-Lily? - Harry wszedł do pokoju.
-Tak? - spojrzałam na niego.
-Chciałabyś pojechać do David'a? - Uśmiechnął się.
-Tak ale...
-Nie ma ale. Mamy okazję jechać do David'a. Jedziemy? - Przerwał mi.
-Jezu tak! Dziękuję! - Zaczęłam skakać z radości, a na końcu przytuliłam się do Harry'ego.
-Nie ma za co Lily. - Zaśmiał się i wziął mnie na ręce.
-Dziękuję. - Wyszeptałam ponownie, a po moich policzkach spłyneł łzy.
-Nie płacz. - Uśmiechnął się i starł łzy rękawem swojej bluzy. - Nie płacz tylko się pakuj. - Puścił mnie, a ja odrazu pobiegłam do pokoju i zaczęłam się pakować.*
-Harry? - Zapytałam po długiej chwili ciszy.
-Co? - spojrzał na mnie kontem oka.
-Kiedy będziemy na miejscu? - Westchnęłam i spojrzałam na niego, a ten się zaśmiał.
-Jeszcze nie wyjechaliśmy z Nowego Jorku, a co mówiąc o dojechaniu na miejsce. - Ciągle się patrzył na drogę.
-Oooh. - Zsunęłam się na fotelu i wyjełam telefon.
-Chcesz to idź spać. - Zaśmiał się.
-Nie chcę mi się spać. - Westchnęłam, a chłopak przewrócił oczami.
-Ja pierdole, to siedź. - Warknął, a ja się poprawiłam i odrazu miałam zły humor. Tak właśnie jest z Harry'm. Dopiero jest super, za chwilę już mu coś się nie podoba.
Weszłam na Instagrama i zaczęłam przeglądać relacje i posty nie zwracając uwagi na Harry'ego.
Skoro chce siedzieć w ciszy to proszę bardzo. Chłopak włączył radio i puścił jakąś muzykę, ale ja (jak to ja) musiałam pokazać swoje" ja ", wiec wyjełam słuchawki i puściłam swoją muzykę. Odrazu lepiej.Widziałam, że Harry coś mówił do mnie, ale ja nie zwracałam na niego uwagi.
Zaczyna się już denerwować.-Kurwa wyjmij te słuchawki! - Krzyknął i wyrwał mi je z uszu.
-Co? - Spojrzałam na niego, a ten aż kipiał ze złości.
-Gówno kurwa! - Krzyknął, a mnie przeszedł dreszcz.
-Możesz nie krzyczeć na mnie? - Spojrzałam na niego i zmarszczyłam brwi.
-A ty możesz zacząć się mnie słuchać? - Warknął w moją stronę.
-A muszę? Twoim dzieckiem jestem?
-Nie, ale jesteś pod moją opieką, więc się kurwa ogarnij. - Wysyczał przez zęby.
-A ty mógł byś się ogarnąć i mieć chociaż trochę szacunku w stosunku do mnie? - Warknęłam.
-A ty kurwa możesz się zamknąć raz na zawsze?! Mam już kurwa dość tego twojego pierdolenia! - Krzyknął, a ja od wróciłam głowę w stronę okna.
-Jasne. - Wyszeptałam do siebie, a po moich policzkach zaczeły płynąć łzy. - Zatrzymaj się. - Powiedziałam, a on parsknął śmiechem.
-Powiedziałam zatrzymaj się. - Powtórzyłam.
-Bo? - spojrzał na mnie.
-Bo ja tak chce! Zatrzymaj się! - Krzyknęłam i odwróciłam się do niego, a on zbaraniał. Miał minę jakby mu ktoś z liścia strzelił.
-Ale...
-Zatrzymaj się. - Wyszeptałam, bo już nie mogłam poradzić sobie ze łzami.
-Lily... Przepra...
-Daruj sobie Harry. - Przerwałam mu, a on westchnął głośno i skupił się na jeździe.-Po co ci to? - Zapytałam po dłuższej chwili ciszy.
-Niby co? - Spojrzał na mnie kontem oka.
-Ja. Nie możesz mnie wypierdolić na środku szosy skoro tak bardzo chcesz abym "zamknęła się raz na zawsze"? - Spojrzałam na niego z wyrzutami.
-Lily byłem zły i...
-To zacznij panować nad emocjami. - Prychnęłam.*
Wyobraźcie sobie, że zostało nam ponad godzinę do domu David'a i w sumie mojego, a ja i Harry od tamtej pory nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Poprostu całą drogę cisza. Niezręczna cisza. Myślałam, że oszaleje, ale przecież sama nie zacznę rozmowy.
*
Już pod domem z nerwami wysiadłam z auta i NIECHCĄCO kłapnełam drzwiami.
-To nie obora. - Warknął. - Można te drzwi ciszej zamknąć. - Dodał, a ja puściłam walizkę.
-Poleciały! - Krzyknęłam i tym razem specjalnie jebnęłam klapą od bagażnika. Jakby tego było mało walnełam pięścią w lusterko, a to się złożyło.
-Popierdoliło cię? - Syknął.
-Mnie? - Spojrzałam na niego zdziwiona. - Ah no tak, przecież to twoj kochane autko. - Uśmiechnęłam się chamsko, wziełam swoją walizkę w rękę i stanowczym krokiem poszłam do domu.
Zapukałam i czekałam na reakcję. Nie ma go?
Wyjełam telefon i wybrałam numer do David'a.-Hej Davciu, co się robi? - Zapytałam słodko.
-Ooo heej Lily. A właśnie dojechałem i się rozpakować muszę. - Westchnął, a ja zmarszczyłam brwi.
-Gdzie dojechałeś? - spojrzałamna Harry'ego, który stał już obok mnie.
-A to ci nie mówiłem? - Zapytał zdziwiony.
-Niby o czym?
-Sprzedałem dom i teraz przeprowadziłem się do Niemiec. Znalazłem tu nie złą pracę, a do tego dom obok, więc się tu przeprowadziłem. - Powiedział spokojnie.
-Żartujesz sobie? - Pisnęłam.
-Nie. Jest tabliczka na balkonie "sprzedam". - Oznajmił, a mój wzrok odrazu powędrował na MÓJ balkon. Żeczywiście jest napis sprzedam.
-Bo ja jestem z Harry'm pod naszym domem... - Powiedziałam smutna.
-CO?! - Wrzasnął.
-No tak. Przyjechaliśmy, aby cię odwiedzić. - Wyszeptałam.
-Boże czemu nie dzwoniliście wcześniej?
-Chcieliśmy zrobić ci niespodziankę. - Westchnęłam.
-Boże, przepraszam. - Wyszeptał.
-To nie twoja wina. - spójrz lama gniewnie na Harry'ego. - Dobra David to ja kończę. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się zobaczymy. - Wyszeptałam, a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
-Przepraszam Lily... Kocham cie kotku. - Pociągnął nosem.
-Ja ciebie też kocham Davidku. - Starłam łzy rękawem i się rozłączyłam.Odwróciłam się twarzą do Harry'ego i polecało...
-To wszystko twoja wina! Jakbyś nie pojawił się w moim życiu mogła bym normalnie żyć z David'em! Ale nie! Przecież ty i twoi popierdoleni znajomi, którzy chcieli mnie zabić musieli mi zepsuć życie! Mam tego dość! Mogłabym być teraz z David'em szczęśliwa, ale przez ciebie nie mogę! Było mnie zostawić tutaj! Po cholere mnie brałeś do tego pieprzonego Nowego Jorku?! Zabiliby mnie to miał byś spokój! Wiesz co Harry?! Jesteś jedną z najgorszych rzeczy, które przydarzyły mi się w życiu! Nienawidzę cię! Przez ciebie straciłam przyjaciela! Brata! A ty to wszystko zniszczyłeś! Zniszczyłeś mnie! - Ciągle krzyczałam, połykając słone łzy.
-Lily ja... - Patrzył mi w oczy i nie wiedział co powiedzieć. Pierwszy raz widzę go w takim stanie. Jest smutny i tak jakby miał do siebie żal.
-Zostaw. Poprostu mnie zostaw. - Puściłam walizkę, a sama poszłam do ogrodu. Oh dalej tu jest nasza huśtawka...
Usiadłam na niej podkuliłam pod siebie kolana i zaczęłam jeszcze głośniej płakać. Ja chcę do Davida...
Harry stał tam gdzie stał i patrzył się w jedno miejsce.Po chwili poczułam jak drewno obok mnie się ugina i ktoś mocno mnie obejmuje.
-Zostaw mnie Harry. - Wyszeptałam i próbowałam się wyzwolić z jego uścisku, ale był za silny.
-Przepraszam Lily. Tak wiem... To moja wina. Wziąłem cię do Nowego Jorku po to abyś była bezpieczna. Zdaje sobie z tego sprawę, że bezemnie było by ci lepiej.
Jakbyś mnie nie poznała nie musiała byś teraz płakać... Nie musiała byś rozstawać się z David'em, ze swoją pracą, z Ariana i Max'em... Ale skoro pojawiłem się w twoim życiu to znaczy, że jednak musi być tak jak jest. Może ty tego nie chcesz, ale dla twojego bezpieczeństwa musisz pozostać ze mną. - Wyszeptał i ucałował mnie w czubek głowy. Posadził mnie sobie na kolanach i ze mną zaczął się kołysać. - Za tamto wcześniejsze to przepraszam... Nie umiem panować nad emocjami. - Westchnął.
-Ale ja się czasami ciebie boję. - Wyszeptałam i pociagnęłam nosem.
-Wiem Lily, ale ja tylko dre to pierdoloną mordę. Nigdy bym cię nie skrzywdził... - powiedziała słodko.
-To nie pamiętasz już jak mnie uderzyłeś w policzek, a później jak biłeś mnie pasem po udach? Do tej pory mam blizny. - Wyszeptałam, a jego serce zaczęło szybciej bić. Spojrzałam mu w oczy, a te wyrażały tylko smutek i żal do samego siebie.-Jestem nikim... - Wyszeptał i wtedy poczułam, że coś mokrego spada mi na głowę. Znam go już długi czas i dopiero drugi raz widzą jak płacze...
CZYTASZ
Bad Boy //Harry Styles //✔️ZAKOŃCZONE ✔️ [book One]
Short StoryOPOWIEŚĆ ZAWIERA SCENY EROTYCZNE ORAZ WULGARYZMY! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! Jeżeli nie jesteś gotowy, nie czytaj! Chociaż pewnie będziesz żałować 😜😈