III

3.7K 139 57
                                    


Właśnie szłam do dormitorium, ponieważ wszystkie moje lekcje dobiegły końca. Jak zawsze, napisałam zadane wypracowania i korzystając z chwili wolnego poszłam do biblioteki. Było ledwie po osiemnastej więc miałam trochę czasu. Bardzo lubiłam przesiadywać w bibliotece czytając książki, nawet te które przeczytałam, lecz to zdarzało mi rzadziej. Wzięłam parę książek o zaklęciach i usiadłam w zacisznym rogu, w którym zwykłam siedzieć. Po przeczytaniu trzy czwarte pierwszej książki usłyszałam kroki, które jak pomyślałam były jakiegoś ucznia więc je zignorowałam. Jednak należały one do kogoś innego. Zza regału wyszedł Profesor Riddle. Spojrzał na mnie przelotnie po czym wziął książkę z działu... zielarstwa? I usiadł blisko mnie na tyle bym mogła dyskretnie go obserwować. Wróciłam do czytania i raz po raz na niego spogladałam. Za którymś razem gdy odwróciłam wzrok od tekstu książki z zamiarem ponownego spojrzenia na profesora, po prostu go tam nie było. Musiałam za bardzo skupić się na książce i nie zauważyć kiedy odchodził.

Po skończonym wieczorze w bibliotece poszłam do dormitorium. Przebrałam się i poszłam spać.

Jak mijały mi kolejne dni?

Niezbyt dobrze. Często miewałam zwykłe sny, w których nie było nic nadzwyczajnego jednak kątem oka zawsze dostrzegałam pewną postać. A mianowicie naszego kochanego profesora Riddle'a. Na początku po prostu był on zwykłą postacią drugoplanową ale z biegiem czasu stał się on głównym bohaterem moich snów. Bohaterem? Nie.. To złe określenia, lepiej będzie jak nazwę go wilkiem w owczej skórze. Niby na pierwszy rzut ona zwykły mężczyzna, jednak gdy ujrzy się jego prawdziwą maskę..A jego wnętrze! Jest ono mroczne, tak mroczne że śmiało można w nim zabłądzić a nawet utopić się. Dość szybko zwykłe przyjemne sny zamieniły się w nieznośne koszmary, których nie mogłam się pozbyć. Próbowałam Oklumencji ale nic to nie dało. Doszłam do wniosku że muszę zdobyć Eliksir Słodkiego Snu. Jeśli nie uda mi się zdobyć go od pielęgniarki, sama go zrobię. Wstałam właśnie po ciężkim koszmarze, ten był wyjątkowo paskudny.

Ile trwają już te koszmary?

Może dwa tygodnie.. Może więcej?

Przez to moje oceny OPCM'u spadły. Z wybitnych pogorszyło mi sie na zaledwie zadowalające. Z tego powodu zaczęłam chodzić przybita. W moim przypadku nie chodzi o samą trudność tego przedmiotu tylko o nauczyciela. Zawsze gdy uczę się i sprawdzam swoją wiedzę, mam wszystko w małym palcu a gdy wchodzę do sali i widzę jego, cała widza jakby wyparowuje z mojego mózgu.

Niedawno nawet zastanawiałam się nad poinformowaniem dyrektora, ale co mu powiem? "Nauczyciel obrony przed czarną magią jest czarnoksiężnikiem, który morduje czarodziejów i mugoli" Tak, zdecydowanie mi uwierzy. Zwłaszcza że nie mam dowodów chyba że... Wspomnienia!

Wspomnienia są uważane za mocny dowód ale nie niepodważalny, ponieważ można je zmodyfikować.

Ubrałam się mozolnie i zaczęłam walkę z moimi włosami, którą naszęście wygrałam. Dzisiaj kolejna lekcja OPCM'u czyli dla mnie w skrócie - męczarnia

Na śniadaniu zjadłam jak zwykle niewiele. Cały czas czułam na sobie jedno przenikliwe spojrzenia ale nie miałam moralnej potrzeby by sprawdzić kto to.

Co sie stało z Hermioną Granger?
Ciekawską i mądrą gryfonką z zapałem do wszystkiego?

Jakaś jej część przepadła, utonęła, zginęła. Jak kto woli.

Po Runach i dwóch godzinach Eliksirów niechętnie skierowałam się pod salę OPCM'u. Oparłam się o ścianę i zaczęłam czekanie na lekcję. Po chwili z klasy wyszedł on i wpuścił uczniów do klasy. Również przez koszmary zmieniłam miejce. Z pierwszej ławki przesiadłam się do czwartej, która jako jedyna była wolna. Chciałam dalej ale nikt nie chciał odstąpić miejsca. Dzisiaj była lekcja teoretyczna. Gdy na początku roku profesor powiedział że będzie stawiał na praktyki, pomyślałam że teorii nie będzie za wiele, jednak się pomyliłam. Choć nie było jej więcej niż praktyki to i tak było więcej niż się spodziewałam.

Za pięć minut dzwonek. W myślach odliczałam do niego sekundy. Z zamyślenia wyrwał mnie głos nauczyciela

–Panno Granger?

–tak? – zapytałam prawie od razu.

–Zostań po lekcji – zakomunikował a ja momentalnie się spiełam.

Czego chce? Przecież nic nie zrobiłam.
W hogwarcie nie odważyłby się nikogo zaatakować a co gorsza zabić.. Chyba..

Gdy usłyszałam dzwonek szybko się spakowałam i zawieszając torbę na prawie ramię podeszłam do profesora Riddle'a. Dopiero gdy wszyscy uczniowie wyszli zaczął mówić.

–Usiądź – na dźwięk jego głosu wzdrygnęłam się i szybko usiadłam na miejscu które mi wskazał.

Głos którym zwracał się do mnie na lekcjach zawsze różnił się od tego w koszarach. W nich był.. Chłodny, przerażający, pełen szaleństwa a gdy nie śniłam był on.. spokojny, opanowany i mogę się pokusić o powiedzenie że był melodyjny.

– Coś zrobiłam nie tak profesorze?

– Nie, nie Panno Granger – uśmiechnął się nikle i kontynuował.
– Chciałem porozmawiać na temat twoich ocen.

– Wiem że nie są dobre.. – przerwał mi co potraktowałam jako brak kultury. W sumie czy człowiek który robi takie rzeczy umie być kulturalny?

–Wiem że stać cię na więcej, przejrzałem twoje testy z ubiegłych lat jak i początku tego roku oraz te obecne. Fakt, obecne nie są najlepsze dlatego zdecydowałem się na tą rozmowę – położył swoje łokcie na blacie i splótł palce tworząc z nich jedną całość .

– Do czego Pan zmierza? – zapytałam coraz bardziej zestresowana.

– Pytałem profesora Dumbledore'a o pozwolenie, które mi udzielił. Chciałem zaproponować ci korepetycje z obrony przed czarną magią prowadzone przeze mnie. – powiedział spokojnie i utkwił swój wzrok we mnie.

Zastygłam w bezruchu zszokowana.

Oto kolejny rozdział! Mam chwilę przerwy więc myślę że napisze coś na zapas. Niestety nie mam zbytniego pomysłu co do Never ale coś sie wymyśli :)

•880• słów

Profesor Tom Riddle || TomioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz