IV. Dźwięk przyjaźni

1K 71 9
                                    

Ola

Bardziej niż ten policzek, zabolało mnie serce.

Bardziej niż złość czy ból, czułam zawód.

Ale nie wiem kim bardziej. Dominiką, która niczego nieświadoma rani mnie, czy sobą, że nie umiem przestać wierzyć w cuda. Jak mogłam myśleć, że może kiedyś nam się uda? Że kiedyś odważę się spojrzeć jej w oczy i powiedzieć to co czuję. Ale teraz już sama nie wiem co mam myśleć. Nigdy nie spodziewałam się, że mnie uderzy. Wiedziałam, że jest porywcza, a nawet w jakimś stopniu agresywna, ale wierzyłam, że akurat jej sumienie nie pozwoli mi nic zrobić. Jakże okropne jest rozczarowanie.

Dodatkowo wie, że dla mnie uderzenie w policzek to jest cios poniżej pasa. Najgorsze chyba w tym wszystkim jest to, że dalej czuje to samo. Nie czuję nienawiści czy jakichkolwiek negatywnych uczuć poza żalem i zawiedzeniem się nią.

Płaczę z bezsilności.

Płaczę, bo ją kocham.

Płaczę, bo nie wiem co powiedzieć.

Płaczę, bo wiem, że cokolwiek przyjdzie w przyszłości, będę cierpieć.

Biegłam prawie, że na oślep. Łzy rozmazywały mi całą drogę. Na szczęście mieszkam bardzo blisko szkoły i liczyłam, że dotrę do domu bez żadnych przygód. Już za najbliższym rogiem miałam dotrzeć do miejsca docelowego, ale nie zauważyłam osoby, z którą finalnie się zderzyłam. Upadłam na tyłek, ale na szczęście po za tym nic mi się nie stało.

-Wszystko w porządku? - usłyszałam nieznajomy głos.Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam przed sobą chłopaka, który wyglądał jakby był w moim wieku. -

Tak, żyję - odpowiedziałam i przyjęłam dłoń, którą podał mi, aby łatwiej było mi wstać. - Dziękuję za pomoc... - spojrzałam na niego przekrzywiając lekko głowę.

- Janek- przedstawił się.

-Miło mi cię poznać. Jestem Ola- odpowiedziałam delikatnie uśmiechając się do niego. Niestety nie stać mnie na więcej w tym momencie.

- Dlaczego płakałaś?- zapytał.

-To nic ważnego- powiedziałam choć moje serce aktualnie było w kawałkach- Pierwszy raz cię widzę tutaj. Wprowadzasz się, przyjechałeś do kogoś czy może jestem totalną ignorantką i mieszkasz tu od dawna, a ja po prostu nie zauważyłam?

- Dzisiaj wprowadziłem się tutaj z rodzicami. Dostali propozycję pracy we Wrocławiu, a ja przy okazji mogę iść tutaj do szkoły.

-Ooo! W takim razie w której klasie jesteś?

- Pierwsza liceum, human. A ty? Jaki kierunek?- zapytał.

-Ostatnia klasa podstawówki- odpowiedziałam z lekkim rozbawieniem.

- I na całe szczęście.

Pomyślałam, że to ostatni rok w tej szkole i że spędzę go na kłótniach z Dominiką. Pomyślałam o tym zakładzie. Tak bardzo chcę, żeby się skończył. Na krótką chwilę zapomniałam o tym wszystkim. Zapomniałam o wyzwaniu, o tym co się stało niecałe dziesięć minut temu, o bólu jaki odczułam, ale co najważniejsze- zapomniałam o Dominice.

Chwilę później oczy znowu mi się zaszkliły i czułam, że muszę już iść.

-Serio? Byłem przekonany, że jesteś już w szkole średniej- zaśmiał się nie widząc mojej zmiany nastoju.

- Przepraszam, ale muszę już iść- prawie, że szepnęłam mijając chłopaka.

-Czekaj, powiedziałem coś nie tak?- złapał mnie za ramię zanim zdążyłam odejść.

-Nie, po prostu mam zły dzień i muszę pobyć sama ze sobą- odpowiedziałam nawet na niego nie patrząc.

-Dałabyś mi chociaż swój numer?- poprosił z wyczuwalną nadzieją w głosie.

-Może innym razem- i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, wyrwałam rękę i pobiegłam w dalszą drogę.

