~Alex~
-Kurwa gdzie on jest. - Powiedziałem i spojrzałem na Leo.
-Nie wiem, nie odbiera. - Leo westchnął zdenerwowany.
-Kurwa mać. Nie tak miało być. Jedziemy. - Warknąłem i ruszyłem z piskiem opon.Pod magazynem stało tylko jedno auto. Auto Harry'ego. Boże na szczęście.
Z załadowaną bronią wyszliśmy z auta.
-Ja idę do auta, a ty mnie ubezpieczaj. - Powiedziałem cicho i otwarłem drzwi od pasażera. Na siedzeniu leżał telefon Harry'ego. Pieniędzy nie było tak samo jak i mojego przyjaciela.
Tylko tego brakowało...~Harry ~
Obudziłem się, a gdy chciałem ruszyć ręcami zdałem sobie sprawę, że jestem przywiązany do ściany. Zaraz, co kurwa? Do jakiej ściany?!
Jestem przywiązany jakimś pasem czy czymś za nogi i ręce. Co lepsze... Nie mam no sobie nic innego prócz bokserek. No kurwa.
-Ooo obudziłeś się. - Jego zjebany pedofilski głos rozpoznam chyba wszędzie.
-Wypuść mnie kurwa. - Warknąłem i zacząłem się szarpać. Ręce mi zdrętwiały.
-Ależ Harry... Oczywiście, że cię nie puszczę. Nie teraz. Pierwsze się zajmiemy tobą, a puźniej cię wypuścimy. - jakie my?! Kurwa?!
-Puść mnie kurwa pedale spierdolony. - Warknąłem, a on się zaśmiał i wyjął z kieszonki nóż. Zaraz, zaraz po co mu nóż?
-Zaraz kogo ty zabiłeś? Policzmy... - Uśmiechnął się chamsko. - Zacznijmy od kobiet... Nina, Adel, Emma, Violetta, Carmen, Kornelia i Liliana. Dobrze pamietam? Do tego jeszcze Luis'a i jego ojca... No, no, no Harry. Nazbierało ci się. Dziewięć osób w przeciągu 5 lat... Nie źle się bawisz chłopie. - Zaśmiał się. - Brzydzę się tobą. Cel mojego zwabienia ciebie tutaj był tylko jeden. Chcę żebyś cierpiał tak jak osoby, które cierpiały przez ciebie, wiesz? Jak zdążyłeś zauważyć mam nóż. Bardzo mi się dziś przyda. - Zaśmiał się. - Ale to później. - Prychnął. - Najpierw przypomnimy sobie kim były dla ciebie kobiety, które bezpodstawnie zabiłeś.
-Nina - piękna kobieta o bląd włosach pamiętasz? Ją zabiłeś za to, że nie chciała ci zrobić loda.
Adel - brunetka, którą zajebałeś, bo znudziło jej się robienie tobie dobrze.
Emma - ruda, szczupła dziewczyna, która zginęła w twoim Burdelu, bo płakała w nocy i próbowała od ciebie uciec.
Violetta - szatynka, która umarła, bo wysłałeś ją do dziesięciu mężczyzn, którzy pieprzyli ją jak tylko chcieli i mogli.
Carmen - farbowana blondynka, która umarła przez wykrwawienie się od bicia ją pasem, ktorym władałeś ty.
Kornelia - również rudo włosa, której cierpienia nie znam, ale napewno umarła w nie godnych warunkach.
Liliana - ooo Liliana. Piękna kobieta. Pamiętasz, za co oberwała ta ślicznotka? Już ci przypominam. Dostała kulką w główkę, bo była "niegrzeczna".Gdy skoczył przypominać mi o tym wszystkim dopiero teraz zrozumiałem kim ja naprawdę jestem. Jestem pierdoloną zabijarką.
-Wiesz co mnie tylko dziwi? - Zapytał, a ja podniosłem na niego wzrok. - Dziwię się, że jeszcze cię nie zamknęli. Jak ty to robisz, że tak idealnie uciekasz przed odpowiedzialnością, hm? - Zapił i wyjął nóż z kieszeni.
-Wiem, że kiedyś się ciąłeś, więc teraz to nie powinno zrobić na tobie większej różnicy. - Powiedział, a mi serce podeszło do gardła. Nie lubię gdy ktoś mówi o żeczach z czasów, gdy było ze mną naprawdę źle i między innymi, gdy się ciąłem.
Wszystko mnie boli kości, mięśnie... Mam dość. Zabijcie mnie. Zasłużyłem na śmierć po tym co zrobiłem z tymi kobietami.Mężczyzna podszedł do mnie i przyłożył ostrze noża do mojego uda na co zareagowałem zaciśnięciem mięśni. Może to głupie, ale po przeszłości, dotyk w tym miejscu wprawia mnie w dreszcze i wstręt do samego siebie.
~Narrator~
Mężczyzna ciął Harry'ego po udach... Brzuchu... Ramionach... Wycinając na jego skórze głębokie rany za kobiety, które zabił. Z Harry'ego oczu powoli płynęły łzy zapewne nie z bólu, a ze wstydu i żalu do samego siebie, że mógł uczynić coś tak okropnego jak morderstwo siedmiu kobiet i dwóch mężczyzn.
Serce się kroiło na ten widok.
Zadawanie Harry'emu ran, które zostaną z nim do końca życia nieznajomemu sprawiały ogromną radość, kaleczonemu mężczyźnie jednak nie sprawiało to przyjemności. Wręcz przeciwnie. Z ran ciekła krew i skapywała ona na posadzkę mieszając się ze łzami. Gdyby tu nie przyjechał, gdyby nie zgodził się na danie mu 100 tysięcy... nie byłoby go tu.
Harry coraz bardziej opadał z sił i powoli tracił przytomność. Stracił dużo krwi co nie było dobrą oznaką.
Alex i Leo szukają przyjaciela nie zdając sobie sprawy, że odjeżdzając z pod magazynu zostawiają go samego.
Nieznajomy miał dobry plan gdyż swoje auto schował do środka, a sam z Harry'm zaszył się w piwnicy, w której całkiem niedawno była Lily. Jego Lily...-Jeszcze nie odleciałeś? - Zaśmiał się i wyjął pistolet zza paska. Harry tylko lekko pokręcił głową. Ledwo co się trzymał. Był cały we krwi co wyglądało okropnie.
Gdy mężczyzna przeładował broń i przyłożył ją do skroni Harry'ego... W jego głowie pojawiła się tylko jedna myśl...
"Co będzie z Lily" - Nie myślał o sobie, myślał o Lily, jak sobie poradzi bez niego.
Nieznajomy położył palec na spust i zaśmiał się szyderczo, a Harry ostatkiem sił szepnął:
-Powiedz Lily, że ją kocham... - Wtedy broń wystrzeliła.
CZYTASZ
Bad Boy //Harry Styles //✔️ZAKOŃCZONE ✔️ [book One]
NouvellesOPOWIEŚĆ ZAWIERA SCENY EROTYCZNE ORAZ WULGARYZMY! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! Jeżeli nie jesteś gotowy, nie czytaj! Chociaż pewnie będziesz żałować 😜😈