- Jestem mamo - Krzyknęłam wchodząc do domu, a William czekał pod domem swoim czarnym audi- Kuchnia - Odkrzyknęła
Udałam się w stronę kuchni gdzie stała pijąc jak zawsze poranną kawę. Spojrzała na mnie ciepło i upiła następny łyk.
- Co to za chłopak u, którego spałaś? - Spytała zaciekawiona - Zaproś go jutro na obiad i nie przyjmuję odmowy
- Ale mamo - Burknęłam - To nikt ważny, przysięgam - Spojrzałam na nią swoim błagalnym wzrokiem
- Jasne - Fuknęła - Spałaś u niego więc w jakimś stopniu jest ważny - Upiła łyk - Jesteś pełnoletnia, ale chcę go poznać i masz go jutro przyprowadzić bo specjalnie wzięłam wolne Tino
- Eh, okej - Poddałam się w końcu specjalnie dla poznania jakiegoś dupka wzięła wolne - Pójdę zmienić ciuchy - Chwyciłam za skrawek bluzki
Rodzicielka skinęła głową, a ja pognałam na górę. Zmieniłam ciuchy i dopracowałam trochę swój makijaż, spakowałam potrzebne podręczniki i zeszyty na dzisiaj i skierowałam się ubrać buty.
- On czeka na Ciebie? - Przede mną pojawiła się moja mama - Idę - Zaczęła ubierać buty
Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem bo kompletnie nie wiedziałam co ona wyrabia.
- Daj spokój Tina - Machnęła ręką - Chcę go tylko osobiście zaprosić, wychodzimy - Pospieszyła i pierwsza opuściła dom
Westchnęłam pod nosem i chwyciłam za torbę, wyszłam z domu, a moja mama stała już przy szybie Bakera i jak widać prowadzi z nim rozmowę. Zbliżyłam się do nich i stanęłam patrząc na Willa wzrokiem żeby odmówił.
- Więc będziesz jutro? - Zapytała z ciepłym uśmiechem na twarzy
- Oczywiście Pani Oliwio - Uśmiechnął się do mojej mamy - Nie mogę się doczekać, a teraz pojadę z Pani córką do szkoły, miłego dnia
Rodzicielka pomachała mu dowidzenia i oddaliła się od nas. Usiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pasy bez żadnych pytań do niego, on się zaśmiał i ruszył.
- Więc jutro kolacja? - Spytał - Brzmi to bardzo dobrze - Zaśmiał się - Poznam Twoją mamę
- Palnij coś głupiego, a Cię Baker zamorduję - Zagroziłam - Masz się zachowywać normalnie, czaisz?
- Zawsze się zachowuję normalnie - Zaśmiał się głośno - Za bardzo mnie osądzasz Smith, nie jesteś z charakteru jak Twoja mama
- Zamknij się - Burknęłam - Jak masz zamiar porównywać mnie do ojca to lepiej tego nie rób - Odwróciłam od niego wzrok
Reszta drogi minęła nam w ciszy, najwyraźniej widział, że jestem zdenerwowana i wolał mnie bardziej nie złościć.
Zaparkował na szkolnym parkingu, a każdego wzroki padły właśnie na auto Bakera. Opuścił pierwszy pojazd, a ja odrazu za nim. Dostrzegłam Sophii do, której szybko pognałam bez żadnego słowa do Williama.
- Ty i William? - Zapytała niedowierzając - W jednym samochodzie? Bez morderstwa? Co jest kurwa? - Zaśmiała się
Opowiedziałam jej wszystko co się wydarzyło, a ona zrobiła się zmieszana i miała krzywy wyraz twarzy.
- Kokaina? - Spojrzała na mnie zła - Znowu to samo Tina? - Powiedziała łamiącym się głosem - Nie wpieprzaj się w to gówno
- Obiecuję, że tego nie zrobię - Obiecałam jej bo nie mam zamiaru złamać obietnicy - Chciałam po prostu wspomnieć stare czasy
- Tina! - Powiedziała ostrym tonem - Zamknij się na ten temat, dobra?
Skinęłam głową bo ona wiedziała, że nie warto w te tematy znów wchodzić. Ona jest dla mnie jak anioł, a ja za to czuję się jak diabeł bo kiedyś wpieprzyłam ją w ten syf, ale ona mnie wyciągnęła.
Lekcje minęły jak zawsze nudno. Siedem godzin to okropna męczarnia w tym więzieniu. Na każdej lekcji ciągle zerkał na mnie William, a ja po prostu przekrzykiwałam się z nauczycielkami, ale nie wylądowałam u dyrektora.
- Gdzie teraz idziesz? - Spytała Sophia kiedy wkroczyłyśmy razem z Chrisem na parking samochodowy - Wiesz martwimy się o Ciebie
Oczywiście Chris również dowiedział się, że miałam wczoraj bliższe spotkanie z kokainą, ale on był spokojniejszy, a u Sophii czułam to, że chciał mnie skontrolować.
- Słodkie - Skomentowałam - Idę do domu Sophia - Spojrzałam na nią twardym wzrokiem - Nie będę przecież uzależniona
- Wiesz Green po prostu jest promieniem, który wszystkim chciałby pomóc - Wtrącił sarkastycznie Chris - Zatrzymała się w rozwoju dziesięciu lat - Wystawił jej zabawnie język
- Ucisz się Christopher - Chris nie lubił jak ktoś mówił do niego pełnym imieniem - Uuu, ktoś się wkurzył - Powiedziała zadowolona Sophia
- Uuu, spierdalaj - Burknął do niej
- Jak dzieci - Skomentowałam - Dobra lecę, do jutra bachory - Wystawiłam im język
Pożegnałam się z nimi na pożegnanie całusem, a potem ruszyłam w stronę domu. Czułam się dobrze po wczoraj i nie brakuję mi tego syfu, a to dobrze.
- Zaczekaj! - Męski głos krzyknął za mną
CZYTASZ
•My Devil•
RomanceMy devil - Mój diabeł To była niewinna relacja, była. Lubiłam, gdy mówił na mnie "księżniczka". Jego dotyk doprowadzał mnie do szału. Kiedy jego usta spotkały moje czułam pożądanie. Jego oczy wprowadzały w hipnozę. Jego słowa wprowadzały przyjem...