XVII. Dźwięk płaczu

707 60 5
                                    

Dominika

Gdy dziewczyny opuściły mój dom odetchnęłam z ulgą. A zaraz potem się popłakałam. Jak mogłam być tak głupia? Mogłam powiedzieć, że niechcący uderzyłam w ścianę łokciem. Albo cokolwiek innego. Uwierzyłyby, ze mną nie da się kłócić. Ale nie! Musiałam się zachować jak pieprzone zranione zwierzę! Jak ktoś przyparty do ściany!  

Chociaż to w sumie nic wielkiego, prawda? Każdemu może się zdarzyć. Nie tylko ja uderzam rzeczy gdy się wkurwię. A Olka to przeżywa. Zresztą, ona zawsze wszystko przeżywa mocniej. Każdy mój siniak jest powodem do stresu, a każdy pocałunek powodem do ucieczki! Dlaczego ona nie może się ogarnąć!? Dlaczego nie może zająć się swoimi problemami? Niech idzie do Janka. Gówno mnie to obchodzi.

Powiedzą komuś? Ale o czym tu mówić? Uderzyłam w ścianę i zrobiła się dziura. Nic wielkiego. Są większe problemy na tym świecie niż jebana dziura w jebanej ścianie. 

A nawet jak powiedzą. Co z tego? Nie popełnię drugi raz tego samego błędu. Po prostu skłamię. Nie zrobię tego po raz pierwszy, ani po raz ostatni. Mam zajebiste oceny. Uwierzą mi. Zawsze to robią. Wierzą dobrym  uczniom, a nie idiotom. 

Zresztą nie ma co się martwić. Nic nie powiedzą. Boją się mnie. I bardzo dobrze. Po tym co tutaj robiły powinny być przynajmniej zmieszane. Przecież wiem, że myszkowały mi po szafkach. Kto normalny robi takie rzeczy swojej przyjaciółce?

Z moich oczu znów zaczęły lecieć łzy. Czemu nie może być normalnie?

Spojrzałam na niedokończony projekt z matematyki. Tak bardzo nie miałam siły, żeby robić go sama do końca. 

Wypiłam łyk mojej kawy, która podczas mojego lekkiego wybuchu zdążyła wystygnąć.

- No ale kto jak nie ty? - powiedziałam do siebie.



Po tym co wydarzyło się wczoraj, naprawdę nie miałam ochoty iść do szkoły. A zwłaszcza nie uśmiechało mi się siadanie do ławki z Olą. Znając ją, będzie paplać o całej tej sprawie, przez którą na samą jej myśl robi mi się niedobrze.

Nagle mój telefon zaburczał. Spojrzałam na wyświetlacz i okazało się, że Maja wysłała do mnie jakieś zdjęcie. Normalnie zignorowałabym to, gdyby nie fakt, że dziewczyna nigdy do mnie nie pisze. Nie mówiąc już o wysyłaniu jakichkolwiek zdjęć. 

Bardzo żałowałam, że byłam tak ciekawa. Zdjęcie przedstawiało Olę i Janka, widocznie cieszących się swoją obecnością. Momentalnie we mnie zawrzało. Byłam bliska zrobienia kolejnej dziury w ścianie, jednak opanowałam się. Nie mam siły na "poważne rozmowy" z Olą. I tak dziewczyna jest przewrażliwiona na moim punkcie. Nie mogę doprowadzić, żebym i ja też taka była. A przecież nasze przedstawienie musi trwać. I to jeszcze bardzo długo.

Teraz dotarło do mnie, że właśnie tak zostaniemy zapamiętane. Ja i Ola. Pierwsza lesbijska para w naszej szkole. I ta łatka już przy nas będzie. Każdy uczeń tak będzie o nas myślał. Nie bez powodu wieść o naszym związku rozniosła się po szkole z taką prędkością. Tutaj po prostu nic takiego wcześniej nie miało miejsca.



- Hej - przywitała mnie Kaja, gdy tylko znalazłam się przed szkolnym budynkiem. Nie wydawała się ani zła, ani zdziwiona. Powinnam więc być spokojna, ale to Kaja, a ona zawsze jest wesoła i uśmiechnięta.

- Cześć. Ola już jest? - mruknęłam. Nawet nie wiem na co liczyłam. Niedługo dzwonek, więc jeśli jej nie ma prawdopodobnie już nie przyjdzie. A jeśli jest... to po prostu jest. Z jednej strony boję się ją zobaczyć, a z  drugiej tęsknię za nią. Co jak na mnie jest dość dziwne. Wolałabym jak zwykle mieć na to wyjebane. A jednak ten cały zakład z Majką zmienił coś między mną a blondynką. Nie wiem czy na gorsze, ale na pewno jest inaczej niż wcześniej. Teraz nie mogę znieść myśli, że mogę jej nie ujrzeć następnego dnia. A gdy widzę ją z Jankiem, mam ochotę rozbić mu doniczkę na głowie. 

- Nie wiem, dopiero przyszłam -odparła.

- Dobra, to chodźmy już pod klasę - przewróciłam oczami. Nawet nie spodziewałam się takiej odpowiedzi.

Przez całą lekcję nie odezwałam się do Oli ani słowem. Niech wie, że jestem na nią obrażona. Za wiele rzeczy. Za to, że myszkowała mi w pokoju, że spotkała się z Jankiem, bez mojej wiedzy przez co mój plan może nie wypalić i przegram ten zakład! No i oczywiście za to, że musiałam kończyć projekt z matematyki sama. Wiem, że to ja je wygoniłam, ale to one dały mi powody to tego! Na ławce wszystko jej wygarnę.

Jednak nie było mi to dane. 

Do ławki, jak zwykle, dobiegłam pierwsza, ale zaraz za mną nie pojawiła się Ola, tylko Maja.

- Jak ci się podobało tamto zdjęcie? - zapytała uśmiechając się złośliwie. 

- Nijak. Nie wiem co ma to do mojej osoby - odparłam, obiecując sobie, że nie dam wytrącić się z równowagi.

- Myślałam że zainteresuje cię co robi twoja dziewczyna za twoimi plecami.

- Nie wiem czy pamiętasz, ale Ola nie jest moją prawdziwą dziewczyną. Rozumiem, że nasz shipujesz, ale nie przesadzaj - mruknęłam.

- Czyli nie przeszkadza ci to, że właśnie gada z Jankiem? - zapytała, a cały mój plan nie wkurwienia poszedł się jebać.

- Jankiem? - wstałam z ławki i podeszłam do niej. - A skąd ty znasz jego imię, co?

Dziewczyna wyraźnie się zmieszała i nie wiedziała co odpowiedzieć. Szybko jednak postanowiła zmienić  temat.

- Po prostu patrz - powiedziała wskazując głową na coś, co działo się za mną.

Odwróciłam głowę w stronę gdzie patrzyła i niestety, to co mówiła wcześniej okazało się prawdą.

Parę metrów ode mnie, na trawniku moja dziewczyna rozmawiała z Jankiem.  Miałam już tego dość. Przez nią cały zakład może się nie udać! I naprawdę jestem wkurzona. Na nią i na tego głupiego blondyna.

Zaczęłam więc iść w ich kierunku z zamiarem... W sumie to nie miałam żadnego konkretnego zamiaru. Po prostu, jak zawsze, dałam się ponieść i poszłam. Nie myślałam o tym.

Janek katem oka chyba mnie zauważył, bo uśmiechnął się podejrzanie. Gdy byłam już całkiem blisko, po prostu zbliżył swoją twarz do tej należącej do Oli i pocałował ją. Tego było już za wiele. To naprawdę jakieś kpiny. Blondynka wydawała się zaskoczona, ale nie odepchnęła go. Już ja sobie z nią o tym  porozmawiam. Ale najpierw zajmę się nim.

Gdy podeszłam do nich, po prostu odciągnęłam go od mojej dziewczyny.

- Ej Janeczku - powiedziałam, żeby spojrzał na mnie.

- Tak? - zapytał, a jego wręcz podły uśmiech nie schodził mu z twarzy.

Jednak ja nic nie odpowiedziałam, tylko z całej siły przyłożyłam mu w twarz.

Dźwięk twojego głosu II gxgOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz