XV

2.5K 90 57
                                    

Maraton - pt

(Ważne na dole!)

Obudziłam się podekscytowana. Było około dziewiątej, super – zaspałam na śniadanie.

Szybko ubrałam się w jakieś ciepłe ciuchy i pobiegłam do wielkiej sali, mając nadzieję, że coś jeszcze zostało..
Niby w Hogwarcie było tylko siedmiu uczniów, paru profesorów i mimo, że biedne skrzaty gotowały mniej to i tak mogli już wszystko zjeść. Weszłam do wielkiej sali, która... była pusta?

Usiadłam przy okrągłym stole i nałożyłam już zimną jajecznicę. Pierwszy raz siedziałam w Wielkiej Sali sama.. Patrzałam na każdy jej szczegół, tak jak, gdy byłam na pierwszym roku. Wkońcu zjadłam śniadanie i wyszłam z sali. Postanowiłam wyjąć na wierzch wszystkie rzeczy, które ubiorę na bal. Gdy byłam już w Dormitorium podeszłam do szafy, z której wyjęłam habrową suknię. Przyjrzałam się jej dokładnie, była piękna. Położyłam ją na moim łóżku i podeszłam kolejny raz do szafy. Tym razem wyciągnęłam z niej niskie, też habrowe szpilki. Podobało mi się to, że mieniły się na srebrno i dzięki temu nie zlewały się z sukienką. Odstawiłam je koło łóżka i tym razem podchodząc do szafki koło łóżka, wyciągnęłam z czarne pudełeczko z kolczykami od Tom'a. Nie mogłam się powstrzymać i otworzyłam je, ponownie zachwycając się biżuterią. Delikatnie przejechałam po nich opuszkiem palca i po chwili odstawiłam je na łóżko, koło sukni. Do całego kompletu dołożyłam bransoletkę, którą dostałam kiedyś od Harry'ego. Westchnęłam bo do balu zostało jeszcze siedem godzin.

Jak sie okazało, ten czas zabiłam standardowo czytaniem książki. Kiedyś jak byłam na korepetycjach z Nim to ta książka przykuła moją uwagę, więc spytałam czy mogę pożyczyć. Była ona o czarnej magii i z pewnością posiadanie jej nie było legalne. Przerażało mnie to, że mi się spodobała..

Postanowiłam zacząć szykować się ma bal, więc wstałam i ubrałam sukienkę. Poszłam do łazienki by zrobić lekki makijaż. Mugolskie kosmetyki dostałam na czternaste urodziny od rodziców. Nie chciałam przesadzać i robić nie wiadomo jak mocnego makijażu, więc nałożyłam trochę korektora, zapudrowałam lekko twarz i nałożyłam tusz na rzęsy a usta posmarowałam bezbarwnym błyszczykiem. Przejrzałam się i lustrze i stwierdziłam, że ten makijaż jednak jest za prosty i niewinny skoro idę z Nim na ten bal. Postanowiłam dodać trochę rozświetlacza i niebieskiego cienia na powieki. Jak na drugi makijaż w życiu wyszło całkiem nieźle. Moje lekko pokręcone włosy utrwaliłam zaklęciem i wyszłam z łazienki. Ubrałam kolczyki od Tom'a, bransoletkę i szpilki. Założyłam włosy za uszy i podeszłam do lustra.

No dziewczyno, powiem ci – wyglądasz oszołamiająco!
Dasz radę, mimo iż twój partner to Voldemort to będziesz sie świetnie bawić! Uwierz w siebie!

Może to dziwne, ale takie "przemowy" w myślach, przed lustrem naprawde mi pomagały.

Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyszłam z Dormitorium. Na korytarzach nikogo nie było, ponieważ pewnie wszyscy byli już w Wielkiej sali.

Dotarłam pod nią, a właściwie na korytarz prowadzący do niej. Stałam za rogiem i chciałam zza niego wyjść ale nie mogłam. Za bardzo się stresowałam. Po upływie kilku minut zebrałam w sobie moją całą gryfońską odwagę i wyszłam. Stukot moich obcasów przyciągnął uwagę Tom'a, który stał koło drzwi do Wielkiej sali. Był ubrany w elegancki, czarny garnitur, białą koszulę i czarną muszę. Jego włosy mimo, że były identyczne jak codzień to wydawały mi się piękniejsze. Zeskanował mnie wzrokiem a ja podeszłam do niego lekko się uśmiechając. Złapał moją dłoń i ją ucałował nie spuszczając wzroku z moich oczu. Gdy się wyprostował, nie puścił mojej dłoni tylko przyciągnął mnie bliżej i szepnął do ucha

– Pięknie wyglądasz – i z uśmiechem wszedł razem ze mną do Wielkiej sali.

Wszyscy, którzy byli w niej obecni spojrzeli na nas. Odprowadzili nas wzrokiem pełnym zaskoczenia nawet do stolika, przy którym usiedliśmy.

Tak jak się spodziewałam, przez małą liczbę osób bal był naprawdę skromny. W rogach sali stały choinki przy ozdobione srebrnymi i czarnymi bombkami. Na sali stało parę stołów przyozdobionych w białe obrusy i świeczniki.

Nalałam sobię trochę wina ignorując fakt, że byłam jeszcze niepełnoletnia. W chwili, gdy usłyszałam pierwszą melodię, Tom wstał, wyciągnął w moją stronę dłoń i zapytał

– Zatańczysz ze mną? – pokiwałam głową i odstawiłam kieliszek na stół. Przyjęłam jego dłoń a on poprowadził mnie na parkiet, na którym nikogo nie było nikogo. Leciała akurat wolna piosenka, więc delikatnie położył swoje dłonie na mojej talii, a ja zarzuciłam mu ręce za kark. Zaczeliśmy kiwać się lekko w powolny rytm piosenki. Czułam na sobie spojrzenia innych, przez co nagle nasze buty stały się naprawdę interesujące..

– Wydaje mi się, że podczas tańca powinniśmy patrzyć sobie w oczy – powiedział a ja niechętnie spojrzałam ma niego.

Pod wpływem jego spojrzenia zarumieniłam się. Dość mocno skoro się zaśmiał..

Bal minął mi świetnie, prawie nie przestawałam tańczyć. Wkońcu zmęczeni i uśmiani, tak On się śmiał, usiedliśmy przy stoliku. Właśnie wróciliśmy z makareny, którą z nami tańczył Dumbledore i paru innych uczniów.

Napiłam się soku z domieszką jakiegoś alkoholu i uśmiechnięta spojrzałam na Tom'a a on na mnie.

– Chodźmy na dwór – zaproponował a ja przystałam na propozycje.

Kompletnie zignorowałam fakt, że jest środek zimy i wyszłam z nim z zamku. Chłód dworu nie zadziałał na mnie tak jak powinien, czyli nie trzęsłam się z zimna a wręcz przeciwnie było mi przyjemnie ciepło. Dziwnie to brzmi, skoro mam na sobię suknię na cienkich ramiączkach. Dzisiaj zdecydowanie za dużo wypiłam...

Patrzyliśmy na księżyc, akurat dzisiaj była pełnia i świecił on bardzo mocno. Oświetlał twarz Tom'a co dodawało mu tajemniczości i mroku ale i również wyglądał pięknie..

On, jakby poczuł, że go obserwuję rówież na mnie spojrzał. Chwilę się w siebie wpatrywaliśmy aż on się lekko przysunął. Zareagowałam natychmiast, pokonałam prawie cały dystans, który nas dzielił. Stykaliśmy się już nosami

– Chyba czas dokończyć to co zaczęliśmy – szepnęłam a on uśmiechnął się lekko po czym położył swoje wargi na moich.

Oddałam pocałunek najlepiej jak umiałam. Nasz z pozoru niewinny i delikatny pocałunek przerodził się w agresywny i namiętny. Już dawno zarzuciłam swoje ręce za jego kark i pociągałam za kosmyki jego włosów, on natomiast jedną ręką trzymał mocno moją talię a drugą badał moje plecy. Po paru naprawdę namiętnych minutach odsuneliśmy się od siebie lekko. Ja jedynie się uśmiechnęłam i ponownie złączyłam nasze usta w pocałunku i kompletnie się w nim zatraciłam..

Cześć.. Cóż, trudno mi to wam przekazać, ale muszę. Niestety jutro i w niedzielę nie wleci żaden rozdział. Po prostu nie jestem w stanie ich wtedy napisać a nie mam aktualnie żadnego w zapasie. Ale za to w poniedziałek i wtorek zamiast dwóch rozdziałów pojawią się trzy! Również dzisiejszy rozdział jest dłuższy, pobiłam nim rekord :)
Mam nadzieję że zrozumienie, więc do zobaczenia za dwa dni! ❤😢

•1075• słów

Profesor Tom Riddle || TomioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz