III. Dźwięk problemów

1.1K 71 27
                                    

Dominika

Wczorajszy dzień był boski pod względem tego zakładu z Majką. Mam wrażenie jakby cała szkoła już  wiedziała, że ja i Ola jesteśmy parą. Prawdopodobnie tak właśnie jest. Widziałam przecież te wszystkie spojrzenia rzucane w moim kierunku i szepty. W mniejszej miejscowości, gdzie nigdy nic się nie dzieje, jesteśmy nie lada atrakcją. 

Mam nadzieję, że dzisiejsza doba będzie równie owocna co wczorajsza.

- Ola! - krzyknęłam do blondynki, gdy tylko ją ujrzałam na korytarzu - Hej kochanie!

- Hej - mruknęła widocznie w złym humorze. Zanim zdążyłam ją przytulić odsunęła się ode mnie. A tej co znowu odbiło?

- To ja cię tu przytulam a ty co? Powinnaś się cieszyć, przecież tak rzadko to robię - zmarszczyłam brwi. Mamy w końcu udawać, prawda? Ona nie może strzelać mi teraz takich fochów!

-Po prostu źle się czuję. Nie chcę cię zarazić - szepnęła.

- No już dobrze, w porządku - uśmiechnęłam się biorąc ją za rękę - Mam świetną odporność.

Gdy tak stałyśmy zauważyłam, że parę osób nam się przygląda. Jedne z lekkim niesmakiem, inne z ciekawością. W sumie to im się nie dziwię. Nasza szkoła widziała wiele par, ale nigdy złożonej z dwóch dziewczyn.

- Może powinnyśmy udzielać rad jak zostać popularnym w szkole? - wyszeptałam do jej ucha, przez co nieco się wzdrygnęła - No już się mnie tak nie bój, przecież nic ci nie zrobię - zaśmiałam się.

Odnoszę wrażenie, że moje starania pójdą się jebać, przez grobową wręcz minę Oli. Czy to taki problem się uśmiechać? Przecież zawsze uśmiecha się jak wariatka, a teraz, gdy naprawdę potrzeba wygląda jak na pogrzebie. Mam jej dość.

- Może wejdźmy już do sali, dobrze? - zapytała gdy rozległ się dzwonek na lekcję.

- Nie widzisz, że nie ma nauczyciela? - powiedziałam wkurzona - Jak chcesz wejść przez zamknięte drzwi?

- Prze...przepraszam - widząc skruszoną minę jasnowłosej przypomniałam sobie o zakładzie.

- No już dobrze, to ja przepraszam. Nie powinnam tak wybuchać - przecież nie zrobiłabym tego gdyby nie ona! - Spójrz mi w oczy - uniosłam jej podbródek aby mogła to zrobić - Teraz okej, prawda?

- Tak, już dobrze - na szczęście się uspokoiła. W tym samym czasie zauważyłam chemiczkę otwierającą salę.

- I teraz możemy wejść do klasy - uśmiechnęłam się, przepuszczając ją w drzwiach z uśmiechem.

Lekcja minęła mi całkiem szybko, ale to pewnie dlatego, że lubię  chemię. Zresztą rok dopiero się zaczął więc lekcje są lekkie i przyjemne. Ponadto mam ''odświeżony'' umysł i chętniej mi się pracuje.  

Wychodząc z sali, chciałam złapać Olę za rękę, lecz nie mogłam jej dostrzec. 

- Pewnie już pobiegła na ławkę - mruknęłam do siebie - Głupia.

Poszłam więc na boisko w nadziei, że tam odnajdę jasnowłosą. Jednak gdy doszłam do naszego miejsca znalazłam tylko Kaję, Ankę i Bartka. Oli jak i Majki brak. Z tego powodu zaczęłam mieć złe przeczucia. A jeśli Majka specjalnie odciąga blondynkę ode mnie, żebym nie wygrała? To bardzo w jej stylu. 

- Gdzie Ola? - zapytałam od razu moich przyjaciół.

-Nie mam pojęcia - przyznała Kaja, a Bartek pokiwał głową przyznając jej rację - Myślałam, że przyjdzie z tobą.

- Ja też tak myślałam. Przez nią moje wyzwanie jest zagrożone! W dodatku, gdzie zniknęła Majka? Pewnie opowiada jej o mnie głupoty. 

- O tobie nie trzeba nic mówić żeby chcieć od ciebie uciec - zaśmiał się Bartek, na co posłałam mu mordercze spojrzenie. W jednej chwili przestał się śmiać.

- Ta kurwa bardzo zabawne - mruknęłam wciąż podirytowana stałą nieobecnością Oli - Ale w sumie masz rację.

- Dobra nie ważne. Pewnie Olka zaraz tu przyjdzie - powiedziała Anka starając się choć trochę rozładować atmosferę - A  wiedziałyście, że Maja zerwała z Patrykiem?

- Zabawniutko. To pewnie dlatego jej nie ma. Siedzi i płacze w kiblu - zaśmiałam się - Chociaż pewnie i tak za dwa dni do siebie wrócą. 

- Dokładnie - przyznała mi rację Kaja - Pamiętacie co było z Maćkiem?

- Nie przypominaj mi - zaśmiałam się, a Ania wraz z Bartkiem mi zawtórowali.

Jednak czas mijał, a Oli jak nie było, tak nie było. W końcu zadzwonił dzwonek, na co się ucieszyłam. Zbliżała się matematyka, co wcale nie było powodem do uśmiechu, jednak siedziałam z Olą, więc mogłam się zapytać o przyczynę jej nieobecności.

- Gdzie ty do cholery byłaś - zapytałam, gdy tylko weszłyśmy do klasy.

- Jezu, tylko w toalecie. Czy nawet tego mi nie wolno robić samej? - zapytała z przekąsem.

- Nie, nie wolno. Zresztą przez całą przerwę?!

- Dobra, daj już spokój - powiedziała i usiadła do ławki z Anią. Przepraszam, co?

- Gdzie ty siadasz? - zapytałam, uderzając lekko w jej ramię, jednak nie zwróciła na to uwagi.

Wściekła do granic możliwości usiadłam do naszej ławki samotnie. Na szczęście nie na długo.

- Usiąść z tobą? - uśmiechnęła się Kaja.

- Jasne. Ola to zdrajczyni - powiedziałam patrząc w jej stronę, lecz na to również nie zareagowała.

Tego było już za wiele. Jak można mnie tak bezczelnie ignorować? Najpierw nie przychodzi do nas na przerwie a teraz to? Mamy nabrać całą szkołę, do cholery! Dlaczego nie bierze tego na poważnie?
Na przerwie jej wygarnę.


Jednak moje postanowienie szlag trafił. Na przerwie Oli znowu nie było. Szukałam jej po całej szkole, Zeszłam nawet do toalet. Tam też jej nie było. Podobnie na lekcjach. Albo się ode mnie przesiadała, albo wcale razem nie siadałyśmy. Jakiekolwiek moje próby kontaktu kończyły się fiaskiem.

Na szczęście lekcje się skończyły, a ja wreszcie mogłam porozmawiać z Olą. Mimo wszystko była twardym zawodnikiem. Z klasy wybiegła zaraz po dzwonku. Nie patrząc więc na nikogo, szybko poleciałam za nią.

Dobiegłam do niej gdy była  przed szkołą. Złapałam ją za ramię i odciągnęłam na bok.

- Co Ty sobie wyobrażasz, co? - spytałam wściekła. Wreszcie mogłam wyrazić to, co trzymałam w sobie cały dzień - Dlaczego mnie unikasz? Miałyśmy przecież udawać! Przez ciebie może się nie udać, a wtedy Maja wygra. Czy ty wiesz co to znaczy?! Mam wrażenie, że całkowicie to olewasz! W ogóle ci na mnie nie zależy!

- Jak to mi nie zależy? - odparła zirytowana. Dlaczego ona niby jest zła? To ona się odbija, a ja cierpię - Nawet nie spytałaś mnie co ja czuję! Gadasz tylko o Majce. Naprawdę, zachowujesz się jak suka... - nie zdążyła dokończyć kiedy lekko uderzyłam ją w policzek. Natychmiast jej oczy zaszły łzami i spojrzała na mnie jak smutny szczeniak. Ta, znam to spojrzenie. Chce u mnie wywołać poczucie winy. Jakbym to ja zrobiła źle? - Mówiłam - wyszeptała i pobiegła do domu. Już nawet nie miałam ochoty jej gonić.

- Widzę problemy w związku, co? - usłyszałam za sobą głos Majki. Momentalnie zacisnęłam pięści. Jak ja jej nienawidzę. Nienawidzę jej głosu, nienawidzę tego, że to ona wymyśliła wyzwanie. Nienawidzę jej.

- Spierdalaj - mruknęłam nawet na nią nie patrząc - To nie twoja sprawa.

Dźwięk twojego głosu II gxgOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz