8. Kupisz Mi Tampony?

956 25 1
                                    

Następnego dnia wstałam i odrazu miałam zły humor. A dlaczego? Okres. Jak ja go nienawidzę to świat nie wie.

Odrazu poszłam do łazienki. Założyłam tampona, umyłam ręce i przebrałam się w dresy i za dużą koszulkę Davida.
Poszłam do kuchni i zrobiłam jajecznicę. Po około 10 minutach przyszedł Harry.

-cześć. - Odparłam sucho.
-Oho, ktoś tu nie w humorze? - Zaśmiał się.
-Daruj sobie. Okres mam, więc lepiej mnie nie denerwuj. - Warknęłam.
-No dobrze, dobrze. - Zaśmiał się i podniusł ręce w geście obronnym.
-Będziesz jadł, czy błaznował? - Odwróciłam się do niego. O łał. Ale mu stoi. Próbowałam się nie zaśmiać, ale nie dałam rady i wybuchnęłam śmiechem.
Chłopak stał i patrzył na mnie zdziwiony.

-Co? Mam coś na twarz? - Zmarszczył brwi.
-Na twarzy nie, ale między nogami owszem. - Zachichotałam. Jego wzrok odrazu powędrował na wybrzuszenie między nogami.

-Aaa. - Zaśmiał się. - No sorry, nie pomagasz. - Machnął reką na moje ubrania.
-Coś z nimi nie tak? - Tym razem ja zmarszczyłam brwi.
-Nie no skąd. To, że twoja dupa w nich jest jeszcze ładniejsza i staje mi na sam jej widok? No coośty. - Przewrócił oczami. A mi się zrobiło miło. Czyli, że trochę mu się podobam? Niee napewno nie.

-Oh sorry. - Uśmiechnęłam się chamsko i nakładłam nam na talerze jajecznicę.

-Smacznego debilu. - Postawiłam mu talerz przed nosem.
-Dzięki gówniażu. - Wystawił do mnie język, a ja zabrałam swój talerz do salonu. Włączyłam wiadomości i zaczęłam jeść śniadanko. Jako, że mam okres i zakaz wychodzenia z domu ten tydzień planuje przesiedzieć przed telewizorem z kakaem w ręcy.

-Czemu się obrażasz? - westchnął6i usiadł obok mnie.
-Nie obrażam się. - Odparłam nie patrząc na niego.
-No okej. - Wstał i poszedł na górę. Dokończyłam śniadanie i umyłam talerze. Usiadłam powrotnie na kanapę z herbatą i kocykiem w ręce. Otuliłam się nim i zamknęłam oczy. Ja nie mogę, jak mnie brzuch boli.

-Lily ja muszę wyjść, a ty nie możesz. Pamiętaj, że beze mnie masz nie wychodzić, jasne? - Spojrzał na mnie.
-Jasne, jasne. Jak w klatce. - Przewróciłam oczami i zakryłam się kocem. - Żebym chciała to nigdzie nie pójdę, bo mnie brzuch boli. A tak w ogóle, to kup mi tampony. - Dałam mu 10 złotych, ale on mi je oddał.

-Mam pieniądze. - Westchnął i wyszedł z domu.
-No okej. - Powiedziałam do siebie i poszłam zasnunąć dom. Położyłam się z termoforem przed telewizorem i zasnełam.

~Harry ~

Jakie kurwa te tampony? Stoję w sklepie przed półkami z tamponami i zapewne wyglądam jak idiota.

-Czegoś Pan potrzebuje? - Zachichotała ekspedientka.
-Taa, trzeba mi tampony. - Podrapałem się po karku.
-Widzi pan tu jest ich cała półka. - Zaśmiała się. - Jakie dokładnie? - Westchnęła.
-Skąd ja mam wiedzieć. - Wzruszyłem ramionami. - Jakbym wiedział to miał by je już dawno.
-Dobrze to inaczej. Dla kogo?
-Moja... Moja żona. - Zająknąłem się, a kobieta odrazu spojrzała na moje dłonie. Bez obrączki.
Schowałem ręce do kieszeni.
-No dobrze dla Pana żony, ale niech mi pan odpowie na te pytania. Dziewica?
-Tak. - ta się tylko zaśmiała. Żona i dziewica, ale żem jebnął.
-Jaki ma okres? Obfity czy normalny?
-Normalny. - Chyba kurwa.
-Okej a... Niech pan coś o niej powie. - Ja to pierdole.
-No jest delikatna, mała, wązka i raczej nie za głęboka. - Mówię o tak normalnych rzeczach, a czuje się jak jakiś prawiczek. Ręce mi sie trzęsą i czuję, że jestem czerwony jak burak, bo ta dziwka tylko się głupio uśmiecha.
-Te będą dobre. - Podała mi jedną z tych paczek, a ja jej zapłaciłem i wyszedłem ze sklepu. Ja pierdole tyle zachodu o kilka tamponów. Jeszcze nigdy tak głupio się nie czułem. Serio.
Co ja ze sobą robię? Gdzie ja kiedyś bym kupił dziewczynie co kolwiek, a zwłaszcza coś co tak bardzo sprawia mi dyskomfort? A w życiu. A teraz? Rumienię się kupując tampony. Co się z tobą dzieje Styles?! Zadałem sam sobie pytanie i wsiadłem do auta.

Załatwiłem już wszystko, więc mogę wracać do Lily. Polubiłem ją szczeże mówiąc. Ona jest inna. Jak jej się coś nie podoba to ci to powie w oczy i nie owija nic w bawełnę.
Spoko dupa z niej.

Wróciłem do domu. A raczej pod dom. Już od pół godziny stoję pod drzwiami i dobijam się do domu. Dzwonię, piszę do Lily, ale nic. Śpi? Zemdlała? Może ją porwali? Kurwa nie powinienem zostawiać jej samej.
Zadzwonię do Davida.

-Hej stary. Gdzie masz zapasowy klucz?
-Pod doniczką z lewej strony.
-Dzięki.
-Spoko. A... - Już się rozłączyłem. Oj chuj.

Znalazłem klucz i otwarłem drzwi. Serce mi waliło jak szalone.

-Lily, jesteś? - Powiedziałem dosyć głośno i dopiero wtedy zobaczyłem, że Lily śpi na kanapie w salonie. Biedulka ścierpnie.
Co? Ja się o nią martwię?! Nie, nie, nie. Niech leży. Tak zasneła to niech tak leży.
Rzuciłem jej tampony na koc i wróciłem się, żeby zasunąć dom, bo planuje iść spać. Kurwa nawet na imprezę nie mogę iść. Ugh. Błagam niech David szybko wraca, bo zgłupieję bez seksu. Jeżeli można to nazwać seksem. Zazwyczaj to one mi robią dobrze, a nie ja im, więc to seks chyba nie jest, nie?

Położyłem się na łóżko, ale nie mogłem zasnąć.
Zszedłem na dół i przeniosłem Lily do jej pokoju na górę. Niech śpi tutaj.
Po tym wróciłem do siebie i odrazu zasnąłem. O, czyli mnie sumienie gryzło, że ją zostawiłem? Serio? Co się ze mną dzieje kurde.

~Lily ~

Obudziłam się, ale nie tam gdzie zasnełam. Jestem u siebie. Pewnie Harry mnie przeniósł. Miło. Obok mnie leży paczka tamponów. Takie same jak ja używam. Ciekawe jak mu się udało odgadnąć jakich używam.

Wymieniałam go w łazięce i umyłam ręce. Ciekawe co robi Harry i gdzie jest.

Zajrzałam do jego pokoju. Śpi. Ale na podłodze. Jak?! Spadł? A może tam zasnął?
Przecież go nie podniosę.
Podeszłam do niego. Pewnie mu zimno jest. Wzięłam koc z łóżka i go nim okryłam. Odrazu sie nim otulił. Jaki słodziak. Zaraz co? Co ja powiedziałam? "słodziak"?!

Wstałam i poszłam do salonu. Postanowiłam zadzwonić do Ariany i ją przeprosić za wczoraj. W sumie to nadal nie wiem, dlaczego tak wyszło, ale mało ważne.
Wziełam piwko z lodówki. A co nie wolno mi? Mi wszystko wolno.

Bad Boy //Harry Styles //✔️ZAKOŃCZONE ✔️ [book One]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz