Rozdział #3

1K 52 59
                                    

Wiem, uwielbiacie mnie za te przerwy pomiędzy rozdziałami. Też was kocham 😘
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

                           Outerrrrrr

Poszedłem posłusznie za zabójcą. Wyszliśmy szybko z czyjegoś domu, cały czas patrzyłem w ziemię, bo raczej nie na tępego kretyna, który porwał mnie, bo tak. Skoro o nim mowa. Patrzył właśnie na mieszkanie z którego właśnie wyszliśmy. Jeśli próbował ogarnąć czyje było i tyle mu to zajmowało no to jestem ciekaw jak sobie radzi w życiu z zwykłymi rzeczami.

"Hm... Byliśmy na chacie Blue" powiedział beznamiętnie. Zacząłem się zastanawiać czemu jest tu tak pusto skoro jest tu... Albo już może nie być...

"Gdzie on jest...?" Spytałem. Głos drżał mi jeszcze trochę od łez.

"Trudno powiedzieć. Pewnie już nie jest" wzruszył ramionami, nie zmierzając z wybranego przez siebie kursu i spojrzał na mnie. Wlekłem się za nim niemiłosiernie wolno, może mi da spokój jak się mną znudzi albo zobaczy, że nie jestem wart jego zachodu "A Ty co się tak włóczysz? Eh..." westchnął i otworzył portal gdzieś "Właź." Powiedział z nutką wkurwu.

Wszedłem niechętnie do "dziury" prowadzącej do yyy... Dobre pytanie. Dokąd?

"Za mną" rzekł mój oprawca, przechodząc przez portal i idąc w stronę ogromnego zamku. No chyba to są jakieś żarty. "Od dzisiaj należysz do mnie. Jesteś moim "służącym" czy "dziwką" jak tam chcesz, rozumiesz?" Pokiwałem głową. Za cholerę nie rozumiałem, ale przecież tego mu nie powiem.

Weszliśmy do środka zamku. Z strachu przed tym co mogą mi tu zrobić drżałem. Killer spojrzał na mnie z delikatną jakby troską.

"Masz robić co ci powiem. Nie chce słyszeć żadnych sprzeciwów. Jasne?"

"T-tak" przytaknąłem. Nogi miałem jak z waty, tak się bałem. Podeszliśmy do chyba najbardziej dojebanych drzwi jakie w życiu widziałem i weszliśmy do ogromnego biura. Na środku było spore dębowe biurko zapełnione stosami papierów, które podpisywał.... On. Koszmar wszystkich żyjących istot. Psychopata bez serca. Morderca, nie mający nigdy dość ofiar. Strażnik negatywnych emocji czy jak kto woli Nightmare. Już miałem cichą nadzieję, że więcej nie ujrzę tej obrzydliwej mordy.

"Witaj, szefie. Chciałem zgłosić wykonanie zadania" powiedział swoim zwykłym tonem Killer.

"Coś długo Ci zajęło" odwarknął szkielet za biurkiem, nie odrywając wzroku od papierów.

"Chwilę siedziałem w jednym z domów, aby odpocząć" wymamrotał, wywracając oczami.

"Zabiłeś wszystkich?" Uraczył nas w końcu swoim zimnym i ostrym spojrzeniem.

"Zostawiłem sobie kogoś do pomocy" powiedział ten, który mnie porwał, patrząc na mnie. Koszmar zaczął mi się przyglądać od stóp do głów.

"To znaczy?"

"Niewolnika sobie wziąłem" ta. Sobie wziął. Może jeszcze powiesz, że bardzo chętnie poszedł z Tobą?

"Jakiś powód?" Wzrok strażnika przeszywał mnie na wskroś. Chyba nie za bardzo widziała mu się wizja mojego pobytu tutaj.

"Tak po prostu"

"Idź już" wrócił wzrokiem do uzupełnianych papierów.

Wyszliśmy z najpewniej biura. Wlekłem się równie wolno co przedtem. Gdzie szliśmy? Nie wiem. Nie podobało mi się to pomimo wszystko.

"Kiedy tylko zapukam masz uciekać do wyjścia" powiedział pół szeptem zabójca. Zapukał do drzwi przy, których staliśmy i uciekł do wyjścia. Pobiegłem oczywiście za nim.

Porwany czy zakochany? ~Outerkiller~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz