11. Musisz Uciekać.

927 19 3
                                    

Dzis wraca David! Nawet nie wiecie jak się cieszę. Całe trzy dni udawałam obojętną na Harry'ego, ale nie bardzo mi to wychodziło szczerze mówiąc.

Za godzinę jedziemy po niego na lotnisko. Nie mogę się doczekać, aby go przytulić. Cały tydzień dla mnie był jak wieczność.

David miał wylądować o 20, a jest 19:02. Harry cały dzień był jakiś zły i ciągle na mnie krzyczał, a ja nawet nie wiem dlaczego. Serio się go boję i to cholernie. Nie wiem co mu kiedy strzeli do głowy. Jest nie obliczalny.
Zeszłam na dół do Harry'ego. Siedział i z kimś rozmawiał, ale nie chciałam go podsuchiwać.

*

-Chodź. - Warknął w moją stronę, a ja posłusznie wstałam i dołączyłam do niego. Poszliśmy razem do jego auta i pojechaliśmy na lotnisko po David'a.

*

-Jezu heej! - Wskoczyłam na David'a, gdy tylko wszedł na parking.
-Hej Lily! - Złapał mnie na ręce i zaczął się ze mną kręcić.
-Jak lot? - Zapytałam, a chłopak mnie postawił.
-Nie najgorzej. A ty jak? Wszystko dobrze? A co to jest? - Wskazał na mój policzek i spojrzał na Harry'ego. Nakładłam szpachli, ale jak widać mało.
-A tam. - Machnęłam reką. - Przewróciłam się, gdy szłam w nocy do łazienki.
-Oh to dobrze. - Przytulił mnie.

-Cześć stary. - Harry do nas dołączył.
-No siema młody. - Zaśmiał się i się przytulili. Oo słodko.
-Jedziemy? - Powiedział ciszej.
-Taa, chodź. - David włożył walizkę do bagażnika i we trójkę pojechaliśmy do domu.
Chłopaki odrazu poszli do pokoju David'a, a mi nie pozwolili iść z nimi. Dziwnie się poczułam szczerze mówiąc. Taka trochę odrzucona i nie potrzebna.

~Harry ~

-Masz kontakt z chłopakami? - Zapytał.
-Tak, cały czas. Namierzyli ich i mają ciągle ich lokalizację. - Westchnąłem.
-To dobrze. A gdzie są?
-Tutaj. Kręcą się po okolicy.
-Dobra, musisz uciekać. - Wstał i podszedł do okna.
-Kurwa wiem, ale tu nie chodzi o mnie, tylko o Lily.
-Co z nią?
-Oni czekają na nią. Ostatnio dostałem wiadomość o treści cytuję " co kolejna dziweczka? Nie bój się nią też się zajmiemy." a drugi " ty jesteś nam nie potrzebny tylko ta twoja dziwka. Jeszcze Chwila, dzień, jedna twoja wpadka i mała jest nasza, a wiesz, że od nas nikt nie wychodzi żywy." - Zamknąłem oczy, a moje serce przyśpieszyło. Jak oni coś zrobią Lily...

-Czyli zależy im na Lily?! - Wrzasnął.
-Ciszej, bo usłyszy. Tak. Im chodzi tylko o nią.
-Jej nie może się nic stać! Jeżeli coś jej zrobią masz przejebane! - Krzyczał. Wziąłem go za barki i posadziłem na łóżku.
-Wiem, dlatego jedzie ze mną.
-Co?! Chyba sobie żartujesz?! - Wrzasnął i poderwał się.
-Słuchaj. - Znowu go posadziłem. - Jak ją obronisz? Masz pracę tak samo jak Lily, tak?
-No.
-Widzisz. Ty pójdziesz do roboty, Lily do kwiaciarni. Przyjdą do niej pod pretekstem "po kwiary", a wyjdą z Lily. I co zrobisz? Nic. Nawet nie będziesz wiedział kiedy to się stanie. Wiem, że nie chcesz się z nią rozstawać, ale tak będzie lepiej. Pojedziemy do mnie. Jak sam dobrze wiesz hajsu mam, więc pracować nie będę musiał i Będę tylko z Lily. Mówię Ci, że ze mną będzie bardziej bezpieczna niż z tobą. - Usiadłem obok niego.
-Ale... - Westchnął. - Masz rację. Sory, że się wydałem. Poprostu mi zależy na niej. - Schował twarz w dłoniach i przeczesał palcami włosy.
-Obiecuję Ci, że nic jej się nie stanie. Jestem pod stałym kontaktem z chłopakami. Oni widzą gdzie jest gang, a ty nie. Będą mnie na bieżąco informować, dzięki czemu będę mógł ich uniknąć i przekroczyć granicę.
-Dobra, ale błagam uważaj na nią.
-Jasne. Twojej Lily nic się nie stanie. - Poklepałem go po plecach i wstałem.

-Zadzwonię jeszcze do chłopaków i możemy jechać. Powiedz Lily, żeby się pakowała.
-Dobra a... Wrócicie? - Zapytał smutny.
-Nie obiecuję, ale zrobię wszystko, żeby tak było. - Uśmiechnąłem się słabo.
-Dzięki. Idę do niej.
-Okej... Albo nie. Ja pójdę tylko za chwilkę.
-Na pewno?
-Tak.
-Okej. - Wstał i poszedł na górę. Wybrałem numer do chłopaków i zacząłem się pakować.

-I jak?
-stary6 właśnie mieliśmy dzwonić. Oddalili się. Możesz uciekać. Są teraz około 50 km od ciebie. Jak się postarasz przekroczysz granicę bez ogona. I być może uda nam się ich załatwić.
-Nie będę sam.
-Jak to?! - Wrzasnął.
-Normalnie. Jadę z Lily.
-Pojebało cię?!
-Nie. Ze mną będzie bezpieczna.
-Stary, jedziesz i nie wiesz czy dojedziesz do granicy czy nie, bo może dorwą cię po drodze i bierzesz dziewczynę?!
-To nie moja dziewczyna! Znajoma.
-Kurwa Harry nie niszcz dziewczynie życia.
-Oni chcą jej, a nie mnie!
-Ale...
-Dzwoń jakby coś się zmieniło. - Powiedziałem i się rozłączyłem.
Zamknąłem walizkę i pobiegłem do Lily.

-Co się stało? - Podskoczyła, gdy wpadłem do pokoju.
- Pakuj się.
-Co? Po co? - Widać, że jest zdziwiona.
-Kurwa nie zadawaj głupich pytań tylko pakuj się!
-Ale...
-Kurwa! - Złapałem walizkę, która stała w koncie pokoju i otwarłem jej szafę. Zacząłem wrzucać do niej jej ubrania.

-Harry co ty robisz..?
-Idź i się pakuj, proszę cię.
-Dobrze. - Pociągnęła nosem i wzięła drugą walizkę. Zaczęła do niej wkładać swoje ubrania.
-Idź do łazienki ja tu zrobię. - posłusznie wstała i poszła do łazienki. Wybierał wszystkie te swoje pierdoły, a ja wszystkie jej ubrania zmieściłem do jednej walizki.

Gdy walizki były już w bagażniku, a ja i Lily w aucie ruszyłem z piskiem opon.

-Jedziemy już. - Westchnąłem do telefonu, gdy Alex (lub Leo) odebrał.
-Dobra. - Leo. - Za godzinę masz lot. Wyrobisz się?
-Pewnie.
-Dobra, kupuje bilety.
-Dwa.
-Tak, wiem geniuszu. Justin i jego gang nadal są tam gdzie byli. Wierzę w ciebie Harry.
-Dzięki . - Powiedziałem i się rozłączyłem.

Spojrzałem na Lily. Siedziała z głową w szybie i co chwilę wycierała oczy dłonią.

-Lily...
-Wrócimy? - Wyszeptała i na mnie spojrzała.
-Nie wiem. - Jeżeli w ogóle żywi dojedziemy. Dodałem w myślach.
-Harry dlaczego jadę z tobą? Nie mógł byś mnie zostawić? - Wyszeptała.
-Nie. - Odparłem krótko i skoncentrowałem się na drodze. Lily podkuliła pod siebie nogi i cała się trzęsła.

-Zimno ci? - Zapytałem i spojrzałem na nią kontem oka. Ta tylko pokręciła przecząco głową i oparła czoło o szybę. Szkoda mi jej.
Zaraz co? Mi przecież nikogo nigdy nie jest szkoda. Mam w dupie uczucia innych.

-Jak coś to z tyłu masz koc. - Dodałem, a ona nic nie powiedziała. Zapowiada się ciekawie...

*

23;51 - a my dalej jedziemy. Tak. Jedziemy, a dlaczego? Przez jebany korek uciekł nam lot. I muszę jechać. Szlag by to trafił. Widzę, że Lily ledwo co siedzi mimo to nie śpi.
Muszę zrobić postój, bo ona nie zaśnie inaczej.

-Mała, robimy postój czy chcesz  czy nie. - Powiedziałem i zatrzymałem się na parkingu w środku lasu. Super miejscówa. Aby spać. Ugh dobra. Lepiej tu niż wcale.

Bad Boy //Harry Styles //✔️ZAKOŃCZONE ✔️ [book One]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz