Szłam ulicą w nocy, bo wracałam od Ariany i Max'a. Byłam u nich na kolacji.
Jezu! Prawie się wywaliłam. Oh jebanym convers. Musiał się rozwiązać. Kucnęłam, aby go zawiązać.-Cicho - Usłyszałam czyjś szept. Odwróciłam się, ale nic nie zauważyłam. Coś mi się przywidziało pewnie.
Wstałam i szłam dalej.
W pewnym momencie usłyszałam brzdęk kluczy, które wypadły mi z kieszeni. Brawo Lily. Skuliłam się, żeby je wziąć. Zamiast zimnej kostki brukowej poczułam ciepłą dłoń. Podniosłam wzrok i moim oczom ukazało się trzy czarne postacie w kapturach.-Klucze ci wypadły. - Powiedział jeden z nich, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
-Wezmę je. - Wyciągnęłam po nie rękę, a chłopak podniósł rękę do góry tak, że moje marne 165 cm wzrostu na nic się tu nie zdadzą.-Mogę? - Poprosiłam m, a on się zaśmiał.
-To łap. - Rzucił je pod śmietnik. Myślałam, że wybuchnę. Podeszłam i je wzięłam, ale się nie podniosłam sama.-Pójdziesz teraz z nami. - Zaśmiał się.
-Puść mnie! - Krzyknęłam i zaczęłam się szarpać niestety na marne.-Spierdalać i to raz! - Usłyszałam znajomy głos. Tak... Harry stał i celował bronią prosto w głowę jednego z nich.
-Luz. - Podnieśli ręce przy czym puścili mnie, a ja jak poparzona odskoczyłam do Harry'ego.-Schowaj się za mnie. - Wyszeptał w moją stronę.
Zrobiłam jak kazał i po chwili stałam za nim.-Wypierdalać gnojki, bo rozpierdole was po kolei! Jeszcze raz zobaczę was jak się kręcicie obok... - Zrobił przerwę. - Obok mojej narzeczonej, nie ręczę za siebie! - Wrzasnął, a ja się uśmiechnęłam pod nosem. Mimo, że wiem, że kłamie i tak mi miło, że w ogóle tak powiedział.
Tamci zaczęli się odsuwać do tyłu, a później uciekać ile tylko sił w nogach.-Dzięku... - Wyszeptałam, ale on mi przerwał.
-Nic nie widziałaś i nie słyszałaś, jasne? - Warknął, a mnie coś ukuło w sercu.
-Jasne. - Wyszeptałam i spuściłam głowę.
Zaczęłam iść przed siebie, ale nagle ktoś mnie złapał za nadgarstek.-Lily, poczekaj.
-Daj mi spokój. - Wyrwałam się i spojżałam mu w oczy. W CZARNE oczy. - Proszę.Wyszeptałam, żeby go nie denerwować. Boję się go.
-Idź do domu. - Syknął.
-Dobrze. - Wyszeptałam i ze strachem w oczach ruszyłam przed siebie. Bardziej się boję Harr'ego niż tych trzech. Przysięgam.Szłam mimo to czułam, że on idzie tuż za mną co jeszcze bardziej wprawiało mnie w strach. Przed chwilą mnie obronił, ale nie wiem co mu strzeli do głowy...
Doszłam do domu i po tym jak się umyłam poszłam nie do swojego pokoju tylko do pokoju Davida.
Zapukałam grzecznie i weszłam do środka.-Śpisz? - Wyszeptałam, żeby go nie obudzić wrazie gdyby spał.
-Nie. - Powiedział trochę głośniej niż ja i zapalił lampkę.
-Mogę?
-Pewnie chodź. - Poklepał miejsce obok siebie, a ja niepewnie weszłam do środka.Usiadłam na wyznaczonym miejscu.
-Stało się coś? - Spojrzał mi w oczy zmartwiony.
-Nie poprostu.... Mogę dziś zostać z tobą na noc? - Spuściłam głowę i zaczęłam bawić się brzegiem pościeli.
-Misiu pewnie. - Wziął mnie na kolana i zaczął kołysać się ze mną na boki. - Na pewno nic się nie stało?
-Boję się... Boję się Harry'ego. - Wyszeptałam i się w niego wtuliłam.
-Jak to się go boisz? - Spojrzał mi w oczy.
-No poprostu sie go boję. Jak jest zły ma ciemne oczy.
-Kotek on ma tak od zawsze. Jak jest zły to mu się robią czarne. Ale nie bój się. Dopóki jesteś ze mną nic ci się nie stanie. Nie Pozwolę na to. - Ucałował mnie w czoło. - A teraz chodźmy już spać, dobrze?
-Dobrze. - Położyłam się obok niego i w jego objęciach zasnełam.~David ~
Nie wiem dlaczego, ale Lily boi się Harry'ego. Co on jej zrobił? Muszę z nim porozmawiać, bo nie wiem czy mogę ją puścić z nim na ślub Ariany i Max'a.
-Harry? - Zapytałem gdy Lily poszła do pracy.
-Co? - Przewrócił oczami.
-Co zrobiłeś Lily, że się ciebie boi? - Podniosłem jedną brew.
-A co miałem jej zrobić? - Zaśmiał się.
-Ja mówię serio. Wczoraj bała się sama spać i spała ze mną. Mówiła, że sie ciebie boi.
-Nic jej nie zrobiłem. - Prychnął. - Wczoraj jej dupe uratowałem, bo jakieś typki do nie się dobierali. Odprowadziłem ją do domu, a ty się jeszcze pytasz co jej zrobiłem? - Warknął.
-No nie wiem. Mówię jak jest. Zmień nastawienie do niej, okej? Chociaż trochę. - Westchnąłem i poszedłem do garażu. Wsiadłem do auta i pojechałem do pracy.~Harry~
Co jej kurwa zrobiłem, że się mnie boi? To, że mam broń, że jestem wredny? Przecież to bez sensu. Ale to nie jest taki zły pomysł. Jak będzie się mnie bała, to nie będzie chciała pójść ze mną na ten ślub, a wtedy ja będę miał spokój.
CZYTASZ
Bad Boy //Harry Styles //✔️ZAKOŃCZONE ✔️ [book One]
Short StoryOPOWIEŚĆ ZAWIERA SCENY EROTYCZNE ORAZ WULGARYZMY! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! Jeżeli nie jesteś gotowy, nie czytaj! Chociaż pewnie będziesz żałować 😜😈