Próbuję zebrać myśli, stojąc przed ekspresem do kawy, który znajduje się w pomieszczeniu socjalnym. Zachciało mi się kofeiny. Jednak nie ma tak łatwo. Ponieważ to nie może być zwykły, prosty ciśnieniowy ekspres do kawy. Nie. W końcu to duża firma informatyczna i ten ekspres musi mieć więcej funkcji i zabezpieczeń niż komputer w moim mieszkaniu. Ale przecież jestem informatykiem! Powinienem sobie dać radę! Jeden z chłopaków próbował mnie nawet przeszkolić rano z robienia kawy. Jak widać, za mało uważałem.
Firmowy ekspres do kawy to prawdziwa kobyła. Na górze ma trzy pojemniki na kawę, nie wiem na jaką cholerę aż trzy. Po obu stronach wylewki znajdują się dwie różne dysze. Wojtek tłumaczył mi, do czego mogą być stosowane, ale wątpię, że będę ich potrzebował. Z ciekawości przeglądam menu. Czuję się, jakbym zamawiał kawę w McDonaldzie. W mojej pierwszej pracy każdy pracownik przynosił sobie sam swoją ulubioną kawę i z reguły piliśmy po prostu zalewajki. Ale nie tu. Tutaj wszystko musi być skomplikowane.
Znów odbiegam myślami, zupełnie jak przez ostatnie dwie godziny, do pewnej blondynki, która popsuła mi cały pierwszy dzień w pracy i to jedynie swoją obecnością.
Laura podała mi dokumenty do podpisania, przebąknęła coś, że mogę je później oddać w kadrach i oddaliła się szybkim, aczkolwiek sztywnym krokiem. Właściwie nie wiem nawet, dokąd się oddaliła. Zapewne do swojego gabinetu. Zastanawiało mnie, w jakim charakterze mogła pracować w firmie własnego ojca. Zwłaszcza że nie podejrzewałem jej o jakiekolwiek zdolności, poza „umiejętnością wyglądania pięknie".
Siedziałem przez chwilę, jak wmurowany, z papierami w dłoni i szeroko otwartymi ustami, zastanawiając się, co się właściwie takiego wydarzyło.
– Drako? – Usłyszałem Wojtka, kolegę z sąsiedniego boksu.
– To moja ksywka – odpowiedziałem bezwiednie.
– Ekstra. Możemy też tak do ciebie mówić? Zawsze to lepsze od Bronka.
Spojrzałem na niego gniewnie, aż chłopak skulił się przy biurku.
– Możecie mówić, jak chcecie – dodałem szybko.
– Skąd znasz córkę prezesa? – spytał jeszcze, kiedy zauważył, że jednak nie jestem zły za tego Bronka.
– Z liceum – rzuciłem krótko, ucinając rozmowę.
Wciąż nie mogę uwierzyć, że świat może być aż taki mały. Jakim cudem trafiłem w tej firmie akurat na Laurę?
Przez cały czas usiłowałem sobie przypomnieć, czy poznałem kiedykolwiek nazwisko Laury. Jestem jednak prawie pewien, że ani Joasia, ani Marysia, nigdy nie wspomniały o tym. Zresztą nawet jeśli, to i tak pewnie bym nie zapamiętał, bo guzik mnie ona zawsze obchodziła. Gardziłem tą laską przez całe liceum. Nią i jej towarzystwem. Po części nawet Joasią, dopóki nie poznałem jej bliżej. Laura potrafiła zatruć życie niejednej osobie w liceum. Najlepszym przykładem na to jest Ewelina, która wylądowała w szpitalu, próbując schudnąć, byleby tylko dorównać kanonom piękna ustalonym przez tę pustą blondynkę.
Laura próbowała nawet skłócić ze sobą Petera i Joasia, co na szczęście jej się nie udało.
Janowski – tak właśnie nazywa się prezes korporacji, a Laura to jego córka. Laura Janowska. Za cholerę mi to nie pasuje do siebie. Co więcej, jej stary wydawał się sympatycznym, ale bardzo wymagającym i konkretnym człowiekiem. Jak to możliwe, że mógł wychować dziewczynę, która myśli tylko o sobie? A właściwie o swoim wyglądzie.
Ekspres wydaje z siebie dziwaczne dźwięki, które wyrywają mnie z zamyślenia. Zapewne się czyści. Ostatecznie decyduję się na zwykłą czarną. Wciskam odpowiedni przycisk, ale nic się nie dzieje. Robię to jeszcze raz i nic. Jedynie świeci się jakaś czerwona lampka, obok której widnieje ikona filiżanki, a pod nią ikona kropli wody.
CZYTASZ
Drako✔️
ChickLitDrako od zawsze uważał, że każdy zasługuje na drugą szansę, zwłaszcza że sam niejedną otrzymał. Teraz zaczyna nowy rozdział w swoim życiu, po tym, jak spadł na samo dno. Jednak nie spodziewa się, że spotka na swojej drodze dziewczynę, której wolałby...