Rozdział #10

594 44 16
                                    

Zabijacie mnie w tych komentarzach. Dlatego będę taka miła i zrobię kolejny rozdział o wiele wcześniej niż planowałam. Radujcie się
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

Killer

Ucałowałem czaszkę śpiącego szkieleta i wyszeptałem mu ciche "kocham Cię". Wstałem i otarłem jego lecące po policzkach łzy.

Usiadłem na krześle przy biurku i zająłem się robotą, aby potem nie mieć za wielkich zaległości.

Po jakiejś godzinie? Może dwóch, Outer wymruczał coś przez sen. Spojrzałem na niego. Znowu płakał. Rzuciłem papiery na biurko i kucnąłem przed nim. Pogłaskałem go po policzku zbierając łzy z jego policzków. Znowu.

"Csii nie płacz już" powędrowałem dłonią na jego policzek, ale szybko zmienił się kurs ręki przez Outera, który przez najwyraźniej sen przytulił się do niej. Uroczo "Słodki jesteś jak śpisz"

"Tak traktujesz swoją zabaweczkę?~" wymruczał jakże potrzebny tutaj osobnik zwany kurzem. Znaczy Dust. Wyczuj tego suchara.

"A Ty tu czego? Blue ci się znudził?" Spojrzałem na odpindrzonego szkieleta w drzwiach. Musiał być najwyraźniej na randce.

"Może. Patrz lepiej, bo jeszcze coś z tego wyjdzie" wywróciłem oczami i cicho prychnąłem w odpowiedzi.

"Ta chciałbyś"

"Mhmmm" mruknął kpiąco. Znalazła się swatka, która wie o wszystkim.

"Nic mnie z nim nie łączy" trudno było mi to powiedzieć. Bardzo trudno.

"Taaaaa. Byś się nim tak nie zajmował wtedy" pokazałbym ci środkowy palec, ale nawet na to nie zasługujesz, więc jak na razie to idź się jebać z Berrymi.

"A co? Zazdrosny?"

"Niby o co"

"Nie wiem. Brzmisz jakbyś zazdrosny był o niego"

"Tiaaa dobra ja idę" w końcu. Wyjdź i nie wracaj.

"Idź i wyjeb się na ten głupi łeb" A mu powiedziałem. Jestem z Ciebie dumny Killer. Ja z Ciebie też Killer.

Patrzyłem jeszcze chwilę przez drzwi, sprawdzając czy, aby na pewno ten kurzyk sobie polazł truć komuś innemu dupę.

Kiedy byłem na tysiąc procent pewny, moja uwaga od razu była skupiona na jednej uroczej osobie. Outerze.

"Mm..." mruknął cicho i zaczął się budzić. Jasna cholera i co teraz.

"Jak się czujesz gwiazdko?" Spytałem z nutką... Zmartwienia? Troski? A chuj wiadomo o co chodzi.

"Dalej boli" otworzył zaspany oczka.

"Dalej będzie boleć, nic na to nie poradzę. Mogę ci zaproponować jedynie chociaż trochę kojącą kąpiel"

"Tak..." wymamrotał cicho i jakby... Trochę zawstydzony?

Wziąłem go delikatnie na ręce i ruszyłem w stronę wbudowanej do sypialni łazienki. Ogromna może i nie była, ale przynajmniej była wanna.

Posadziłem go na pralce i zacząłem napuszczać cieplutkiej wody. Wsypałem trochę, miejmy nadzieję, leczniczych ziół i zakręciłem wodę kiedy była prawie przy brzegu wanny.

Podszedłem do Outera. Nie trzeba było go już rozbierać i tak był nagi, więc wziąłem go na ręce i wsadziłem do wody. Wydał z siebie cichutki pomruk ulgi. Na całe szczęście ulgi.

"Lepiej? Chociaż trochę?" Spytałem asekuracyjnie.

"Tak... dziękuję" schował się do ramion w wodzie.

"Nie masz za co" patrzyłem kątem oka na jego piękne ciało. On za to patrzył się na mnie. Wyczekiwał. Po jakimś czasie w końcu zebrałem się na odwagę i spojrzałem mu w oczy. Bardzo nie chce tego mówić, ale muszę. Nie chce, żeby ktoś go znowu skrzywdził. "Nie powinieneś być tutaj... w zamku... Tu jest dla Ciebie zbyt niebezpiecznie... Najlepiej by było gdybyś wrócił do swojego au, ale nie wiem czy Ink zdążył je już naprawić..." dusza łamała mi się z każdym słowem. Sama myśl, że mogą go tutaj skrzywdzić albo co gorsza zabić nie była milsza od tej, że musi stąd odejść.

"..." chwila ciszy. Myślał nad tym co powiedzieć "Nie chce być tam, gdzie nie będzie Ciebie..." wymamrotał cicho i schował się bardziej w wodzie.

"Co?" Spytałem z niedowierzaniem.

"Przy tobie czuje się bezpiecznie..."

"Nie powinieneś..." chyba jeszcze nie rozumie jak wielkie niebezpieczeństwo może go czekać, właśnie przy mnie.

"Hm?" Spojrzał na mnie. Wyczekiwał wyjaśnienia, czegokolwiek.

"Sam przecież wiesz, że przy mnie dzieje ci się większa krzywda niż powinna"

"Nie obchodzi mnie to." Powiedział stanowczo "Ważne, że jesteś przy mnie"

"Nie chcę Cię skrzywdzić. Chce, żebyś był szczęśliwy ze swoją rodziną" innymi słowy. Chce, żeby nie przeżył większych okropności. Już i tak wiele się nacierpiał.

"Nie mam nikogo poza tobą"

"Bredzisz" wyciągnąłem go z już zimnej wody.

"Mówię co czuję" przekonywał mnie. Nie wiem już sam czy coś mu odbiło czy jak.

"Możesz potem żałować tego wyboru..." westchnąłem cicho, biorąc ręcznik i starając się go wytrzeć.

"Nie będę" znowu ta pewność. W jego oczach. W głosie. Była... dziwna.

"Skąd ta pewność?" Poszedłem z nim na rękach do sypialni.

"Przeczucie..."

"No niech będzie" położyłem go delikatnie na łóżku i podszedłem do szafy znaleźć mu jakieś ubrania.

"Słyszałem jak był tu ktoś i rozmawialiście o Blue..."

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
A zatem
Więcej mi się nie chce
Pisze to już trzeci dzień
Nie chcę mi się
Do następnego ❤😘

Porwany czy zakochany? ~Outerkiller~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz