23. Jestem Popierdoleńcem Z Horroru.

680 23 1
                                    

~Harry ~

Wstałem z kanapy, bo właśnie tu się obudziłem (nie pytajcie czemu, bo tego sam nie wiem i nie, nie byłem na bani). Rozprostowałem kości i poszedłem do łazienki się odlać.

Rozejrzałem się po domu. Gdzie jest Lily? Zajrzałem do swojego pokoju, tak samo jak do jej i nigdzie jej nie ma. - Cholera. - Wymamrotałem i zapukałem do jej pokoju. Odpowiedziała mi cisza.

-Lily! - Krzyknąłem, a po chwili mała osóbka stała na dole schodów.

-Coś się stało? - Zapytała słodko i przetarła oczy. Była tylko w dużej koszulce przez co wyglądała cholernie seksownie. Jej gołe stópki z pomalowanymi paznokciami na czerwono drepsiły w miejscu. Czemu ona jest taka idealna? Chwilą... To moja koszulka?
-Masz na sobie moją koszulkę? - Zapytałem zdenerwowany i zmierzyłem ją wzrokiem.
-Przepraszam. - Szepnęła i odwróciła ode mnie wzrok. - Nie patrz tak na mnie, proszę.

Co? Co to miało być?!
Pobiegłem do lustra, które wisiało tuż przy łazience i spostrzegłem coś okropnego. Miałem czarne oczy, dosłownie jakbym był jakimś popierdoleńcem z horroru.

-Jezu. - Odparłem i zacząłem mrugać. - Co to do cholery jest?!

Lily nie patrzyła na mnie. Była odwrócona i dziwnie się trzęsła. Boże, przecież ona płacze.
-Lily. - Powiedziałem i stanąłem naprzeciwko niej  - Spójrz na mnie, okej?

Dziewczyna leniwie podniosła na mnie wzrok i spojżała głęboko w moje oczy.

-Są zielone. - Uśmiechnęła się lekko, a ja razem z nią.
-Możesz ją sobie wziąć. - Powiedziałem i ruszyłem do kuchni.
Chyba zrozumiała, że chodzi o koszulkę, bo kiwneła głową i ruszyła za mną.

-Lily co z twoimi rodzicami? - Nalałem wody do dwóch szklanek z czego jedna podałem dziewczynie.
-Nie wiem. Są za granicą i już od mojej 18 nie mam z nimi kontaktu. - Wzruszyła ramionami.
-Rozumiem. Wiesz byłem ciekaw, bo nigdy o nich nie wspominałaś i w ogóle. - Uśmiechnąłem się lekko i posadziłem ją na blacie.
-Nie jest miło mówić o takich rzeczach. - Spojrzała na mnie smutna.
-Rozumiem. - Kiwnąłem głową twierdząco.
-A twoi? Też mi o nich nie mówiłeś. - Westchnęła, a ja przysunąłem się do niej bliżej.
-Nie lubię o tym rozmawiać, ale skoro już jesteś taka ciekawa. - Położyłem ręce na jej pośladkach, a ona owinęła nogi wokół mojego pasa.

-Moi rodzice nie żyją. Miałem 12 lat, gdy moja mama zmarła na raka. Tata zaś zmarł miesiąc później na torach. Zapory były otwarte, więc ruszył, aby przejechać i wtedy pociąg go przejechał. Zginą na miejscu. Moi dziadkowie mieszkali za granicą i nie chcieli mnie wziąść do rodziny zastępczej przez co trafiłem do domu dziecka. Między innymi dlatego taki jestem. Jakbym wychował się normalnie z rodzicami byłbym pewnie dużo lepszy niż jestem. W domu dziecka później już i piłem i paliłem i ćpałem. Miałem 4? Chyba 4 próby samobójcze, swego czasu też się ciąłem i no. Nie było ze mną ciekawie. Rodzice składali pieniądze żebym miał start jak dorosne. Było tam prawie milion. Moi rodzice mieli własne firmy, przez co pieniędzy nam nie brakowało, ale w naszym przypadku zawiodło nas szczęście. Po 18 wyszedłem z domu dziecka i odrazu zająłem się Burdelem. Tak wiem super start, ale opłacalny. Hajsu mam w chuj na koncie, więc nawet jeżeli teraz chciałbym przestać zarabiać spokojnie do końca życia miał bym na wszystko. Mimo tego wszystkiego... Tych wszystkich pieniędzy... Najbardziej brakuje mi rodziców. Nie miałem dużo czasu, aby z nimi być, ale te 12 lat wystarczyło abym się do nich przyzwyczaił. W domu dziecka strasznie często ich mi brakowało. Pierwszy miesiąc to siedziałem jak otumiony mało co jadłem, spałem 2 godziny na dobę i w ogóle mało co kontaktowałem ze światem. Ciężko mi było, ale cóż. Dałem radę, bo jestem teraz tutaj z tobą, ale było ciężko. Wiesz, że tylko raz byłem na ich grobie? Na pogrzebie mamy. Na taty już nie byłem i od tamtej pory nie byłem tam. - Westchnąłem i oczy nagle dziwnie zaczeły mnie piec.

Bad Boy //Harry Styles //✔️ZAKOŃCZONE ✔️ [book One]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz