~Tydzień później ~
Już 2 dzień jesteśmy z powrotem w Nowym Jorku w domu Harry:ego. Miałam zostać, ale Ariany, Max'a i David'a nie ma. Pracy też już nie mam, więc szczerze mówiąc nie mam co tam szukać. Harry następnego dnia gdy dojechaliśmy do Polski zachorował. Czekał z tym aż do dziś. Dziś na przymus wypchałam go do lekarza pod pretekstem "jak nie to ja się wyprowadzam", a on wie do czego jestem zdolna, więc poszedł. Ja jako, że skończyłam szkole "medyczną?" wiem to i owo przez co tym bardziej chciałam, aby obejrzał do lekarz.
Siedzę już 2 godzinę w domu i czekam aż przyjedzie.Nagle usłyszałam warkot silnika Bentley'a, Harry'ego. Oho, przyjechał.
Otwarł drzwi i z trzaskiem je zamknął. Zdją buty i z impetem gwacną na kanapę. Oj jakiś zły jest.
-I co? - spojrzałam na niego, a on tylko westchną zły.
-Gówno! - Krzyknął i z kieszeni bluzy wyją siateczkę, którą żucił mi na kolana. - Zadowolona? - Spojrzał na mnie i zmrużył oczy.
-Ale... - Westchnęłam i wyjełam z siatki serię zastrzyków. - No co? Zastrzyki dostałeś. - Uśmiechnęłam się, a on myślałam, że wybuchnie.
-I z czego się śmiejesz? - Spojrzał na mnie gdy jego głos się załamał. Jezu on płacze?
-Ej, co jest? - Uśmiechnęłam się i położyłam rękę na jego kolanie.
-Nic. - warknął i odwrócił twarz w drugą stronę.
-Harry spójrz na mnie. - Uśmiechnęłam się, a chłopak pokręcił głową. - Proszę. - Pogłaskałam go po ramieniu. Harry powoli odwrócił się do mnie.-Harry? - Zapytałam go z uśmiechem na twarzy.
-Co. - Odparł smutny.
-Ty się boisz? - Mój uśmiech się powiększył, a chłopak spuścił głowę. No, on się boi igły.-Boisz się igły, prawda? - powiedziała ma już w miarę poważnie.
-Jak cholera. - Wyszeptał i schował twarz w dłonie.
-Ejj, spokojnie. Ja się na przykład boję pająków. - Głaskałam go po plecach.
-Ale ty jesteś dziewczyną, a ja? Bije się z kim popadnie, nie raz już wracałem do domu z kulą w ciele, a boję jebanej igły jak jakaś pizda. - Pokręcił głową i zrobił się czerwony ze wstydu.
-Nie prawda. Każdy się czegoś boi i to normalne. - Wyszeptałam pocieszając go.
-To nie jest normalne! - Krzyknął i się poderwał. - Zabiłem 7 kobiet, a boję się igły! To nie jest normalne Lily! - Krzyczał, a gdy skończył opadł zrezygnowany na kanapę i schował głowę między kolana. - Jestem spierdolony. - Wyszeptał i zaczął cicho kaszleć.-A co lekarz powiedział? - Położyłam rękę na jego ramieniu.
-To samo co ty. Zapalenie płuc. - Powiedział stłumionym głosem.
-Nie martw się. Będzie dobrze. - Uśmiechnęłam się, a on położył głowę na moich kolanach. Zaczęłam się bawić jego włosami.-Harry, a ty się boisz igły jako samej igły, czy tego momentu ukłucia? - zapytałam patrząc mu prosto w oczy, a ten zbladł i jego serce zaczęło szybciej bić.
-Sam nie wiem. Na samo słowo "igła" bądź "zastrzyk" robi mi się słabo. - Westchnął. - Wiem co sobie teraz o mnie myślisz. Że jestem ciotą, bo boję się jebanej igły. - Zamknął oczy.
-Wcale nie. Rozumiem cię. Wiesz kiedyś jak byłam w szpitalu (ja wtedy z 15 lat miałam) ze mną na sali był chłopak, który bał się rękawiczek. Poprostu jak lekarz bądź pielęgniarka zakładała rękawiczki on mdlał. Zapytałam dlaczego tak ma to wiesz co mi powiedział? Że jak był mały jego rodzice zrobili mu z jednej balona i on go przebił, bo gryzł go zębami. Małe dzieci jak im ząbki wyrastają gryzą co popadnie i on właśnie tak gryzł tego balona i on strzelił mu prosto w buzię. Od tamtej pory bał się balonów i między innymi właśnie rękawiczek jednorazowych. Nie źle co? - uśmiechnąłam się tak jak Harry.
-Dziwne. - Zaśmiał się.
-No widzisz. Każdy coś tam ma czego się boi. Ja jak już ci mówiłam boję się pająków. Jak widzę go to dre się jak głupia. To, że ty się boisz igły to nic w porównaniu do rękawiczek. - Zaśmiałam się ciągle głaszcząc go po głowie.
-Yhm.- Zamknął oczy i zaczął mruczeć jak kotek.-To jak? Robimy? - Uśmiechnęłam się, a on odrazu otwarł oczy.
-T-ty? - Zająknął się.
-No tak. Mam uprawnienia i mogę być pielęgniarką. - Wyszczerzyłam zęby, a on ponownie zbladł.
-Lily... - Przełkną głośno ślinę. - Gdzie? - Zapytał przerażony.
-W pupę. - Uśmiechnęłam się, a on się poderwał i usiadł.
-Co. - Powiedział przerażony. - Ale, że tu...? - Położył rękę na tyłku. Jezu on jest taki śmieszy.
-No chyba, że masz dwa tyłki. - Uśmiechnęłam się, a on pokręcił głową szybko. - No to tutaj. - kiwnęłam głową.
-Ale, że teraz? - Spojrzał na mnie przerażony.
-No taak, a na co czekać, dawaj. - Podniosłam się i poprawiłam spodnie.-Idziemy na górę. - Wzięłam paczuszkę z zastrzykami i poszłam po schodach na górę.
-Ty idź się połóż na brzuchu, a ja zaraz przyjdę. - Uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki po apteczkę.
Weszłam do sypialni Harry'ego i usiadłam na łóżku obok niego.
-Noo kaadź się. - zaśmiałam6 się cicho i pogłaskałam go po policzku.
-Musi być w tyłek? - Spojrzał na mnie krzywo, a ja kiwnełam głową.-Kładź się, nie bądź baba. - Uśmiechnęłam się, a chłopak niechętnie się położył. Głowę położył na bok tak, aby mnie widział. Zaśmiałam się na jego gest i założyłam rękawiczki. Zsunełam trochę jego bokserki wraz ze spodniami, namoczyłam waciki w wodzie utlenionej i przyłożyłam go do skóry, a on zadrżał i cały się spiął.
-Spokojnie to tylko waciki. - Uśmiechnęłam się do niego i rozpakowałam strzykawkę. Nabrałam płynu i spojrzałam chłopakowi w oczy. - Gotowy? - Zapytałam, a Harry szybko pokręcił głową.
-Proszę nie. Lily... - Wyszeptał, a po jego policzku popłyneła łezka.
-Hej, gdzie jest ten Harry co niczego się nie boi? - Zaśmiałam się.
-Spierdolił na widok igły. - Powiedział poważnie, a ja parsknęłam śmiechem.
-Aż tak źle nie będzie. - Poklepałam go po tyłku i spojrzałam na niego. - Trzy, czte ry! - na "ry" wbiłam igłę, a chłopak zacisnął pięści na pościeli i wtulił twarz w poduszkę jęcząc.-Już, jeszcze chwilka. - Wpuściłam całą zawartość strzykawki, wyjełam igłę i przyłożyłam waciki. Zaciągnęłam mu bokserki i się zaśmiałam. - I po krzyku. - Pogłaskałam go po plecach.
-Poleż sobie chwilkę. - Zdjęłam rękawiczki i wyrzuciłam zużyte waciki. Apteczkę zaniosłam z powrotem do łazienki i wróciłam do Harry'ego, który nadal leżał tak samo.
-I co? Było aż tak strasznie? - Spojrzałam mu w oczy i położyłam się obok niego.
-Yhm. - Kiwnął głową, a ja się zaśmiałam cicho.
-Chodź tu. - Rozłożyłam ręce, a chłopak odrazu się we mnie wtulił. - Jeszcze aby sześć. - Głaskałam go po plecach, a Harry westchnął głośno.
-Ale mnie teraz dupa boli. - Wyjęczał.
-To dopiero początek. - Zaśmiałam się, a on ucałował mnie w dekolt.
-Z tobą mogę wszystko. - Przytulił się do mnie, a ja się zdziwiłam, bo Harry nigdy nie powiedział mi czegoś takiego jak był trzeźwy i nie naćpany... Ciepło mi się zrobiło na serduchu...
CZYTASZ
Bad Boy //Harry Styles //✔️ZAKOŃCZONE ✔️ [book One]
Short StoryOPOWIEŚĆ ZAWIERA SCENY EROTYCZNE ORAZ WULGARYZMY! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! Jeżeli nie jesteś gotowy, nie czytaj! Chociaż pewnie będziesz żałować 😜😈