Już niecałą minute później wbiegłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Całe szczęście, że jedyną osobą w domu okazał się mój brat, a on nie przejął się zbytnio moim nieoczekiwanym przyjściem. Gdy tylko położyłam się na łóżku nie wytrzymałam i mój płacz zmienił się bardziej w szloch. Przez jakiś czas nie mogłam się opanować. Siedziałam przytulając się do poduszki i tłumiąc w niej łzy. Zaczęłam odliczać do piętnastu.Jeden.Wdech.Dwa.Spokojnie. Oddychaj.Trzy.Wszystko będzie dobrze.Cztery.Nie myśl o tym.Pięć.Na pewno nie chciała cie skrzywdzić.Sześć. I wydech.Gdy doliczyłam do piętnastu miej więcej wyrównałam swój oddech, ale łzy nie przestawały lecieć. Czułam, że dzisiaj najprawdopodobniej nie zasnę.

-Olka! Koleżanka do ciebie!- usłyszałam z przedpokoju.Nie wiedziałam kto to, ale nie miałam też zamiaru wychodzić przez te osobę z pokoju. Nie powiem, bałam się, że to może być wkurzona Dominika przez to, że uciekłam.

-Ola to ja, Kaja- usłyszałam po drugiej stronie drzwi.

- Otworzysz mi?

Przez chwilę siedziałam cicho udając, że mnie nie ma, ale nie nabrała się i dalej stała oczekując aż ją wpuszczę. Po głębokim wdechu wstałam i podeszłam do drzwi otwierając je. Gdy spojrzałam przed siebie zobaczyłam Kaję, a w jej oczach dostrzegłam zmartwienie.

-Trochę się rozmazałaś- stwierdziła patrząc na mnie.

-Co ty nie powiesz?- wywróciłam oczami wpuszczając ją do środka.

-Słyszałam od Dominiki co się stało, ale coś czuję, że możesz mieć troszeczkę inną wersję- powiedziała siadając i zachęcając mnie do tego samego.


-Ta? A co powiedziała?- zapytałam spełniając niemą prośbę mojej przyjaciółki.


-Stwierdziła, że jak zwykle przesadzasz i że przez ciebie jej zakład pójdzie się jebać. Potem powiedziała, że zaczęłaś się na nią wydzierać o nie wiadomo co i finalnie chciała cię uciszyć, więc uderzyła cię lekko w policzek, ale z tego co widzę to wcale nie było lekko.

Zaciekawiona wstałam i podeszłam do lustra. Odwróciłam lekko głowę w lewą stronę i zobaczyłam zaczerwienioną, odpitą dłoń Dominiki na moim policzku. Już nie wiem który raz dzisiaj zaczęły mi płynąć łzy z oczu. Odwróciłam się w kierunku łóżka na którym siedziała Kaja i tak po prostu przytuliłam się do niej. Ona nic nie mówiąc odwzajemniła uścisk i czekała aż się uspokoję.

-Ja tylko chciałam, żeby mnie zrozumiała. Zobaczyła, że tu nie chodzi tylko o nią. Chciałam jej powiedzieć, że nie czuję się komfortowo w tym ich zakładzie. Że nawet nie zapytały czy ja tego chce!- mówiłam przez łzy.

- Ale ona nie słucha! Myśli tylko o sobie. Ważniejsze dla niej jest to, aby wygrać zakład niż to jak ja się z tym czuje. A czuje się koszmarnie! Ciągle czuje na sobie wzrok innych, słyszę jak szepczą ,,To jedna z tych lesb". A ja tak nie mogę. Pokłóciłam się z nią, bo cały dzień ją unikałam. Zaczęłam jej wygarniać i wtedy mnie uderzyła. Nie wytrzymałam i uciekłam, bo wiesz, że nienawidzę uderzeń w twarz- mówiłam już bez ładu czy składu. Lecz Kaja wytrwała i wysłuchała mnie do końca ze zrozumieniem.

-Wiesz jaka jest Dominika. Najpewniej nie wie, że zrobiła źle, a jak wie to i tak się nie przyzna, bo nie pozwoli jej na to duma. Ale spokojnie coś wymyślimy dobrze?- zapytała.

-Dziękuję, że przyszłaś- odpowiedziałam ignorując jej wypowiedź, chociaż ona wie, że to dla mnie wiele znaczy.

-Od tego jestem- powiedziała uśmiechając się.


Po wyjściu Kai usłyszałam odgłos powiadomienia.

Janek:  Hej, może jednak poznamy się bliżej?

- Czyli ten dzień może być jeszcze dobry - pomyślałam uśmiechając się do telefonu.

Dźwięk twojego głosu II gxgOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz