9. Nie Bij Mnie. Boję Się Ciebie.

973 26 5
                                    

-Harry? - Wyszeptałam.
-Czego? - Warknął.
-David wróci w piątek, prawda? - Powiedziałam cicho.
-No łał. - Przewrócił oczami.
-Bo ja... Znaczy się...
-No powiesz to dziś?! - Wrzasnął.
-Harry... Zabiłeś kiedyś dziewczynę...?- Wyszeptałam. To był głupi pomysł. Chłopak podszedł do mnie. Jego oczy były tak cholernie czarne. Boże co ja zrobiłam. Zapytałam sie go o to, bo dostałam przed chwilą wiadomość, że Harry właśnie tak zrobił i jego zachowanie to potwierdza.
-Chuj cię to obchodzi. - Syknął i podszedł do mnie bliżej. - Jeżeli powiesz to komuś... - warknął. - To zrobię z tobą to samo co z nią. - Uniósł mój podbródek do góry i spojrzał w oczy, a po moich policzkach zaczeły spływać łzy.

-Nic nie wiesz, jasne? - Warknął.
-Ale ja... - Wyszeptałam.
-Co ty?! Weź kurwa zacznij się mnie słuchać, bo pożałujesz! - Uderzył mnie w policzek, a ja aż się przewróciłam.
-Jak mogłeś... - Wyszeptałam i próbowałam się podnieść, ale on mnie przytrzymał nogą.
-Normalnie i z chęcią zrobię to jeszcze raz, gdy będzie trzeba. Więc uważaj. - Warknął w moją stronę.
-Jesteś nie normalny. - Wstałam i pobiegłam do łazienki. Usiadłam na podłodze pod ścianą i zaczęłam płakać. Jak on mógł tak zrobić?! Jak on mógł mnie uderzyć?! On jest normalny? I ja mam z nim dalej mieszkać? Chyba sobie żartuje. Idę do Ariany i Max'a. Będzie miał przejebane. Albo ja będę miała przejebane. Raczej ja.

Wybiegłam z łazienki i pobiegłam do swojego pokoju. Złapałam torebkę, telefon i portfel oraz małą walizkę. Wrzuciłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy i po cichutku zeszłam na dół. Chyba gdzieś poszedł.
Ubrałam buty i...

-A ty kurwa gdzie?! - Jednak nie poszedł.
-Chuj cię to obchodzi. - Wyszeptałam.
-Gdzie idziesz! - Powtórzył, a po moich policzkach znów zaczeły płynąć łzy.
-Tam gdzie będę traktowana jak człowiek, a nie jak szmata co można ją bić i popychać bez podstawie! - Wrzasnęłam i się rozpłakałam. Otwarłam drzwi, ale on mi je zablokował.
-Nigdzie kurwa nie idziesz! Rozumiesz! - Jego oczy płonęły złością. Takiego złego go jeszcze nie widziałam.
-Puść mnie... - Wyszeptałam.
-Nie! Spierdalaj na górę! - Popchnął mnie, a ja się przewróciłam. Podszedł do mnie bliżej i wyją pasek ze swoich spodni.

-Harry... Boję się ciebie... Daj mi spokój. - Łkałam, ale na niego to nie robiło różnicy.
-Mam to w dupie. - Wysyczał i przyłożył mi pasem po udach. Zaczęłam piszczeć z bólu. Jak on może?!
-Harry... Proszę... - Wyszeptałam, a gdy on się odwrócił, bo ktoś pukał do drzwi poderwałam się i uciekłam do pokoju. Zasunełam się i upadłam pod drzwiami. Z moich ud ostro lała się krew. Kurwa jak to piecze. Jak on mógł mnie uderzyć? I ja się dziwię, że zabił dziewczynę? Mnie bije od tak to i ją mógł od tak zabić!

Płakałam pod drzwiami, gdy Harry zaczął się dobijać do drzwi.

-Otwórz! - Uderzył pięścią w drzwi, a ja się odsunęłam pod ścianę. - Otwórz kurwa te drzwi! - Zaczął w nie kopać, a ja byłam pewna, że zaraz je rozwali. Nie mogę nigdzie zadzwonić, bo telefon został na dole w torebce. Mam przejebane.

-Lily kurwa otwórz te drzwi! Nie skończyłem z tobą jeszcze! - Nadal krzyczał.
Bałam się go jeszcze bardziej niż wcześniej. Nie wiem kim on tak naprawdę jest, ale wiem jedno. Jest cholernie niebezpieczny. Muszę uciekać jak najszybciej.

-Otwórz, bo je rozpierdole! - Kopnął w nie mocniej niż wcześniej.
Powoli wstałam i odsunęłam drzwi, a sama usiadłam na podłodze pod ścianą. Podkuliłam pod siebie nogi i zwinełam się w kłębek.
Gdy drzwi się otwarły liczyłam na najgorsze. Na to, że będę bita pasem do tąd, aż nie się nie wykrwawię lecz tak się nie stało.
Chłopak kucnął obok mnie i mnie mocno przytulił.

-Przepraszam. Poniosło mnie. - Ucałował mnie w czoło. Nadal cała się trzęsłam ze strachu.
-Harry zostaw mnie. Ja się ciebie boję. - Wyszeptałam.
-Wiem. Poprostu... Nie lubię rozmawiać na ten temat. To ciężka przeszłość.
-Ale to nie znaczy, że masz się nade mną wyżywać! - Zdołałam się na krzyk i wyrwałam się z jego objęć.
Jego oczy już były zielone.

-Lily...
-Nie! Zostaw mnie! Pierwsze mnie bijesz, a później nagle takiego dobrego udajesz?! - Kłapnęłam drzwiami i wybiegłam z pokoju. Zbiegłam na dół co sił w nogach i cała zapłakana złapałam walizkę i torebkę.

-Lily nie! - Harry krzyknął błagająco z góry, a to mi dodało jeszcze więcej motywacji do ucieczki. Wybiegłam z domu i wsiadam do swojego auta. Odjechałam tam szybko jak tylko mogłam. Zadzwoniłam do Ariany.

-Hej, mogę do was przyjechać?
-Płaczesz? Co się stało? - Zapytała zmartwiona.
-Mogę? - Wyszeptałam.
-Jezu pewnie!
-Dziękuję.

Rozłączyłam się i po kilku minutach byłam już pod domem Ariany i Max'a.

Ledwo co wyszłam i powoli dolazłam do drzwi. Nie musiałam pukać...

-Boże Lily co ci się stało!? Kto ci to zrobił!?

Ariana odrazu mnie przytulila, a Max wziął na ręce i zaniósł do salonu.

-Kochanie kto ci to zrobił? - Max kucnął obok mnie.
-Ja...Nie mogę. Zrobi to jeszcze raz. Mogę u was nocować do piątku? Później jak wróci David pojadę do siebie.
-Kochana pewnie. Nawet i do końca roku możesz u nas mieszkać. - Max zaczął gładzi mnie po policzku.

-Max idź po apteczkę. - Ariana go poprosiła, a on się posłuchał i biegiem poszedł na górę.

-Będzie dobrze kochanie. Dowiem się kto ci to zrobił choćbym miała później żałować.
-Ale... - Moje powieki zaczeły się robić coraz cięższe, aż w końcu straciłam przytomność.

~Ariana ~

-Max szybko! Zemdlała! - Krzyknęłam, a chłopak był już obok mnie.
-Kto mógł jej coś takiego zrobić. Przecież to okropne. - Westchnął i zaczął opatywać rany na jej udach.
-Dostała pasem? - Zapytałam.
-tak. Skurwiel musi mieć dużo siły skoro rozciął jej tak bardzo skórę.
-Chyba wiem kto to może być.
-Kto?
-Harry. Jej współlokator. - Westchnęłam i przyłożyłam lód owinięty w ręczniczek do jej policzka, na którym malował się siniec.
-Mógłby jej to zrobić? Tej kruszynce? - Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nie wiem. Nikt inny nie przychodzi mi do głowy.
-Biedactwo. - Skończył owijać jej uda.
-Zanieś ją na górę. Niech odpocznie.
-Oczywiście skarbie. - Ucałował mnie w policzek i wziął Lily na ręce. Zaniósł ją na górę i wrócił do mnie.
-Nie rozumiem takich ludzi. - Westchnął i usiadł obok mnie.
-Mam szczęście, że mam ciebie.
-nie. To ja mam szczęście, że mam ciebie kochanie. - Złączył nasze usta w pocałunku. Kocham go.

Bad Boy //Harry Styles //✔️ZAKOŃCZONE ✔️ [book One]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz