Rozdział #32

351 22 52
                                    

W końcu podjęłam decyzję o okładce. Tak, wiem nie było jej do wyboru, ale nie byłam do końca pewna czy właśnie takiej okładki chciałam, więc trochę poszperałam, popytałam i wyszła taka okładka. Wynagrodzę to w jakiś sposób każdemu kto dał okładkę do wyboru. Może jakiś udział w specjalnym rozdziale...?
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

                               Meteo

Obudziłem się. Tylko gdzie? Wszystko jest takie białe, łóżko jest niewygodne i wszystko boli jak cholera. Gdzie ja jestem?

Do sali wszedł Nightmare. W końcu ktoś wyróżniający się kolorem od wszystkiego tutaj.

"Jak sie czujesz diabełku?" Spytał z ogromną troską w głosie. Przez ten jego głos po prostu sie roztapiam, a tym bardziej wiedząc, że się o mnie martwi.

"Boli jeszcze" wymamrotałem i odwróciłem od koszmara wzrok.

"Przez jakiś czas jeszcze poboli, ale potem już minie. Zobaczysz" mówił pokrzepiająco i usiadł blisko mnie.

"Nie chce tu być" wziąłem go za rękę i przytuliłem się do niej. Jeśli mam tu być to chce przynajmniej móc go tulić. Jest taki cieplutki, jak taka duża, ciepła, jabłkowa pianka.

"Wiem skarbie, ale będziesz musiał to jeszcze dzień czy dwa przeboleć" mówił dalej i pogłaskał mnie po policzku kojąco.

W tym momencie naszą uwagę przykuł wchodzący do sali lekarz. Był ubrany w biały frak, niebieskie jeansy, wyglądał na jakieś 40-50 lat i miał takie śmieszne okrągłe okulary.

"Panie Meteo, musi Pan wziąć swoje leki" powiedział pewnym siebie tonem lekarz, jednak po ujrzeniu Nightmara, od razu nogi pod nim zmiękły. Jak można się bać takiej kochanej i ciepłej pianki? "To zostawię tutaj dzisiejszą dawkę" zaśmiał się nerwowo i położył pomarańczowe opakowanie z tabletkami i kubeczek wody na szafce, aby następnie uciec czym prędzej z sali.

Spojrzałem na pudełko i wziąłem wszystkie na raz do ust, aby potem popić wszystko paroma dużymi łykami wody z kubka. Night przyglądał mi się dokładnie, poczym spojrzał na opakowanie i zmrużył bardziej oczy.

"To chyba były jakieś proszki nasenne z przeciwbólowymi" mówił coś dalej, dalej i dalej, a ja tylko się uśmiechnąłem móc słyszeć go aż tak długo. Był tak blisko. Mój Night.

Padłem na poduszkę i odleciałem w ramiona Morfeusza.

Po... Dobre pytanie jakim czasie, powiedzmy dwóch godzinach obudziłem się, aby ujrzeć Nighta z głową na moich kolanach. O MA GAAAA jaki słodki.

Zacząłem delikatnie jeździć dłonią wzdłuż i wszerz jego z lekka maziowatej czaszki, aby usłyszeć ciche pomruki koszmarka. Widząc jego reakcję na takie odgłosy z ust wymsknęło mi się ciche 'aww'.

Po ledwo paru minutach szkielet otworzył swoje oko. Był tak śmiesznie zaspany.

"Obudził się śpiący koszmarek" powiedziałem do niego szeptem i szybko się wyprostowałem. Niestety to 'szybko' skończyło się na ogromnym bólu wszędzie.

"Obudził, obudził i to z pięknym widokiem przed sobą" uśmiechnął się wrednie w moją stronę, a mnie zaczely zaczęły bardzo mocno piec policzki "Jak się teraz czujesz?"

"Ramie jeszcze trochę boli" wymamrotałem tak żałosnym tonem, że sam za siebie sie wstydziłem, ale Nightowi to chyba nawet trochę nie przeszkadzało "Ale da się przeżyć" powiedziałem sam siebie pocieszając. Spojrzałem głęboko w jego mocno zmartwione oko i zadałem zajebiście ważne pytanie, które zmieni życie każdej istniejącej istoty na świecie "Kiedy wrócimy do domu?" Dziękuję, tak. To było właśnie to bardzo ważne pytanie. Czujecie tą cudowną zmianę? Ja też nie.

"Pójdę spytać i wszystkiego się dowiem" powiedział kojąco Night i pogłaskał mnie po czaszce, aby na krótką chwilę zniknąć za drzwiami. Przez tę krótką chwilę poczułem się dziwnie. Czułem się prawie tak jak w domu. Tak jakbym nie miał nikogo, jakbym był sam na całym świecie, czułem się jak powietrze, niezauważony, nie kochany... Jednak ta okropna chwila minęła szybko kiedy drzwi otworzyły się ponownie i ukazał się w nich na całe szczęście Night. Miał absolutnie neutralny wyraz twarzy "Mam dobre wieści" powiedział, a na jego twarzy próbował wejść uśmiech. Czyżby się cieszył nawet z tego, że jestem? "Za jakąś godzinę, kiedy tylko cię wypiszą, możemy wrócić do domu" podszedł bliżej "Ale musisz wciąż brać leki"

"O nieee" padłem niezadowolony na łóżko. Te leki były tak niedobre i złe. Nie chce już ich brać.

"Ale tylko co dwa dni skarbie" pocałował mnie w policzek i usiadł na krzesełku obok. Każdy jego buziak jednocześnie był tak nieziemsko pokrzepiający, ale i też w cholerę gejowski (wait. That's illegal). To tak samo bezsensu jak mieć na nazwisko Outerkiller. Night oddaj mi swoje nazwisko.

"Łi" powiedziałem markotnie i spojrzałem na niego niezadowolony.

"Widzę, że bardzo się z tego cieszysz" wymamrotał cicho "Aż tak te leki są niedobre?" Pokiwałem głową i spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem, może nie będę musiał przez to brać tych obrzydliwych leków?

"Od razu idę spać po nich... I mam tego dość" wymamrotałem. Night patrzył się jednak nieugiętym wzrokiem.

"Wiem kochany, ale nic na to nie poradzę" kurde.

                          Nightmare

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA JAK ON NA MNIE SŁODKO PATRZY. JAK JA MAM ODMÓWIĆ TAKIEMU WZROKOWI.

Kiedy Meteo naprawdę bardzo czegoś chce robi tak bardzo słodkie oczka, widać w nich praktycznie całą galaktykę i z każdą chwilą stara się tylko bardziej przyciągnąć każdą osobę, która patrzy mu w oczy, na swoją ciemną stronę mocy, aby spełnić jego zachciankę. Niestety, muszę być nieugięty w swoim działaniu, gdyż ponieważ inaczej Meteo może stać się większa niepotrzebna krzywda.

"Powiedzieli, że po mniej więcej tygodniu, będziesz musiał je brać tylko wtedy kiedh będzie cię mocno boleć" kontynuowałem zapamiętane słowa od doktora. O wilku mowa. Ten sam lekarz co z nim gadałem wszedł do sali i zaczął swój wywód.

"Panie Nightmare, powiedział pan, że chce Pan" zatrzymał się na chwilę prawdopodbnie zastanawiając się ile razy jeszcze powie 'pan' "Chce Pan wiedzieć kiedy będą mogli państwo wyjść, więc pan Meteo jest już wypisany i mogą państwo opuścić teren szpitala" odetchnął cicho wiedząc, że ilość słowa 'pan' była wystarczająco za duża.

"W końcu" uniósł ręce zadowolony już Meteo. Wziąłem go delikatnie na ręce jak księżniczkę i pstryknąłem palcami. Przed nami ukazała się dziura prowadząca do wnętrza zamku aka domu.

"To my już pójdziemy" powiedziałem i czym prędzej ruszyłem z malutkim kochanym Meteo do środka portalu. Po drodze do sypialni Meteo wtulił bardziej twarz w moją bluzę i uśmiechnął się czując lepiej mój zapach, ale nie dlatego to zrobił. Obok nas przeszedł Crocs, patrzył na nas tak jakby chciał zaraz dopełnić się morderstwa z premedytacją. Jak ja nim gardzę...

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Helloł
Oto ja
WOW
Wracam od Kinasii
Znowu pyciągiem
I w sumie tyle
Do następnego 😘❤

Porwany czy zakochany? ~Outerkiller~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz