Otworzyłam swoje powieki i spojrzałam na ciemność, która otaczała mnie wokół. Wstałam
wystraszona i poczułam ciało obok siebie.- Wstałaś? - Usłyszałam męski, zachrypnięty głos - Czekaj - Zaczął się ruszać, a ja wystraszona siedziałam jakbym była sparaliżowana. Lampka na malutkiej komodzie została oświecona, a mi przed oczami ukazał się William, który był bez koszulki, ale w spodniach. Zerknęłam na siebie, ale miałam na sobie ubrania na co odetchnęłam z ulgą - Co tam ruda?
- Co ja tu robię? - Przejechałam dłonią po rudawych włosach - I do cholery z Tobą? Która godzina?
- Trzecia - Wzruszył ramionami i ziewnął - Spokojnie dzwoniłem do Twojej mamy i nie ma nic przeciwko, że nocujesz u mnie
- Zwariowałeś? - Krzyknęłam - Odwieź mnie natychmiast do domu! - Zarządziłam - Rozumiesz?
- Co tu robisz? - Spytał zdziwiony - A co? Wolałaś wrócić naćpana do domu? Żeby mamunia się na Tobie księżniczko zawiodła? - Powiedział z teatralnym zmartwieniem - Odwiozę Cię rano, a potem do szkoły pojedziemy razem
- Czemu to robisz? - Spytałam z poddaniem - I czemu mówisz do mnie księżniczka?
- Odwdzięczyłem się za to, że powiedziałaś pierwszy raz Will i, że chciałaś mnie wczoraj w łożku - Zaśmiał się
Wyszczerzyłam oczy i mrugnęłam kilka razy. Czy ja do cholery zgłupiałam do reszty?
- Żartuję Smith - Przewrócił oczami - Nie wyśpij się do szkoły, albo śpij nieznośna istoto - Wymamrotał i zgasił lampkę, a potem się położył i okrył kołdrą
Wzięłam głęboki oddech, a potem położyłam się obok niego, ale starałam się utrzymać dystans.
- Są Twoi rodzice w domu? - Zapytałam z ciekawości - Bo może przeszkadzam czy...
- Nie ma - Burknął - Nie musisz się tak wypytywać, jesteś tu to jesteś Smith - Syknął - Po prostu uznaj to za życzliwość i tyle
- Nie rozumiem - Przyznałam - Nie mogę zrozumieć o co Ci czasami chodzi - Burknęłam - Bierzesz narkotyki? - Wypaliłam
On zaśmiał się, a on obrócił się, aby widzieć mnie dokładnie. Odwróciłam się do niego patrząc na jego twarz, którą w ciemności prawie w ogóle nie dostrzegałam.
- Jesteś zbyt ciekawska - Zauważył znowu - Ale lubię Cię, chyba - Zaśmiał się - Śpij Smith
- Nie potrafię spać - Warknęłam - Chcę Cię zrozumieć teraz trochę Baker
- Nie w tym życiu księżniczko - Odpowiedział suchym tonem - Nie potrafiłabyś nawet kochana
- Wątpisz w moje możliwości? - Zapytałam z udawanym rozbawieniem. Ten człowiek był dla mnie w jakimś sensie zagadką, którą trudno rozgryźć
- W tym momencie? - Zapytał - Tak Tina, śpij - Szepnął ostatnie zdanie
Postanowiłam go nie męczyć i spróbować usnąć mimo, że czułam się dziwnie w jego towarzystwie.
***
- Wstawaj - Poczułam jak ktoś delikatnie mnie szturcha - Chyba, że nie chcesz iść szkoły - Poczułam przyjemny oddech na mojej szyi
Otworzyłam powieki i zobaczyłam Williama, który był przy mojej szyi, odsunęłam się od niego i spojrzałam na niego zaspanym wzrokiem.
- Dystans kolego - Powiedziałam zaspana - Która jest godzina? - Ziewnęłam
- Szósta, szykuj się - Burknął - Najpierw do Ciebie potem do szkoły - Powiedział obojętnie i zszedł z łóżka - Będę na dole szykował śniadanie - Uśmiechnął się przelotnie i opuścił mój pokój
Poszłam do łazienki żeby się trochę ogarnąć. Nie miałam przy sobie ciuchów na zmianę nawet... Kosmetyki miałam takie jakie posiadałam przy sobie w torbie. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swój rozmazany makijaż i bladą twarz bo mój lekko założony podkład mi zszedł. Zmyłam zimną wodą z mydłem w płynie pozostałości makijażu. Spojrzałam na swoją twarz bez makijażu i wzruszyłam do lustra ramionami.
- Jak martwa - Szepnęłam pod nosem
Chwyciłam za szczotkę, która znajdowała się na małej, zgrabnej szafce. Rozczesałam siano, które znajdowało się na moich włosach. Potem wyjęłam z torby niewielką kosmetyczkę i przejechałam sobie naturalną pomadką po swoich ustach, zrobiłam rzęsy maskarą.
Po ogarnięciu się postanowiłam, że jestem w pełni gotowa żeby dołączyć do Williama w kuchni póki nie śmierdzi jeszcze spalenizną.
Opuściłam łazienkę i zeszłam na dół, przy okazji patrzałam na jego dom, który zapierał wdech w piersi. Był lepszy, niż dom Denisa i Bony.
Weszłam do kuchni gdzie stał William, który stał tyłem do mnie i przygotowywał herbatę. Na stole znajdowały się dwie miski z płatkami i mlekiem. Oblizałam usta widząc czekoladowe płatki, które kocham.
- Siadaj - Usłyszałam niski ton chłopaka. Spojrzałam na niego, który właśnie stawiał dwie herbaty tuż przy miskach - No siadaj Smith - Powtórzy i sam usiadł
Z uśmiechem usiadłam obok niego i chwyciłam za herbatę, aby się jej napić.
- Uważaj gorą... - Nie zdążył dokończyć bo odstawiłam natychmiastowo herbatę z, której upiłam tylko łyk - ca - Dokończył słowo
- Parzy! - Krzyknęłam - Kurwa, ja pierdole - Zaczęłam z bólu języka przeklinać
William zaśmiał się na moje słowa, a ja wstałam i podeszłam do jego kranu odkręcając go i wzięłam łyka wody z kranu.
- Smaczna chociaż ta woda? - Spytał z irytacją w tonie
- Napewno mniej parzy, niż ta herbata - Burknęłam i znów usiadłam - Jesteś cholernym idiotą, wiesz?
- Takiego mnie lubisz - Uśmiechnął się chytrzę - Wiem, że Cię denerwuję, ale lubisz to kurewsko
Spojrzałam na niego swoim głupim wzrokiem, a potem po prostu zaczęłam zajadać śniadanie, które przygotował, a przy okazji analizowałam jego słowa. Czy ja lubię Williama Bakera? Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, naprawdę...
CZYTASZ
•My Devil•
RomanceMy devil - Mój diabeł To była niewinna relacja, była. Lubiłam, gdy mówił na mnie "księżniczka". Jego dotyk doprowadzał mnie do szału. Kiedy jego usta spotkały moje czułam pożądanie. Jego oczy wprowadzały w hipnozę. Jego słowa wprowadzały przyjem...