Między nami trwała cisza. Nie miałam kompletnie pojęcia co odpowiedzieć. Jeżeli skłamię może mnie wydać.- Denis przestań - Wtrąciła Bony - Tinę może zabić nasz odwieczny wróg, a Ty się zamierasz z nią sprzeczać? Skończ - Zarządziła - Też byłam dla niej niemiła, ale wiesz co? Żałuję! To ona mi pomogła kiedy West i jego ekipa mnie pobiła
- Co zrobili?! - Krzyknął Denis, a jego mięśnie się napięły. Zerknęłam na spiętego Willa, a potem wróciłam wzrokiem do rodzeństwa - Czemu Ty zawsze coś ukrywasz? Zamorduję go! - Krzyknął i wstał z fotela
- Nie możesz go zabić bo zabiję Tinę - Przypomniała mu. Posmutniałam bo wiedziałam, że teraz mogą mieć mnie na sumieniu, a tego nie chciałam. Jeżeli umrę to nie chcę, aby siebie obwiniali - Są cwani i bronią się Tiną
- Teraz wszystko się kręci wokół niej? - Wskazał na mnie, a ja nie mogłam wytrzymać tego wszystkiego. Obwiniałam się
- Przestań - Wtrącił William wstając i mierząc wzrokiem złego Denisa - To nie jej wina! My ją w to wciągnęliśmy
- Nie ja - Obronił się odrazu - Ty! Tylko i wyłącznie Ty... - Zaczął z podniesionym tonem
- Nieprawda! - Wydarła się Bony - To moja wina. Kiedy mnie pobili uciekłam do Tiny, a oni to zaobserwowali i wysłali mi sms w, którym mnie o tym powiadomili. To nie była bójka z koleżanką jak Wam powiedziałam. Ja i Tina znałyśmy tylko prawdę - Przygryzła nerwowo wargę
- Jesteście obydwojga idiotami! - Ryknął Denis - Ale większa wina jest Williama. Ty ją z nami poznałeś, Ty ją wciągnąłeś w to gówno, a teraz macie zamiar ją ratować? Do kurwy Rachel nie uratowaliście
Rachel? Wolałam jednak milczeć i teraz się nie wypytywać bo patrząc na złość Denisa odrazu wydarłby się na mnie.
- Denis zamknij się - Warknął Will patrząc na niego morderczym wzrokiem - To się nie powtórzy już
- Jasne - Zaśmiał się nerwowo - Wmawiaj sobie. Zabiją ją wcześniej czy później, a wtedy będziesz miał pretensję jedynie do siebie
- Dość! - Krzyknęłam - Jeżeli mnie zabiją to okej - Powiedziałam tak mimo, że wolę zostać żywą - Ja dam sobie radę, a Wy nie będziecie się obwiniać. Przestańcie się kłócić z mojego powodu bo to jest gorsze, niż gdyby mnie zabili
Każdy miał wlepiony wzrok we mnie, a ja odczuwałam się niekomfortowo. Miałam ochotę porozmawiać z kimś bliskim o tym, a nie mogłam, ani z Sophią, ani z Chrisem. Bony musiała ogarnąć teraz sytuację z bratem, która jest napięta, a Williama nie chciałam denerwować bardziej. Odczuwałam chęć porozmawiania tylko i wyłącznie z Cassandrą, którą darzyłam jakimś tam zaufaniem.
- Opuście mój dom - Zarządziłam - Cała trójka bez wyjątku - Powiedziałam chłodno
Niepewnie, ale zaczęli kierować się korytarzem. Dobrze, że Bony była na końcu bo złapałam ją za skrawek bluzki i pociągnęłam do siebie.
- Przepraszam za to, że wydałam się niemiła, ale po prostu muszę pobyć sama - Powiedziałam z lekkim uśmiechem
- W porządku - Odwzajemniła uśmiech
Ubrali swoje obuwie i Denis i Bony opuścili mój dom. William stał wpatrzony we mnie, a na jego twarzy było zakłopotanie.
- Też muszę? - Spytał, a ja skinęłam jedynie głową - Dlaczego ja? Broniłem Cię przed Denisem
- Chcę pobyć sama - Skłamałam - Proszę
On tylko skinął głową i opuścił dom. Odetchnęłam z ulgą i oparłam się o ścianę.
CZYTASZ
•My Devil•
RomanceMy devil - Mój diabeł To była niewinna relacja, była. Lubiłam, gdy mówił na mnie "księżniczka". Jego dotyk doprowadzał mnie do szału. Kiedy jego usta spotkały moje czułam pożądanie. Jego oczy wprowadzały w hipnozę. Jego słowa wprowadzały przyjem...