XVIII. Dźwięk zazdrości

740 56 9
                                    


Ola

Nie chciałam, żeby tak wyszło. Może faktycznie nie powinnam była grzebać w jej rzeczach z Kają, ale to było dla jej dobra! Po prostu martwiłam się o nią. Nie chciałam, żeby się na mnie złościła, a zarazem rozumiem dlaczego to robiła. Gdy przez wszystkie lekcje siedziała obok mnie i nawet się nie odezwała czułam w końcu skutki moich działań. Wtedy chciałam cofnąć się w czasie i nie wciskać nosa w sprawy, do których nie powinnam, kiedy ktoś pokazuje jak bardzo tego nie chce.

Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, Dominika szybko się spakowała i wybiegła z klasy. Cicho westchnęłam idąc w jej ślady, tylko, że dużo wolniej. Nie spieszyło mi się nigdzie. Gdy moje wszystkie rzeczy znalazły się w plecaku, nałożyłam go na jedno ramię i wyszłam, jako ostatnia, z sali od matematyki, wcześniej żegnając się ze zniecierpliwioną nauczycielką.

Spokojnie zeszłam ze schodów, kierując się w stronę drzwi prowadzących na boisko. Patrzyłam na czwartoklasistów, biegających po korytarzach, nie znając jeszcze zwyczajów części szkoły na której się znajdują. Ale rozumiałam ich. W końcu ja też całkiem niedawno byłam na ich miejscu. A nie jest to łatwe, przejść z części dla uczniów klas jeden, trzy, gdzie gra się w różne zabawy dopóki przerwa się nie skończy. Tutaj było trudniej. Starsi uczniowie, którzy już odzwyczaili się od hałasów, którzy byli od nich o połowę wyżsi, więksi, silniejsi. Czasami będąc już na końcu całego tego łańcucha, czułam się właśnie jak taki czwartoklasista. Ze swojej bezpiecznej przystani trafiając w tak paskudne miejsce, pełne zawistnych ludzi, którzy tylko czekają, żeby mieć powód do śmiania się z ciebie.

W końcu wyszłam z budynku i spojrzałam w kierunku naszej ławki. Co mnie zdziwiło- siedziała tam sama Dominika. Wiedziałam, że nie chce mojego towarzystwa, ale uznałam, że to jej problem. Już chciałam zacząć iść w jej kierunku, kiedy nagle ktoś przede mną staną, przy czym nie dawał mi ten ktoś przejść. Podniosłam do góry głowę i zobaczyłam uśmiechniętego Janka.

-Myślałem, że już nigdy nie wyjdziesz i będę musiał cię szukać w środku- zaśmiał się i przytulił mnie na powitanie.

Nigdy nie mogłam zrozumieć, po co? Za każdym razem kiedy jakieś dziewczyny przytulają się na powitanie czy pożegnanie, nie mogę zrozumieć po jaką cholerę. Nie można zrobić tego po prostu słownie? Ale mimo wszystko i tak oddaje tego przytulasa bez okazji, chociaż ja sama nie potrafiłabym tego zainicjować.

-Nie przesadzaj! Wychodziłam może trzy minuty- odpowiedziałam szturchając go zaczepnie w ramię.

-No to już połowa przerwy ci minęła- zauważył ciągnąc mnie do bramki wyjściowej koło ławek.

-To już nie ważne. Lepiej powiedz mi, co ty tu robisz? Nie masz szkoły przypadkiem?- zapytałam, a gdy znajdowaliśmy się w miejscu, do którego najwyraźniej zmierzał Janek, stanęliśmy i chłopak odwrócił się w moją stronę.

-Nie odpisywałaś mi, więc postanowiłem sam do ciebie przyjść- odpowiedział łapiąc mnie za dłoń.- Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza.

-Cóż, nie powinieneś odpuszczać sobie szkoły, ale niech ci będzie- stwierdziłam patrząc na nasze złączone dłonie.

- Oj no weź! Powinnaś się cieszyć, że do ciebie przyszedłem- zauważył przybliżając się do mnie bliżej, co coraz bardziej przestawało mi się podobać.

- Myślę, że powinieneś już iść- stwierdziłam delikatnie wyciągając swoją dłoń z jego.- Wiesz, zaraz dzwonek na lekcje- uśmiechnęłam się, mając nadzieję, że zaraz sobie pójdzie. Lubiłam Janka, ale zachowywał się co najmniej dziwnie.

- Już się mnie pozbywasz?

W tamtym momencie spojrzał na kogoś kto był za mną i uśmiechną się w sposób którego nigdy nie widziałam. Nawet nie wiem kiedy, przybliżył soją twarz do mojej i złączył nasze usta.Nie wiedziałam co się dzieje. Byłam w totalnym szoku, że odważył się to zrobić. Ale jedyne o czym byłam w stanie myśleć to to, że żałuje, że to nie była Dominika. Chciałam go odepchnąć, ale szok przyćmił mój zdrowy rozsądek i po prostu nie zamurowało.

Cała ta sytuacja trwała może kilka sekund. W końcu odzyskałam władzę w moich rękach i już chciałam odepchnąć nachalnego chłopaka, ale ktoś mnie uprzedził. Zobaczyłam jak Dominika odciąga chłopaka ode mnie i po chwili zobaczyłam jak jej pięść ląduję na twarzy Janka.

W tamtym momencie byłam w amoku. Nie wiedziałam co zrobić, co mam myśleć. Czy Dominika zrobiła to dla zakładu czy może, tak tylko przez chwilę mi mignęło, była o mnie zazdrosna? Nie. Na pewno nie. W końcu dla niej to tylko zakład, a ja jestem jej wścibską przyjaciółką.

Może i zauroczyłam się w Janku. Pojawił się w momencie, kiedy zwątpiłam w możliwość stworzenia relacji z Dominiką jakiej chciałam. To było silniejsze ode mnie. On, w przeciwieństwie do dziewczyny, był mną zainteresowany. Ale nie sądziłam, że on też może to zrobić. A tym bardziej, że będzie w stanie pocałować mnie. I to jeszcze na oczach całej szkoły. Jedyny plus tej całej sytuacji było to, że trochę rozjaśniło mi się w głowie. Zrozumiałam, że na miejscu chłopaka, chciałam Dominikę. A jej reakcja dała mi małą nadzieję na odwzajemnienie jej uczuć.

Nagle wszystko do mnie doszło. Co się stało kilka chwil temu. Zobaczyłam Janka trzymającego się za krwawiący nos i wściekłą Dominikę patrzącą gdzieś w przestrzeń. Wszystko działo się tak szybko. Nie wiele myśląc podeszłam do poszkodowanego, żeby zobaczyć jak bardzo jest źle z jego nosem.

-Dlaczego to zrobiłaś Dominika? Będziesz miała kłopoty- zapytałam cicho, widząc, że wokół nas zebrała się spora grupka gapiów.

-Może dla tego, że ten zjeb pocałował moją dziewczynę!- warknęła wściekła odciągając mnie od sprawcy całego zamieszania.

-Nie wiem czy zauważyłaś, ale nie odtrąciła mnie- zauważył, dalej starał się zatamować krwawienie, tyle że zaczął to robić rękawem bluzy.

Natomiast Dominice nie spodobały się jego słowa i poczułam jak zaczęła wbijać boleśnie palce w moje ramię. Próbowałam wyrwać rękę, ale trzymała zbyt mocno.

Przypomniałam sobie o krwawiącym Janku i o chusteczkach w moim plecaku. Spróbowałam jeszcze raz wydostać się z uścisku dziewczyny i tym razem udało mi się. Szybko się sięgnęłam  ręką po wcześniej wspomnianą rzecz. . Nie zważając na dziewczynę obok mnie, podeszłam do chłopaka i podałam mu je. On uśmiechną się do mnie i przyjął opakowanie które miałam w dłoni. Jednak nie dałam rady odpowiedzieć na ten gest. Przez niego Dominika będzie miała kłopoty, a ja wyrzuty sumienia. Szybko zabrałam dłoń i wróciłam na swoje wcześniejsze miejsce.

Stan tej ciszy nie utrzymał się długo. Ktoś, nawet nie wiedziałam kiedy, poszedł po nauczycielkę dyżurującą i właśnie zmierzała w naszą stronę.

Dźwięk twojego głosu II gxgOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz