Rozdział 17

817 75 46
                                    

– Och, Drako – jęczy mi do ucha Laura, gdy jej ciało przeszywa dreszcz rozkoszy, podobnie jak moje.

Odrywam na chwilę usta od jej skóry, unoszę się na łokciach i spoglądam w błękitne oczy, teraz pociemniałe z podniecenia.

– Uwielbiam to. – Uśmiecham się nieznacznie.

– Co? – dyszy, próbując uspokoić oddech.

– Jak wymawiasz moje imię.

– Przecież to nawet nie jest twoje imię – droczy się.

– Ale i tak uwielbiam, jak je wymawiasz – mruczę prosto w usta dziewczyny, a następnie całuję je namiętnie. Kiedy Laura wsuwa język między moje wargi, z mojego gardła wydobywa się dziki pomruk. Mógłbym się z nią kochać na okrągło.

Dopiero po dłuższej chwili odrywam się od niej i opadam na łóżku tuż obok. Jedną rękę kładę za głowę, drugą obejmuję Laurę, która naga wtula się w mój bok. Opuszkami palców sunie po moim torsie, obrysowuje skrzydło zakapturzonego anioła, pochylonego nad mieczem, który ściska w dłoniach. To mój największy tatuaż. Drugie skrzydło anioła kończy się na łopatce.

Cholera. Uwielbiam, gdy tak robi.

Wzrok wbijam w sufit, na którym cienie rzucane przez nocną lampkę, płatają figle moim oczom. Jest środek nocy, a ja wcale nie mam ochoty zasypiać. Myślę jedynie, jak jeszcze moglibyśmy z Laurą się zabawić. Przez ostatni tydzień, po tym jak przepraszałem ją na środku podziemnego garażu i błagałem o jeszcze jedną szansę, próbowaliśmy już chyba wszystkich możliwych kombinacji. Przestałem się nawet przejmować, czy ktoś widział, że prawie codziennie znikałem po pracy w jej gabinecie. Codziennie też lądowaliśmy albo u mnie, albo u niej w mieszkaniu. Potem jedno z nas szybko wracało nad ranem do siebie, po to tylko, żeby się przebrać w świeże ciuchy.

Jeśli tak ma wyglądać godzenie się z Laurą po każdej kłótni, to zdecydowanie częściej muszę ją prowokować.

Ta dziewczyna totalnie opanowała moją głowę.

Nie do końca jestem pewien, czy to dobrze.

Obiecaliśmy sobie, że nie będziemy próbowali zmieniać siebie nawzajem ani wtrącać się do spraw osobistych. Zwłaszcza do tego, co jemy. Owszem zdarzało nam się jeść razem lunche czy też kolacje, ale każde z nas zamawiało wówczas to, na co miało ochotę. Wprawdzie musiałem gryźć się w język, żeby nie wytknąć Laurze, że je za mało. Natomiast ona patrzyła z niesmakiem na moje posiłki, co tu ukrywać dość tłuste, ale za to smaczne. Na pewno smaczniejsze od jej wyborów.

– O czym myślisz? – pyta cicho Laura.

– O żarciu – rzucam od razu.

– Boże, przecież dopiero co jedliśmy kolację! – Śmieje się.

– Tak mnie wymęczyłaś. – Ściskam jej pośladek.

Dziewczyna kładzie dłoń na moim nieogolonym policzku i lekko przekręca moją głowę tak, by popatrzeć mi prosto w oczy, a następnie składa szybki pocałunek na moich ustach.

– Możemy to powtórzyć – mówi zadziornie.

– Daj mi chwilę – przewracam oczami – bo mnie wykończysz.

Wyciągam rękę spod głowy i ujmuję delikatną dłoń, całuję jej wnętrze i przytulam Laurę jeszcze mocnej, gładząc gładką jak aksamit skórę na plecach dziewczyny. Zapomniałem już, jakie to fantastyczne uczucie mieć nagą kobietę w swoich ramionach. Nie sądziłem, że po śmierci Marysi będę miał jeszcze z tego taką radość.

Delikatnie przejeżdżam opuszkami palców po ramieniu Laury, podczas gdy ona znów zaczyna wędrówkę po moich tatuażach. Zaczyna od obojczyka. Jej palce suną po cierniowych łodygach, które schodzą coraz niżej, na ramieniu oplatają postać śmierci ściskającej w ręce kosę, by następnie dotrzeć do przedramienia, gdzie z kolei między kilkoma kwiatami róży widnieją trzy trupie czaszki. Na wewnętrznej stronie znajduje się napis „Cradle of filth"*.

Drako✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz