XXVI. Dźwięk podejrzeń

772 48 10
                                    

Dominika

Tydzień za tygodniem wyczekiwałam tej nocowanki. Myślałam, że uda nam się ją zorganizować wcześniej, ale nie wyszło. Jednak nie żałuję, ponieważ dzięki temu mogłam dopracować swój plan. Najprawdopodobniej i tak pójdzie się jebać, bo przecież ktoś zrobi coś nie tak jak planowałam, ale całkiem podobało mi się wymyślanie go.

Ola była lekko przeciwna mojemu pomysłowi. No bo niby jak chcę najebać Majkę tak bardzo, że wyzna nam całą prawdę? Po głębszym przemyśleniu tej sprawy, doszłam jednak do wniosku, że początkowy pomysł mogę sobie co najwyżej w dupę wsadzić, bo do niczego się nie nadaje. Na moją obronę powiem, że został wymyślony na szybko, bez zbędnego zagłębiania się w szczegóły. Spowodowany był pewnie obrazem Majki, jako alkoholiczki w mojej głowie.

Wciąż uważam, że nie jestem daleka od prawdy.

- O której się dziś spotykamy? - zapytała Kaja, u której odbywała się kameralna posiadówka.

- Nie wiem, może osiemnasta? - powiedziałam, jednak przeczuwałam, że chyba się spóźnię. Raczej na pewno.

- Spoko, jak się spotkamy to od razu pójdziemy razem do sklepu kupić jedzenie - odparła Ola patrząc na nas wszystkich. - Tylko weźcie hajs żebyśmy potem mogli się normalnie rozliczyć.

~*~

Ola: wyszłam już z domu

Ola: spotkamy się pod sklepem, prawda?

Kaja: ja już przy przystanku jakby co

Czemu one zawsze tak wcześnie wychodzą? Gdzie wy się wszyscy tak spieszycie?

Spojrzałam na zegarek. Osiemnasta za dwie minuty. Upsi.

To nie tak, że zawsze spóźniam się specjalnie. Po prostu nie czuję tego upływu czasu i jak już się w coś wciągnę to nie ma zmiłuj. Tym razem była to książka, ale kiedyś po prostu zasiedziałam się w toalecie.

Mimo wszystko stwierdziłam, że czas się zbierać. Chociaż nie lubię wychodzić z domu, ani tym bardziej iść gdzieś sama, wiedziałam, że tym razem nikt po mnie nie przyjdzie. Trochę szkoda, ale skoro umówiłyśmy się u Kai, która mieszka po drugiej stronie miasteczka, to nie mogę oczekiwać, że wszyscy z chęcią przystaną na długi spacerek.

A powinni, bo kalorie, które można zdobyć jedząc zwykłe chipsy, nie spalą się od siedzenia na dupie.

Byłam już przy drzwiach kiedy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, aby zobaczyć kto się tak do mnie dobija. Olka.

- Gdzie ty jesteś? - zapytała, a w jej głosie można było usłyszeć zniecierpliwienie. - Wszyscy na ciebie czekają!

- Już przy piekarni - odparłam, zamykając za sobą drzwi - gdybyś nie dzwoniła to może już bym była.

- Nie wyszłaś nawet z domu, mylę się? - mruknęła, na co lekko uśmiechnęłam się pod nosem. Jednak coś tam o mnie wie, przecież nie znamy się od wczoraj.

- Nie tym razem kochanie, właśnie jestem w drodze - zaśmiałam się do telefonu i zakończyłam połączenie.

I jakby na poparcie moich słów, podbiegłam do roweru, aby dostać się na miejsce spotkania jak najszybciej. Może i już byłam spóźniona, ale zawsze mogę powiedzieć, że przecież mam daleko. Zresztą, nie powinno się przecież przychodzić za wcześnie. Już lepiej się spóźnić.

Jadąc pod dom Kai spotkałam całą ekipę w drodze. A tak byli źli, że przychodzę za późno!

- Ale się wleczecie - mruknęłam na przywitanie, zwalniając odrobinę.

Dźwięk twojego głosu II gxgOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz