Rozdział #22

419 25 51
                                    

                         Outer

"Myślisz, że się obrazi jak pójdę z wami?~" wymruczał mi w kark. Ciarki przeszły mnie po całym ciele. Tak cholernie brakowało mi jego dotyku, że zapomniałem jak cudowne to uczucie.

"Może nie" zaśmiałem się cicho, rozpierała mnie taka radość, że jestem ze swoją malutką rodzinką. Jak naprawde nie wiele potrzeba do tego, aby uszczęśliwić takiego szkieleta jak ja.

Znaleźliśmy się w naszej, tak teraz nie mojej czy Papyrusa, a naszej sypialni. Mojej i Killusia.

"Pomożesz?" Spytałem patrząc niewinnie głęboko w jego puste oczodoły.

"Z miłą chęcią gwiazdko~" wymruczał przejeżdżając dłońmi po mojej znikomej talii. Jeśli Meteo odziedziczy ciało po mnie to naprawdę współczuję w szukaniu chłopaka. Pewnie wtedy znalazł by sobie takiego czułego mordercę jak mamusia. Oby do tego nie doszło. "Tylko Metek nie może raczej na to patrzeć" powiedział patrząc na malucha"

"Czekaj" mruknąłem cicho i odłożyłem naszego podróżnika na podłodze przy okazji znikając swoje damskie ecto-body. Meteo od razu poraczkował cholera wie gdzie. "Słodki jest"

"Słodki, ale jednocześnie potrafi rozpętać piekło" warknął cicho Killuś patrząc czujnym, a jednak dalej zmęczonym wzrokiem na naszego synka.

"Aż tak źle było?" Spytałem zdejmując z siebie sukienkę i przygotowując czyste ubrania. "Opowiesz mi później?" Spytałem czując jego wzrok. Nie był taki jak NM. Wzrok Killera był przyjemny i sprawiający ciarki na całym ciele.

"Mhmm" mruknął i przyciągnął mnie do siebie. "Za takim widokiem też tęskniłem~" zaczął błądzić dłońmi po moich żebrach, a ja coraz mocniej się rumieniłem, rozpływając się w jego dotyku.

Spojrzałem znowu w jego oczka. Oddech mi przyspieszył. Killer gdybyś tylko debilu wiedział jak tęskniłem.

Założyłem dłonie wokół jego ramion i złączyłem nasze w usta czułym pocałunku. Jego język spleciony z moim, ten jego ostry metaliczny i słodki smak. Przycisnąłem go do siebie, żeby poczuć bardziej jego ciało. Jebany kretyn w którym tak okropnie się zakochałem i żyć bez niego nie mogę. Za którym tak strasznie tęsknię kiedy znika na choćby pięć minut, który sprawia, że czuje się tak bezpiecznie i szczęśliwie.

"Ble" powiedział podróżnik siadając przy drzwiach, najwyraźniej wracając z oglądania któregoś z pokojów. Odkleiliśmy się niechętnie od siebie.

"Nie chcesz to nie patrz, młody" powiedział mój morderca patrząc jak maluch odraczkowuje dalej.

"Aww" powiedziałem z uśmiechem. "Dobra ja już się lepiej ubiorę" wziąłem do rąk koszulkę i specjalnie powoli, dla nienasyconych oczu Killerka. Oj ja dobrze wiem, że jakbyś mógł to byś nie tylko patrzył, a korzystał~

"Maa..." usłyszałem znowu zza drzwi kiedy założyłem do końca wszystkie przygotowane ubranie. Spojrzałem w strone bobasa, który próbował coś powiedzieć.

"Chyba chce do ciebie" powiedział znawca tatusiowania. Meteo raczej przyzwyczaił się do Killera bardziej, więc raczej też nie będzie chciał do mnie.

"Wątpie" powiedziałem i tak podchodząc do malucha, który próbował coś powiedzieć. "Dasz radę skarbie"

"Ma..." powtórzył się chłopczyk, a zamiast strasznie czarnej przestrzeni w oczach po Killerze zaczęły pokazywać się dwa okręgi wypełnione gwiazdkami i z przejściem z żółtego na fiolet. "Mama!" Pisnął zadowolony. Aż mi serce na chwilę stanęło.

"Dokładnie tak skarbie!" Wziąłem go na ręce i przytuliłem mocno.

"Czy on... Powiedział pierwsze słowo?" Spytał niepewnie Killer podchodząc do nas zdziwiony jak cholera. "Brawo Meteo!" Przytulił nas oboje mocno.

"Mama! Mama!" Piszczał przeszczęśliwy szkielecik, przez chwilę się wtulał po czym zaczął się wyrywać, aby puścić go na ziemię.

                            Meteo

Mama postawiła mnie na ziemię. No nareszcie! Tulenie jest fajne, ale tylko do czasu, potem jest ble, bo za blisko rodzice. Zostały mi jeszcze jedne drzwi do zwiedzenia, więc nie ma czasu na tulonko, nie ważne jak bardzo by mi się podobało.

Podszedłem do tych dziwnych drzwi, które na całe moje szczęście były uchylone. PORA ZOBACZYĆ CO ZA NIMI. 

Wybiegłem przez drzwi na czworaka niczym wyścigówki, które oglądałem czasem z tatą. Obok mnie stanął duży, pan z taką śmiesznie lepką skórą, ale szybko go wyminąłem, musze zwiedzić ten ogromny pokój!

"A kogo my tu mamy? Wyścigówkę?" Spytał duży czarny pan, takim śmiesznie niskim tonem głosu, takim, że chciało się z nim bawić w stary niedźwiedź mocno śpi! Nadawałby się idealnie na niedźwiedzia. "Te mały zaczekaj" stanął mi na drodze. Palant. Musiałem się przez niego zatrzymać i spojrzeć na jego... Trudno powiedzieć jaką mordę. Był wyżej niż chmury. "Ty jesteś tym ich dzieciakiem?" A kim mam kuła być. No oczywiście, że jestem dzieciakiem o którym każdy tutaj wie. Jestem nieco sławny, a ty mnie panie ośmiornico nie znasz? "Mieszkasz tutaj?" Spytał klękając przede mną. Panie. Tak popiełdołonej mordy jeszcze nie widziałem. Tu oka nie ma, tam jest oko w którym widać kurde wszystko, ryj jakiś taki niemrawy, cały w tym czarnym glucie. Gdzie ty się typie wychowałeś.

Uznałem, że nie ma sensu toczyć dalej tej jednostronnej konwersacji i odraczkowałem dalej, niestety znowu za daleko nie udało mi się zajść, bo zagrodziła mi drogę no... Macka?

"Zaczekaj" powiedział znowu ten pan tylko miał teraz o wiele milszy ton. No, tak to możemy gadać. "Gdzie mieszkasz? Gdzie Twoi rodzice?"

"Mmm" odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Jeśli tego nie zrozumie to jest piełdołonym ułomem.

"Gdzie mamę masz?" Spytał prawie takim tonem jak tata kiedy chce, abym zamknął ryj i poszedł w końcu spać.

"Pu" rzekłem potwierdzając fakt tego gdzie mój statek matka aktualnie przebywa. Nie znam pojęcia prawie całego tego zdania.

"Mówić jeszcze nie umiesz" brawo! Gratuluje! Wygrał Pan! Przed chwilą było moje pierwsze słowo geniuszu! "Eh to żadna z tobą rozmowa" powiedział zrezygnowany. Ja tam się świetnie bawię. "To chociaż pokaż gdzie rodziców masz"

"Ne" powiedziałem taki z siebie dumny, że potrafię odmówić. Ha i co teraz wielkoludzie? Podskoczysz? Umiem już prawie dwa słowa!

"Czemu?" Spytał jeszcze spokojniejszym tonem.

"Nee" ledwo się powstrzymywałem od śmiechu na jego bezczynność.

"Pokaż pokaż" nalegał nieznajomy. Tatuś mi powtarzał. 'Uważaj na nieznajomych' no to trzeba uważać, bo mama będzie smutna, łe łe okropne. A tak serio, to nie pokaże mu gdzie mieszkam, bo się już zgubiłem.

"Neeee" powiedziałem odraczkowując jak najdalej od tego pana mazia. Znalazłem się szybko na takim zakończeniu kamieni gdzie podobno na samym dole jest woda, tata tak mówił.

"Ohoho młody tam to nie, bo spadniesz" mówił ten pan idąc dalej za mną. Aż tak lubi koje towarzystwo? A może lubi mnie? :0

Usiadłem na brzegu skały, a ten pan otoczył mnie swoją cieplusią macką. Spojrzałem w niebo. Było czarne tak jak ten pan, ale miało takich dużo białych kropek jak ja mam w oczach. Tata mówi, że to są właśnie gwiazdy i każdy ma taką swoją. Skoro nazywa mamę gwiazdą to znaczy, że mama spadła z nieba?

"Podoba Ci się tu?" Spytał maziowaty pan. W odpowiedzi jedynie pokiwałem głową. Pierwszy raz widzę niebo nie z okna, ani rysunku. Tata bał się, że wypadnę z wózka czy coś. Głupiutki tata. Przecież ja nigdy nie wypadam.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Tak
Do nastepnego😘❤

Porwany czy zakochany? ~Outerkiller~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz