XXII. Dźwięk zaskoczenia

805 60 7
                                    


Dominika

- Bo cię kocham, okej?! Od dwóch lat. Od dwóch jebanych lat czekam aż to w końcu zobaczysz. Ale widzę, że się nie doczekam - wykrzyczała prosto w moją twarz. Była cała czerwona i z uporem wpatrywała się w moje niebieskie oczy. Za to jej przewiercały mnie na wylot. Nigdy nie patrzyła się na mnie w ten sposób. Zazwyczaj wymieniałyśmy krótkie spojrzenia, po czym odwracała wzrok. Często dla zabawy lub zawstydzenia Oli spoglądałam prosto w jej oczy a ona się rumieniła. Ale teraz patrzyła się na mnie z nowym zawzięciem, którego u niej jeszcze nie miałam okazji dostrzec.

Gdy dotarł do mnie sens wypowiadanych przez nią słów dosłownie mnie zamurowało. Przez cały ten czas mnie kochała? Trochę nie mogę w to uwierzyć. Już od dawna sądziłam, że nikt nigdy mnie nie pokocha. Nie chodzi tu o mój wygląd. Nie jestem ani piękna ani brzydka. Jestem normalna. A przynajmniej ja tak uważam. Jednak mój charakter jest znacznie gorszy. I mimo że ja go w sobie lubię, obiektywnie mogę stwierdzić jak okropna jestem. Wredna, samolubna i egoistyczna. Ciągle mnie tak opisują. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Właśnie dlatego tak bardzo dziwię się, że mnie znoszą. Nie jestem typem dobrej dziewczyny. Ani tym bardziej przyjaciółki. Nie umiem pocieszyć, co najwyżej wyśmieję. Jestem wredniejsza dla osób, które dobrze znam. A jednak wytrzymują ze mną. Często zastanawiam się dlaczego.

Kaja? Jest moją kuzynką, więc chcąc, nie chcąc będziemy ze sobą przebywać. Znamy się przecież przez całe życie i raczej będziemy, jak to rodzina, widywać się dalej.

Majka? Ona mnie szczerze nienawidzi i wcale jej się nie dziwię. Często jestem dla niej okropna. Chyba to właśnie ją traktuję najgorzej. Skłamię jeśli powiem, że żałuję.

Ola? Jest ze mną od dwóch lat, a mam wrażenie, że znamy się od zawsze. Ale ma wady. A jedną z jej najgorszych jest, kurwa, wkładanie nosa tam gdzie nie trzeba.

Otrząsnęłam się z pierwszego szoku. A to przyniosło nową falę zdenerwowania. Po chuj mówiła cokolwiek pedagog?! Nie byłam i nie jestem wariatem. A nawet gdybym nim była nie potrzebowałabym pomocy. A zwłaszcza od niej i tej durnej baby.

Już miałam coś powiedzieć. Znowu, jak zawsze, nakrzyczeć na nią. Układałam w głowie całą przemowę. Kolejny raz jej wygarnę jak płaczliwą pizdą jest, że mnie nie rozumie. I że tak naprawdę nie ma pojęcia co to jest miłość, bo gdyby tak było, nigdy nie pokochałaby mnie.

Ale nie zdążyłam.

Blondynka spojrzała mi głęboko w oczy, żeby chwilę po tym spuścić wzrok na moje usta. Czy ona..?

Przybliżała się do mnie, lecz w pewnym momencie się zawahała. Nie dziwiłam jej się. W każdej chwili ktoś z klasy mógłby wyjść na korytarz. Z jednej strony dla mojego zakładu z Majką byłoby to bardzo korzystne, ale wątpię czy Olka chciałaby dać się przyłapać w tego typu sytuacji. Na twarzy dziewczyny przed mną widać było, że bije się ze swoimi myślami. Jednak to były tylko sekundy, bo już w następnej chwili poczułam jej usta na moich.

Niby mogłam ją odsunąć. Uderzyć i znowu krzyknąć. " Co ty sobie myślisz?!"

Oczywiście, że mogłam.

Ale tego nie zrobiłam. Bo gdy tylko poczułam jej wargi na swoich mój mózg przestał działać. Byłam zaskoczona. Mało kto w takiej sytuacji by nie był. Przecież nie codziennie twoja "przyjaciółka" całuję cię na środku szkolnego korytarza.

Nie mogłam zareagować inaczej. Mimo pierwszego szoku doskonale wiedziałam co chcę zrobić i że pocałunek Olki nie jest mi obojętny.

Chciałam ją również potrzymać w niepewności, dlatego nie oddałam pocałunku od razu. Jednak gdy poczułam, że ma zamiar się odsunąć przyciągnęłam ją do siebie i pogłębiłam to, co zaczęła blondynka.

Aż czułam zaskoczenie, które wręcz promieniowało z dziewczyny przede mną. Nie spodziewała się tego? Uśmiechnęłam się. Sytuacja była całkiem zabawna. Totalnie zdziwiona dziewczyna przede mną nie miała pojęcia co robi. Od razu widać było, że działała bardzo spontanicznie. Nie przeszkadzało mi to. Dlaczego by miało? Mija nam matematyka co jest mi bardzo na rękę.

W końcu zakończyłam naszą krótką słodką chwilę. Blondynka patrzyła się na mnie ze łzami w oczach. Dziwne. Nie czułam żeby płakała. Zresztą do płaczu nie było powodu. Odwzajemniłam pocałunek, więc powinna być szczęśliwa racja?

- Więc.. - spróbowała coś powiedzieć, ale zaraz jej przerwałam.

- Najpierw - zaczęłam przecierając usta wierzchem dłoni - Mogłaś umyć twarz po Janku.

Dziewczyna w pierwszej chwili zmarszczyła brwi, ale za raz zrozumiała, że był to tylko żart. Uśmiechnęła się i już miała coś powiedzieć, ale znów nie dałam dojść jej do słowa. Odwróciłam się tylko na pięcie w stronę klasy i powiedziałam nawet nie spoglądając za siebie.

- Czas na lekcję panno Aleksandro. I tak jesteśmy już spóźnione, a wątpię, że będziesz chciała tłumaczyć co nas zatrzymało.





- Nie ma mowy, nigdzie nie idę!! - krzyknęłam siedząc na tylnim siedzeniu naszego rodzinnego samochodu.

- Dominika kochanie, zrozum że my się po prostu o ciebie martwimy - powiedziała mama odwracając się do mnie. Najwyraźniej próbowała się uśmiechnąć, żeby choć trochę dodać mi otuchy, ale nie koniecznie jej to wyszło.

- Bez powodu! Ile razy mam wam mówić, że nie jestem wariatem!?

Po całej tej akcji z Olką i Jankiem, pedagog zadzwoniła do moich rodziców. A ja dowiedziałam się o tym dopiero po lekcjach. W tak krótkim czasie udało im się załatwić mi psychologa w mieście obok. Byłam trochę pod wrażeniem jak szybko to załatwili, ale nie zmieniało to faktu, że byłam bardzo zła.

Po pierwsze, nie potrzebowałam żadnego wsparcia od nikogo , tym bardziej jakiejś starej kobiety na jeszcze starszym fotelu, która twierdzi, że może mi w czymkolwiek pomóc. Z tego co się dowiedziałam, była ona koleżanką pani pedagog z mojej szkoły, więc już na starcie się zraziłam.

Po drugie, mogliby mnie poinformować o tym wcześniej. W sensie i tak bym się nie zgodziła, ale wolałabym wiedzieć co mnie czeka i się do tego psychicznie przygotować.

Naprawdę nie chciałam tam iść.

- Naprawdę nie chcę tam iść - powiedziałam prawie ze łzami w oczach, stojąc przed drzwiami gabinetu psycholożki.

- Proszę cię, nie utrudniaj tego sobie i nam, dobrze? - powiedziała mama.

Zapukałyśmy więc i weszłyśmy do pokoju. Mam nadzieję, że znajduję się tutaj pierwszy i ostatni raz.

Dźwięk twojego głosu II gxgOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz