24. Zakochałeś Się.

663 20 4
                                    

Tydzień później

~Harry~

-Harry kurwa ogarnij się! Jesteś DUPKIEM! Myślałam, że twoje poprzednie życie i nawyki zostawiłeś daleko za sobą, ale jak widać ludzie tacy jak ty się nie zmieniają! - Odważyłem się spojżeć jej w oczy i dostrzegłem w nich nutkę rozczarowania.
Szczerze mówiąc zabolały mnie jej słowa. Pierwszy raz czyjeś słowa tak bardzo mnie zraniły.
-Lily, wolisz mieszkać z nim? - Zapytałem jak zbity pies.
-Tak. Bo on nie jest takim popierdoleńcem jak ty! - Krzyknęła.

-Nie ufam Ci Harry. - Powiedziała nagle. - Naprawdę nie chcę cię widzieć, więc zostaw mnie. Najlepiej będzie jak z tąd już pójdziesz.
-Ale Lily, posłuchaj mnie. - Odetchnąłem, ale dziewczyna zakryła mi palcem usta.
-Nie. - Odparła stanowczo. - Nie próbuj się tłumaczyć. Idź.

Zrezygnowany spojrzałem na nią ostatni raz i poczułem jak oczy zaczynają mnie dziwnie piec. Co kurwa? Nie, tylko nie to... Szybko przetarłem je dłońmi i wróciłem do samochodu.

~Lily~

Nie wiem czy się przewidziałam czy to prawda, ale w oczach Harry'ego chyba widziałam łzy. Nawet jeśli to prawda to jestem pewna, że to kolejna z jego gierek. Chciał zagrać wielce zranionego, żebym mu wybaczyła to co zrobił. On tydzień temu pobił go na moich oczach!
Serce tak strasznie mnie bolało, ale wiem, że zrobiłam dobrze. Gdybym mu to wybaczyła, to na pewno zraniłby jeszcze nie jedną osobę.
Westchnęłam głęboko i zjechałam plecami po ścianie. Harry tydzień temu pobił chłopaka za to, że chciał mnie podwieźć! Pobił go tak bardzo, że się ledwo co ruszał! Oczywiście odrazu zadzwoniłam po karetkę, a ten uciekł. Wielce mi chojrak.
Ja teraz mieszkam z Luis'em. To ten chłopak co Styles go pobił. Obiecałam mu, że zostanę z nim dopóki on będzie tego potrzebował. Mam w dupie Harry'ego. Jak taki mądry to niech teraz sam siedzi.

-Harry? - Luis zapytał i podniusł się z kanapy.
-Taa. - Westchnęłam. - Nie wstawaj. Leż. - Skarciłam go i usiadłam obok niego.

-Przepraszam za niego. - Spuściłam głowę. Naprawdę mi za niego wstyd.
-Nie przejmuj się. Nic się nie stało. - Uśmiechnął się czule.
-Luis... Nie chciałabym się narzucać, ale mogła bym zamieszkać z tobą na dłużej? Wiesz dopuki nie wyzdrowiejesz... - Powiedziałam ciszej.
-Wiem, że tu nie chodzi o mnie, ale tak. Możesz zostać u mnie ile tylko chcesz. W końcu uratowałaś mi życie, więc jestem ci to winien. - Uśmiechnął się szeroko i poklepał miejsce obok.

-Lily? Poszła byś ze mną na przyjacielski wypad? - Uśmiechnął się, a mnie zatkało.
-Ja... Em... Tak. - Odparłam z uśmiechem.
-Cieszę się. To o 16 może być? - Uśmiechnął się.
-Tak, pewnie. Ale teraz jeszcze odpoczywaj. - Nakazałam, a sama poszłam na górę się zacząć przygotowywać.

*

Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół do Luis'a.

-O łał. - Otwarł usta. - Pięknie wyglądasz. - Uśmiechnął się i mnie przytulił.
-Ty też nieczego sobie. - Zachichotałam i razem weszliśmy do jego auta.

*

-Zapraszam Panią. - Zachichotał i otwarł mi drzwi do jednej z NAJDROŻSZYCH restauracji.
-Dziękuję. - Uśmiechnęłam się i weszłam do ogromnej sali. Zajęliśmy miejsce pod oknem, a wtedy do nas przyszedł kelner.

-Proszę, menu. - Podał nam dwie karty. Po chwili Luis złożył swoje zamówienie.

-A dla pani? - Zapytał grzecznie.
-To samo. - Odparłam i zaczęłam szukać owego sandacza w karcie dań. Gdy zobaczyłam cenę chciałam zmienić zamówienie, ale stwierdziłam, że nie ładnie tak robić. Westchnęłam głośno i odparłam się o oparcie krzesła.

-Podoba ci się? - Zapytał, a ja westchnęłam.
-Nie chciałabym być nie grzeczna, ale myślałam, że mówiąc przyjacielski wypad miałeś na myśli kawę i spacer po parku, a nie... To. - Rozejrzałam się po sali.
-Starałem się. Chciałem abyś była szczęśliwa. - Westchnął.
-Jestem, tylko poprostu następnym razem idźmy na kawę i spacer, oki? - Uśmiechnęłam się, aby dać mu do zrozumienia, że mi się podoba.
-Dobrze.

~Harry ~

Siedziałem na podłodze i kończyłem pić ósme piwo, gdy nagle usłyszałem jak ktoś wchodzi do domu. Przez ten cały alkochol wyostrzyły mi się zmysły, więc myślałem, że ogłuchnę, gdy usłyszałem czyjś krzyk z przed pokoju. Głowa niemiłosiernie mnie bolała, więc zaktyłem dłońmi uszy i opadłem na podłogę.

-Harry! - Krzyknął Alex, a ja myślałem, że go zabije. - Co ty tutaj do cholery robisz?
-Piję. - Wymamrotałem i pomachałem mu przed nosem butelką z piwem - Chcesz?
-Wstawaj. - Syknął i pociągnął mnie w górę, a następnie przeniósł na kanapę. - Leo mówił, że nie chciałeś przyjść na imprezę, bo wolałeś pić sam.
-To prawda. - Wyszczerzyłem zęby i już miałem brać kolejnego łyka, gdy nagle butelka opuściła moje dłonie.
Alex usiadł na kanapie obok mnie, a alkochol odstawił na stolik.
-Co ci jest? - Zapytał spokojnie.
-Nie mogę się napić?! - Krzyknąłem.
-Zwykle wolałeś chodzić z nami do klubu i pić wspólnie, a potem chodziłeś do Niny lub innej...
-Nie chcę innej, dobra? - Warknąłem i oparłem się. - Nie mam już nikogo.
-Lily dała ci w kość? - Zapytał i zaśmiał się pod nosem, a ja kopnąłem go z całej siły w piszczel.
-Kurwa, zabawne. - Prychnąłem.
-Powiem Ci coś Harry.

Spojrzałem na niego i cierpliwie czekałem na najgorsze.

-Zakochałeś się.

~Lily ~

Po skończeniu obiadu postanowiliśmy się przejść.

-Łączy cię coś z Harry'm? - Zapytał Luis, a ja poczułam wzbierające we nnie emocje.

Wściekłość, smutek, radość, złość, szczęście, rozpacz. Wszystko naraz. Harry dawał mi tyle różnych emocji, że nie mogę tego nawet pojąć. Tym razem jednak górował smutek.
-Już nie, tak sądzę. - Odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami, żeby wyglądać na obojętną.
-Dlaczego? - Zapytał i usiadł na ławeczce pod dębem.
-Zerwałam z nim kontak po tym jak cię pobił. Nie rozumiem go, a czasami się go nawet boję. Nie chcę żyć z osobą, która rani osoby za nic.
-Wiesz Lily, ja wiem o nim więcej niż ci się wydaje. - Westchnął i się lekko uśmiechnął.
-Znałeś się z nim? - Zapytałam zdziwiona.
-Taa. Nie mówił ci, że zabił też mojego ojca? - Zapytał, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
-Co? - Zapytałam przerażona.
-Tak. On co prawda nie był święty, ale nie zasłużył na śmierć. - Powiedział i wstał.

-Chodź idziemy do domu, bo zimno się robi. - Objął mnie ramieniem, a wtedy dostałam wiadomość.

Od Harry :

-Kocham cię Lily.

-O mój boże. - Telefon wypadł mi z ręki, a Luis go podniusł i przeczytał wiadomość.

-Tak. Wyznawanie uczuć w sms-ach jest bardzo dorosłe i dojrzałe. - Zaśmiał się i oddał mi telefon. - Chodź, nie przejmuj się nim. Napewno próbuje cię oszukać. - Objął mnie ramieniem i razem poszliśmy do domu.

Bad Boy //Harry Styles //✔️ZAKOŃCZONE ✔️ [book One]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz