XIX. Dźwięk wyjaśnień

749 56 0
                                    


Dominika

Po ostatnich słowach Janka ledwo udało mi się powstrzymać przed ponownym uderzeniem jego niewyparzonej gęby. Jednak w ostatniej chwili kątem oka zobaczyłam nadchodzącą nauczycielkę, która podczas tej przerwy stała na dyżurze. Miałam więc zaledwie parę chwil na wymyślenie kłamstwa. Mogłam pomyśleć o tym wcześniej. Nie łatwo będzie się wyplątać z całej tej sytuacji, a mi nie uśmiecha się wpadać w kłopoty. W oczach nauczycieli i dorosłych jestem raczej grzeczną dziewczynką. Rówieśnicy jednak patrzą na mnie trochę inaczej.

- Co tu się dzieje?! - zapytała, a ja odetchnęłam z ulgą. Kobieta uczyła chemii czyli mojego ulubionego przedmiotu. A jak powszechnie wiadomo, jeśli umiesz przedmiot nauczyciele cię kochają. W tej sytuacji jej obecność była mi bardzo na rękę.

- Zaczepiał nas - wymamrotałam szybko, podnosząc się z kolan, na których klęczałam obok Oli.

- Znacie go? Kto to w  ogóle jest? Przecież nie jest uczniem naszej szkoły - dopytywała, patrząc to na mnie to na krwawiącego Janka. W jej oczach widać było niedowierzanie.  Ani trochę się temu nie dziwiłam. Bójki występowały tutaj całkiem często, ale prawie nigdy nie rozgrywały się na szkolnym boisku. Zresztą, to nawet nie była bójka, a najważniejsze jest to, żeby nauczycielka tego tak nie potraktowała.

- Nie mam pojęcia kto to jest - mówiłam dalej, nie dając nikomu innemu dojść do głosu, sama muszę to ogarnąć. Gdyby ktoś mi się w to wpieprzył, cały misterny plan mógłby pójść w pizdu - Przyszedł tutaj i nas zaczepiał. Zwłaszcza Olę! - starałam się brzmieć naturalnie. Chociaż to raczej nie sprawiało mi problemu.

- To nie prawda! - krzyknął blondyn, który chyba właśnie zrozumiał o czym jest mowa.

- Jak to nie? - zapytałam. - Cały czas jej przeszkadzał, wszyscy to widzieli - odparłam patrząc mu w oczy. 

- Ale dlaczego ma rozbity nos? - zapytała kobieta patrząc się na mnie pytającym wzrokiem. Pewnie nie wiedziała co zrobić w całej tej sytuacji. Jak już mówiłam, to raczej rzadkość.

- Podejrzewam, że jest pijany. Albo gorzej - postanowiłam zagrać całkiem mocną kartę, ale tylko to mogło mnie uratować. Ewentualnie bardziej pogrążyć. Zresztą takie akcje w naszym miasteczku były całkiem częste, więc to mogła być prawda. - Gdy zaczął podchodzić do Oli, miałam złe przeczucia. Odciągnęłam go więc od niej, a on stracił równowagę i się przewrócił na twarz - naprawdę mam nadzieję, że mi w to uwierzy, chociaż według mnie było to strasznie naciągane. Jednak na nic lepszego i bardziej prawdopodobnego nie wpadłam.

- To prawda? - nauczycielka spojrzała na Olę. Miałam nadzieję, że skłamie i przyzna mi rację. Taka wersja wydarzeń odpowiada nam obu bardziej a i Janek nie będzie tak mocno pokrzywdzony, nad czym mocno ubolewam, jednak to najlepsze rozwiązanie. Teraz wszystko zależy od dziewczyny stojącej obok mnie.

Blondynka spojrzała się najpierw na Janka, później na mnie, aż w końcu dotarła do naszej chemiczki.

- Dominika ma rację - odpowiedziała, a ja prawie podskoczyłam ze szczęścia. - I.. przepraszam jestem trochę zdenerwowana.

- Jasne, to całkowicie zrozumiałe - odparła i spojrzała na Janka, który zdążył już pozbierać się i tylko trzymał przy nosie zakrwawioną chusteczkę. Krew powoli przestawała mu płynąć. - Proszę cię, żebyś opuścił teren tej szkoły albo wezwę policję.

Blondyn tylko spojrzał na mnie z pod byka, odwrócił się i zaklął pod nosem znikając za furtką szkolnego ogrodzenia.

Myślałam, że to koniec i teraz chemiczka wróci spokojnie na swoje miejsce na dyżurze, jednak ona odciągnęła mnie lekko na bok.

- Zabierz Olę do pedagoga. Widać, że jest zestresowana całą tą sytuacją. 

- Ale za raz koniec przerwy - zaprotestowałam. - Spóźnimy się na lekcję.

- Nie przejmuj się. Napiszę wam usprawiedliwienia - odparła i uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, co odwzajemniłam.

Podeszłam więc do mojej dziewczyny i chwyciłam ją za rękę.

- Chodź - szepnęłam wkładając do jej ręki ramiączko jej plecaka.

- Gdzie mnie znowu zabierasz?! Narobiłaś trochę bałaganu nie sądzisz? - krzyknęła szeptem, patrząc mi w oczy ze złością.

- Nie przejmuj się, wszystko pod kontrolą - położyłam rękę na jej ramieniu próbując ją trochę odstresować. - Typiarka od chemii kazała nam iść do pedagog.

- Po co niby? Nie lubię jej - naburmuszyła się.

- Bo wyglądasz na zestresowaną po tym co się stało. Zresztą, nie będzie nas na matmie a ona to usprawiedliwi. Wydaje mi się, że to dobry pomysł - powiedziałam i zaczęłam iść w kierunku wejścia do szkoły.

- Może masz rację... - odparła podbiegając do mnie.

- Zawsze ją mam - uśmiechnęłam się.

Dosłownie parę sekund później stałyśmy pod drzwiami, na których krzywo wyciętymi literkami z kolorowego papieru ktoś ułożył "PEDA OG".  Jedna odkleiła się już parę tygodni temu i jak widać  nikt nie miał ochoty tego poprawiać.

Zapukałam i chwilkę później wraz z Olą usłyszałyśmy niezbyt głośne "proszę".  Weszłyśmy więc do środka. Było to jedno z najmniejszych pomieszczeń w szkole, ale w końcu wiele osób tu nie przebywało. Rzadko który z uczniów korzystał z usług szkolnego pedagoga. Wszyscy załatwiali swoje sprawy samodzielnie, a on w młodszych klasach był raczej traktowany jako karę za złe zachowanie podczas lekcji. 

- Dzień dobry - mruknęłam wraz z blondynką do kobiety, która siedząc na biurku prawdopodobnie popijała kawę.

- Dzień dobry, coś się stało? - zapytała odstawiając kubek.

- Miało miejsce pewne zdarzenie i pani Basia kazała nam przyjść do pani - odparłam.

- Oczywiście pomogę! Siadajcie - powiedziała wskazując nam dwa krzesła stojące pod ścianą. - A więc, o co dokładniej chodzi?

- Ola pani wyjaśni - powiedziałam szybko. Nie do końca wiedziałam jak wyjaśnić to co przed chwilą zaszło i stwierdziłam, że dziewczyna lepiej sobie poradzi. - Ja muszę jeszcze skoczyć do toalety.

Nie czekając na jakąkolwiek reakcję, wyszłam z pomieszczenia. Na szczęście było już po dzwonku i zdecydowana większość uczniów weszła już do klas, więc mogłam bez skrępowania stać pod drzwiami i podsłuchiwać. 

Moje plany spełzły jednak na niczym, ponieważ dźwięk jaki wydobywał się zza ściany nie był do końca dobrze słyszalny. Westchnęłam lekko wkurzona i postanowiłam po prostu zaczekać parę minut gapiąc się w ekran telefonu.

Po jakimś czasie stwierdziłam, że Ola pewnie już wyjaśniła całe to dzisiejsze zajście z Jankiem i mogę bez problemu wrócić do sali.

- Już jestem- powiedziałam wchodząc. - Już wszystko, czy jeszcze coś trzeba omówić?

- W sumie to - powiedziała pedagog uprzednio wymieniając porozumiewawcze spojrzenie z Olą, co ani trochę mi się nie spodobało - Chciałam jeszcze porozmawiać z tobą.

Nie wiedziałam o co może chodzić. Albo Olka wygadała prawdę, albo kobieta chce ze mną pomówić o stanie emocjonalnym Oli. Nie jestem pewna co jest bardziej prawdopodobne.

- Nie ma problemu - powiedziałam, jednak widząc, że blondynka wstaje z fotela dodałam szybko - Ale wolę, żeby Ola ze mną została.

Dźwięk twojego głosu II gxgOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz