William odwiózł mnie 5 godzin temu do domu ze szkoły. Miło się zachowuję w stosunku do mnie, ale dalej uważam, że zrobił błąd zaliczając połowę dziewczyn w szkole. Nie jestem jego matką żeby mówić mu jak ma postępować, ale daleko nie zajdzie z tym co będzie dalej robił. Bakera odbieram przyjaźnie bo nie jest tak wredny jak sądziłam, ale za to skomplikowany. Jest zmienny i w szkole ukazuję tzn. ,,zimną twarz", a kiedy jestem z nim jest po prostu miłym, zwykłym chłopakiem z poczuciem humoru.W moje okno coś walnęło, a ja ze strachu odskoczyłam na bok i spojrzałam w okno. Niepewnie wstałam i zaczęłam podchodzić do okna, otworzyłam je i spojrzałam w dół.
- William? - Zdziwiłam się jego obecnością - Co tu robisz? Jest dwudziesta już - Zerknęłam jeszcze na godzinę w telefonie - Dwudziesta czterdzieści siedem
- To wcześnie - Stwierdzi - Wpuścisz mnie Smith? Jest mama?
Mojej mamy co prawda nie było, ale na obiad jest zaproszony jutro, a nie dzisiaj.
- Obiad jest jutro Baker - Przypomniałam mu - Więc czego tutaj - Nacisnęłam bardzo tonem na ,,tutaj'' - szukasz hm?
- Po prostu chciałem Cię zobaczyć - Powiedział, a ja jego tonie usłyszałam niepewność - Pewnie tęskniłaś - Uśmiechnął się
- Tęskniłam? - Zakpiłam - To Ty przychodzisz pod mój dom, a nie ja pod Twój - Posłałam mu dumny uśmiech - Więc jeśli ktoś tu tęskni to Ty
On zaśmiał się tylko, a potem spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Wpuścisz mnie? - Zapytał
Przegryzłam wargę myśląc nad decyzją czy warto męczyć się z nim w moim domu skoro i tak jutro tu będzie.
- Specjalnie tylko przejechałem - Dopowiedział, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie
- Chodź pod drzwi, a nie okno - Powiedziałam i zamknęłam okno
Zbiegłam na dół na poparzona i sama nie wiem czemu popędziłam tak szybko po jakiegoś dupka, który nie daję mi spokoju.
Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam mu drzwi. Stał z łobuzerską miną lustrując mnie wzrokiem, a potem bez słowa wszedł do mojego domu.
- Więc to tu się jutro najem - Skomentował - Jaki jestem szczęśliwy z tego wielkiego faktu, masz fajną mamę
- Po prostu mamy dobrą więź - Stwierdziłam, taka jest prawda ja i mama po moich incydentach zbliżyłyśmy się do siebie - Jest kochaną kobietą
- Widać - Wzruszył ramionami - Gdzie ona teraz jest? - Spytał rozglądając się po domu
- W pracy bo wiesz Baker ludzie pracują - Uśmiechnęłam się, choć nie ma teraz zbytnio powodu - Ale dla Ciebie specjalnie wzięła wolne
- Ah - Zaskoczył się moimi słowami - Mi-Miło z jej strony - Ja śnię czy Baker właśnie zdezorientował się i zająkał - Warto mieć takiego kogoś w życiu nieprawdasz?
- Czemu jesteś innym człowiekim, niż każdy Cię odbiera co? - Wypaliłam z ciekawości bo gryzło mnie to pytanie - Odpowiedź Will
- Will - Zaśmiał się nerwowo - Każdy z nas ma kilka masek i każda osoba ma zapamiętać mnie całkiem inaczej - Oblizał wargi - Ja wyznaczam kto jak ma mnie zapamiętać, pamiętam o tym Smith
- Więc jaki naprawdę jesteś? - Spojrzałam na niego z żalem w oczach bo wiedziałam, że jest coś na rzeczy, coś co trzyma głęboko w sobie
- Nijaki - Wzruszył ramionami, a ja zrozumiałam, że William Baker nie rozumie sam siebie i potrzebuję kogoś kto go zrozumie - Ja sam tego nie wiem
W tym momencie potrafię wywnioskować tylko tyle, że jest w głębi smutny i nie doceniający siebie. Smutno tak na niego mi się teraz zerka.
William Baker to dla mnie jedna wielka zagadka, ale przyda mi się trochę jej rozwiązanie.
CZYTASZ
•My Devil•
RomansaMy devil - Mój diabeł To była niewinna relacja, była. Lubiłam, gdy mówił na mnie "księżniczka". Jego dotyk doprowadzał mnie do szału. Kiedy jego usta spotkały moje czułam pożądanie. Jego oczy wprowadzały w hipnozę. Jego słowa wprowadzały przyjem...