Rozdział #20

403 22 53
                                    

Ten uczuć kiedy patrzysz na cały scenariusz i masz takie
Ale to poważnie sie działo? Oni naprawde to zrobili?
Więc
Pisząc ten rozdział będę pod równym szokiem co sie dzieje jak wy kiedy będziecie to czytać
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

                       NIGHTMARE

Outer patrzył na mnie z nutą obrzydzenia i przeradzenia. Czekał na odpowiedź, w końcu nie wie co wypił. Biedactwo.

"Możliwe" zbliżałem się powolnym krokiem do niego "Możliwe, że któraś z fiolek Inka" bardziej rozchyliłem delikatnie, acz jednak pewnie nogi szkieleta, aby być bliżej jego krocza.  "Niestety nie wiem, którą więc jesteś jakby królikiem doświadczalnym" mówiłem powoli, aby na pewno zrozumiał, że będę wlewał mu do ust tą dziwnie pachnącą farbę dopóki nie dojdę do tego chce. Nie no żartuje. Sam z siebie to wypije, ja tylko popatrzę i zaczekam na właściwy efekt.

"Odpierdol się ode mnie" warknął malutki i odepchnął mnie od siebie, a gdy jego źrenice zmieniały powoli kolor na krwistoczerwony, zrozumiałem jak bardzo to spierdoliłem. "Co za szmaty kazałeś mi założyć"

"Czyli popełniłem błąd" mruknąłem cicho i zacząłem szukać w kieszeni jakiejś innej fiolki. A no tak. Są w szafce w kuchni.

"Sam jesteś jednym wielkim błędem" a co ja, Error? Oj Outer wtedy ty musiałbyś być Inkiem, zeby to się udało.

"Okej, ała zabolało" powiedziałem wywracając oczami. Taaa strasznie bolą mnie te słowa. No okropnie, ah aż umrę. Wyczuj sarkazm. "Zaraz przyniosę coś innego"

"OK" powiedział to tak jakby jad miał w ustach i z każdą literą musiał go w wypluwać. "Możesz nie wracać, byłoby miło" westchnąłem cicho w środku szczerze rozbawiony zachowaniem Outera. Jak takie wkurzone kociątko, które sięga po kawałek sznureczka. Urocze. "Zabij sie najlepiej!" Krzyknął Outer za mną kiedy tylko zacząłem iść do szafki w której zostawiłem ukochane fioleczki z farbą.

"Będziesz coś chciał!" Prawie aż parsknąłem śmiechem, co mi nie zdarza się często, prawie nigdy.

"Od ciebie? W życiu!" Prychnął niezadowolony i założył noge na nogę. Obrócił się do mnie tyłem i obraził. Jakie dorosłe zachowanie. No nie ma co.

"Teraz to ty wypij to" powiedziałem przynosząc kolejną bulbulującą szklankę z wodą. Co tam dodałem? Tajemnica magika.

"Po co niby?" Zmrużył oczy patrząc sie na mnie i doczekując się informacji.

"Abyś poczuł się lepiej" odrzekłem jakby wcale nie dlatego, że zaczyna mnie wkurwiać powoli jego zachowanie.

"Mhm, nic od ciebie nie wezmę!" Krzyknął i prawie wyrzucił mi z rąk kubek.

"Wypij to." Powiedziałem tym tonem po którym praktycznie każdy zaczyna się mnie bać i uciekać. Na niego to jednak nie zadziałało.

"Nie!" Upierał się dalej.

"Już!"

"Bo co?" Spytał niczym mały pięciolatek wkurzony na swoją mamę, bo ta każe mu zjeść brokuła. Niesamowite po prostu.

"Bo.." zastanowiłem się przez chwilę. "Nie zobaczysz już nigdy więcej Killera" zagroziłem. Twarz Outera przestała na sekundę być rozgniewana, a znowu przerażona, a nawet zmartwiona.

"O nie!!" Krzyknął sięgając ręce po kubek. "Daj mi to!" Zabrał co chciał i wypił duszkiem całą wodę. Nieźle.

"Grzeczny chłopiec" powiedziałem zadowolony z jego słodkiego posłuszeństwa. Outer spuścił głowę i zszedł ze stołu. Podszedł do szuflady i wyjął NUSZ KUCHENNY PRZECINEK (za późno?) .

Porwany czy zakochany? ~Outerkiller~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz