej mu coś zrobiła. Spojrzałam za okno i na swoim podjeździe zauważyłam eleganckie auto. Czyżby Pan Malfoy zaczął korzystać z mugolskich rzeczy.

- Ty i mugolskie rzeczy? - spojrzałam na chłopaka, a ten nawet na mnie nie zerknął.

- Muszę jakoś dojeżdżać do pracy. - rzucił.

- Gdzie pracujesz? - odwróciłam się od niego, bo już się we mnie gotowało.

- W banku Gringotta.

- Aha.

Dokończyłam obiad i z ostrożnością podałam jeden talerz z daniem chłopakowi. Ten spojrzał na mnie, kiwnął głową i zaczął jeść. Dołączyłam do niego i tak zjedliśmy posiłek w milczeniu.

- Zaczynam jutro pracę. - przerwałam, bo ta niezręczna cisza mnie już dobijała.

- To fajnie. - aha, nawet nie zapyta gdzie. 

- Muszę już iść. - Nic nie powiedziałam. Odprowadziłam go do drzwi i gdy wyszedł zamknęłam je od razu. 

Zabrałam papierosy i wyszłam na taras zapalić.

- Ten chłop mnie wykończy. - powiedziałam sama do siebie.

Po wypaleniu poszłam do łazienki. Szybko się umyłam i poszłam spać, w końcu jutro ważny dzień.

***

Obudziłam się dokładnie o 8. Zabrałam potrzebne rzeczy i wykonałam poranną toaletę. Ubrałam na siebie czarne rurki i białą koszulkę. Pobiegłam do kuchni, zabrałam jabłko i w tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Ubrałam czarne adidasy wzięłam czarną skórzaną kurtkę i otworzyłam drzwi. Jakie było moje zdziwienie kiedy zamiast zobaczyć uśmiechniętą Ginny, moim oczom ukazał się Malfoy.

- A co Ty tu robisz? - zapytałam zszokowana.

- Chciałem zaproponować Ci podwózkę. - odparł.

- To nie jest daleko. Przejdę na nogach. - powiedziałam obojętnie i zamknęłam drzwi na klucz.

- Nie wygłupiaj się. - dość tego.

- Słuchaj mnie. To Ty się nie wygłupiaj. Najpierw się ze mną pieprzysz, udajesz zakochanego, a potem znikasz na pięć dni, a jak już przychodzisz to bije od Ciebie chłodem i wyglądasz jakbyś chciał mnie zabić, więc jeśli masz zamiar dalej tak postępować, to okej, ale nie kurwa ze mną. Żegnam.

Odeszłam w swoim kierunku. Miałam dość jego zachowania. Co on sobie wyobraża? Że będę jego panienkę na poprawę humoru. Otóż nie ze mną te numery.Nawet nie wiem kiedy doszłam do pizzerii Ginny. Wkurzona weszłam z wielkim hukiem, na co Ginny aż podskoczyła zza lady.

- Co jest Charls? - zapytała kiedy weszłam do małego pomieszczenia, gdzie zostawiłam kurtkę i torebkę.

- Malfoy. - rzuciłam i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, które było bardzo urocze.

- Wszystko jasne. Tak już z nimi jest, ale wyglądacie na mega zakochanych. To kiedy jakaś mała Pani Malfoy, bo szczerze mówią Charls, wyglądasz jakbyś była przyszłą mamą. O czymś nie wiem? - popatrzyła na mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Nie! Oszalałaś? Ja nawet z nim nie jestem. - powiedziałam prawdę.

Ruda spojrzała na mnie i nic nie powiedziała, chyba zrozumiała o co mi chodzi. Chociaż wracając do słów Ginny, faktycznie ostatnio mam większy apetyt niż zwykle. Kurwa! Nie mogę z nim być w ciąży!

- Uroczo tu jest. Pracować tu u Ciebie i co najważniejsze z Tobą to czysta przyjemność. - przytuliłam Ginny.

- Dlatego mam dla Ciebie niespodziankę i propozycję i mam nadzieję, że mi nie odmówisz moja wybawicielko. - zaśmiała się.

- Co to za niespodzianka? - zapytałam.

- Chciałabyś zostać współwłaścicielką? Bo wiesz we dwójkę będzie nam o wiele raźniej. - na twarzy Ginny wyraźnie było widać zakłopotanie.

- Jasne! - krzyknęłam ucieszona.

***

O godzinie 20 wróciłam do domu. Co prawda pizzerię zamknęłyśmy już o 16, ale razem z Ginny byłyśmy załatwić papiery odnośnie naszej spółki i lokalu. Jestem bardzo zadowolona, że razem z nią będę ją tworzyć.Nalałam sobie wody do wanny i już miałam się w niej zrelaksować, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Założyłam szlafrok i zeszłam na dół.

- Cześć. Przyszedłem z wyjaśnieniami. - Malfoy z winem, zapowiada się cudownie.Nie powiedziałam nic tylko szerzej otworzyłam drzwi. Blondyn od razu skierował się do kuchni.

- Chciałem Cię przeprosić, że mnie nie było i za moje ostatnie zachowanie. Nie mam teraz łatwo. - tłumaczył się.

- Nikt nie ma łatwo. - warknęłam.

- Wiem. - odrzekł i podał mi kieliszek nalanego już wina. - Jak w pracy?

- Założyłam z Ginny pizzerię. - rzuciłam obojętnie i skierowałam się do salonu.

Blondyn podążył za mną. Poczułam jego ręce na mojej talii. Zaczął całować mnie po szyi powoli odwiązując mój szlafrok.

 - Przestań. - powiedziałam.

- Nie jesteś pewna, w to co mówisz. - cholera tu mnie ma. 

Odwróciłam się do niego i również zaczęłam go całować. Skierowaliśmy się do sypialni. Jego biała koszula i spodnie leżały już na ziemi. Całował szyję, zjeżdżając coraz to niżej. Spojrzał na mnie i połączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Po chwili wszedł we mnie. Było cudownie.

Don't trust anyone.Where stories live. Discover now