I. Dźwięk początków

1.7K 98 20
                                    

Dominika

Wychodząc z domu Kai, Ola szybko mnie dogoniła.

- Co ty sobie wymyśliłaś?!

- Nie ja, tylko Majka daj spokój. Typiara mnie nienawidzi, mówiłam żeby jej nie zapraszać.

- Jest naszą przyjaciółką!

- Kai i Anki, nie moją! Zresztą z każdym jej zachowaniem widać, że jest zazdrosna o Kaję. I mnie nienawidzi.

- Dobra może ja też nie do końca ją lubię.... ale.

- Nie ma żadnego ale. I nie, nie wycofam się z wyzwania. Takiej satysfakcji jej nie dam. Będziemy najlepszą parą jaką kiedykolwiek widziała nasza szkoła a Maja aż się posra ze szczęścia.

- Chyba za bardzo się w to wciągnęłaś – skrzywiła się Ola.

- Oj tak.


Gdy rano zadzwonił budzik, uśmiechnęłam się. To był jeden z niewielu poniedziałków, które witałam z radością.

- Czas na przedstawienie – powiedziałam do siebie.

 Nie czekając więc długo, ubrałam się w moją ulubioną czarną bluzę, dżinsy i tęczowe skarpety tak dla akcentu. Zabrałam plecak i zbiegłam ze schodów do kuchni.

- Mamo zrobiłaś mi kawę?

- Nie za młoda jesteś na to? - zapytała mama podając mi kubek z parującym napojem.

- Nie wydaje mi się. Podasz mleko?

Gdy mama podała to, o co prosiłam nalałam sobie odrobinę cieczy do kawy. Wypiłam ją szybkimi chłystami parząc sobie przy tym język, ale to nie było ważne. Dziś chciałam znaleźć się jak najszybciej w szkole.

- To ja lecę mamo – rzuciłam ubierając buty. Był dopiero wrzesień, nie musiałam się przejmować kurtkami.

- Bez śniadania? - zaprotestowała.

- Piłam kawę – powiedziałam zamykając drzwi, na co mama pokręciła głową.

Gdy wyszłam z domu spojrzałam na zegarek w telefonie. Siódma dwadzieścia trzy. Jak na mnie i moje spóźnialstwo, bardzo wcześnie. Jednak musiałam się dziś w szkole poważnie napracować, więc wsiadłam na rower i pojechałam. Do szkoły nie mam szczególnie daleko. Raptem 5 minut na rowerze. Także całkiem szybko znalazłam się przed znienawidzonym budynkiem i westchnęłam ciężko. Jeszcze rok i pójdę do liceum. Dam radę. Bo to nie tak, że nie lubię szkoły. Lubię, nawet bardzo. Ale po prostu nie tą. Z tą właśnie myślą weszłam do szkoły. Od razu skierowałam się na piętro pod klasę, w której właśnie mieliśmy mieć lekcję, mając nadzieję, że zastanę tam pewną osobę.

Nie myliłam się. Pod drzwiami siedziała Karolina we własnej osobie. A ona była mi całkiem potrzebna. Po prostu wiedziałam, że zrobi to o co ją poproszę.

- Siema – zagadnęłam – Sprawę mam.

- No siema. Czego ty znowu ode mnie chcesz?

- Ale czemu tak nie miło? - zaironizowałam – To naprawdę nic wielkiego. Drobna przysługa.

- Czyli? - Karolina podniosła jedną brew do góry odrywając wzrok od telefonu.

- Mogłabyś jakoś roznieść po szkole, że jestem z Olką? Tak żeby wszyscy wiedzieli, tylko proszę cię, dyskretnie.

- Jesteś z Olką?! WIEDZIAŁAM, O BOŻE  SHIPOWAŁAM WAS!!!

- Nie, nie jestem. - Po moich słowach Karolina widocznie się zasmuciła. Czy wszyscy sądzą, że jeśli jesteśmy lgbt to musimy być razem?! To naprawdę wkurwiające - To zakład. Maja mi kazała. A ja wyzwań nie odrzucam, dobrze wiesz – powiedziałam, będąc pewna, że sprawa załatwiona.

- Eee szkoda. No ale dobra, nie ma sprawy.

- Dzięki, serio. Dupę mi ratujesz.

W sumie to nie wiem czy poproszenie Karoliny to był dobry pomysł. Gdy tylko skończyłyśmy lekcję wybiegła na korytarz drąc się do największych plotkarek w naszej klasie.

- WIEDZIAŁYŚCIE, ŻE OLA I DOMINIKA SĄ RAZEM?!

- W kulki z nami lecisz – odparła jedna z nich, niestety nie pamiętam imienia.

- Poważnie, to lesby. Same się spytajcie – wskazała na mnie. Ją ostro pojebało. Zaczerwieniłam się jak burak i szybko wyszłam na dwór.

Niedługo po tym brunetka dogoniła mnie.

- Czemu uciekłaś?

- CZY CIĘ DO RESZTY POJEBAŁO?! Prosiłam o dyskrecję tak? Zresztą powiedziałaś to IM? - zapytałam wściekła.

- Daj spokój. To idiotki. Zresztą dzięki nim cała szkoła będzie wiedzieć do następnej przerwy.

- Może i masz rację, ale to nie zmienia faktu, że jestem zła. I nie musiałaś drzeć pizdy na cały korytarz. Ale dzięki.

- Polecam się na przyszłość – powiedziała i weszła do szkoły. To będzie trudniejsze niż myślałam.

Gdy Karolina zniknęła w drzwiach odwróciłam się i zaczęłam iść w kierunku naszej ławki, na której czekali na mnie Bartek, Kaja, Ania i Ola. Niestety przyszłam jako ostatnia ( nie licząc Majki, która pewnie lizała się ze swoim chłopakiem gdzieś w krzakach), więc dla mnie nie było miejsca. Musiałabym stać, ale w mojej głowie pojawił się całkiem sprytny plan. Nie patrząc na nikogo, ani nie myśląc za dużo ostentacyjnie usiadłam zielonookiej na kolanach. Ale nie tak normalnie. W rozkroku.

Wszyscy w szoku na mnie spojrzeli.

- Zaskoczona? - zaśmiałam się do samej zainteresowanej. Zabawnie było oglądać jej zdziwioną minę. To była jedna z rzeczy, która mi dziś serio wyszła.

- Bardzo – wydukała – Ale po co?

- No chyba mamy udawać, prawda? A nasze zachowanie może podsunąć ludziom pytania. Tak więc jeśli cię o cokolwiek zapytają, odpowiadaj ''tak''. Rozumiesz?

- Tak, ale... Ludzie się patrzą... - powiedziała rozglądając się na wszystkie strony. Słodko.

- I o to chodzi kochanie.

Lista rzeczy do zrobienia na dziś prawie odhaczona. Jeśli dziś dowiedzą się wszyscy przez następny rok będziemy musiały tylko dobrze udawać. A to chyba nie powinno być trudne. Zresztą oni, jak i Maja za dwa miesiące o tym zapomną i nie będziemy musiały się wygłupiać. Nagle kątem oka zauważyłam jak ktoś do nas podchodzi. W pierwszej chwili myślałam, że to Maja i już miałam rzucić jakimś chamskim tekstem, jednak w porę się opamiętałam.

- Ej Dominika –zagadnęła mnie Marta, nasza koleżanka z klasy i moja była najlepsza przyjaciółka. Niestety, po coming outcie niektórych znajomych się traci – Idziemy na czekoladę z automatu? - Spojrzała ze zdziwieniem na mnie i na Olę, jednak olałam to.

- Nie ma sprawy, w sumie to ostatnio strasznie mi się jej chciało.

- Tylko, że nie mam hasju.. Zapłacisz za mnie, a ja ci jutro oddam okej?

- Dobra okej – pokręciłam z politowaniem głową i ruszyłyśmy. I nie kłamałam. Serio mam ochotę na czekoladę. A to wyjście dobrze mi zrobi. Mi oraz mojemu planowi. W sumie to miałam to rozegrać inaczej, ale tak wyjdzie nawet naturalniej.

- A tak w ogóle to – zapytała a ja wiedziałam, że zbliża się to pytanie – Jesteś z Olą? W sensie wiem, że nie bo w końcu byś mi o tym powiedziała prawda? Ale dziewczyny się mnie pytają, więc chciałam się dowiedzieć u źródła – uśmiechnęła się. Dobra Dominika skup się. Musisz wyglądać na zmieszaną i pokazać, że prawda nie jest wygodna.

- No wiesz.. To tak jakby samo... samo wyszło – wydukałam patrząc się na słodką ciecz w moim kubeczku - Ale skąd wiesz?

- Czyli jesteście razem? Od kiedy? - zapytała- No bo tak siedzicie i... raczej nikt tak z przyjaciółką nie siada?

- No dobra,ale wracając to nie pamiętam... Całkiem nie dawno. Tydzień temu? - powiedziałam i zamknęłam sobie usta wypijając czekoladę.

- I nic nie mówiłaś! Dlaczego? - dopytywała.

- A po co miałam mówić? Dobra możemy już o tym nie gadać? - powiedziałam uśmiechając się w duszy.

Dźwięk twojego głosu II gxgOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz