XII

2.5K 102 22
                                    

                        Maraton - czw

Poczułam silne dłonie na swojej talii, które uchroniły mnie przed upadkiem. Gdy już stanęłam na własnych nogach, odsunęłam się i spojrzałam do góry. Zauważyłam dość wysokiego blondyna, który się do mnie uśmiechał.

– Przepraszam – mruknęłam i gdy już miałam odchodzić zatrzymał mnie dźwięk jego głosu.

– Hermiona Granger, jak mniemam? – zapytał a ja przytaknęłamm
– Connor Davies, dla przyjaciół Conny, Ravenclaw. Jeden rok starszy – wyciągnął dłoń w geście poznania się.

Gdy ją przyjęłam, nie wiedziałam, że właśnie przeliczyłam jego dni życia..

Zaproponował mi pójście pod trzy miotły, na co się zgodziłam. Co miałam do stracenia? Nic. Przynajmniej mi się tak wydawało.

Usiedliśmy przy stoliku dla dwóch osób, po chwili podeszła do nas Madame Rosmerta

– Co dla was?

– Ja poproszę wodę goździkową

– Piwo kremowe – powiedział po chwili namysłu blondyn

Rosmerta odeszła od nas. A ja z ciekawości zapytałam

– Czy masz jakiś konkretny powód tego, że mnie tu zaprosiłeś?

– Właściwie to nie ale zawsze chciałem z tobą porozmawiać, podobno jesteś niezwykle inteligentna – powiedział wypatrzony we mnie a ja lekko się zarumieniłam.

I tak zaczęła się nasza rozmowa. Nawet przyjemnie mi się z nim wymieniało zdania, ale napewno nie tak przyjemnie jak z Riddle'm. Co mnie trochę przeraziło.

Nadeszła już pora by wrócić do Hogwartu. Gdy wracaliśmy Tom wypalał mi wzrokiem dziurę w plecach. Zignorowałam to i dalej rozmawiałam z nowo poznanym blondynem. Doszliśmy do Hogwartu i wszyscy zaczęli się rozchodzić. Connor stanął przedemną i chwycił moją dłoń po czym ją ucałował. Zaśmiałam się a on powiedział

– Mam nadzieję że ten dzień sie kiedyś powtórzy, dobranoc Hermiono – i odszedł nim zdążyłam również się pożegnać.

Westchnęłam i dopiero teraz poczułam jakie rumieńce miałam. Rozejrzałam się przelotnie i poszłam do wieży Gryffindoru. Nie miałam pojęcia, że przy bramie nadal stał Riddle i widział całe zajście.

×××

Aktualnie byłam na korepetycjach. Niby na pierwszy rzut oka nic sie nie zmieniło, ale ja zauważyłam coś. Jego spojrzenie.. Wyglądało jakby miał mnie zaraz połknąć lub rozszarpać.

Korepetycje były takie jak zawsze, luźne i miłe jednak nie mogłam znieść tego czegoś w jego spojrzeniu.

– Coś sie stało? – zapytałam.

Jako iż zmieniliśmy miejsce z biurka na kanapę byliśmy znacznie bliżej siebie.

– Nie ale po prostu.. – spojrzał na mnie, jego oczy nie wyrażały tego co wcześniej. Jedynie zainteresowanie i coś jeszcze, ale nie mogłam tego opisać jednym słowem.

Położył delikatnie dłoń na moim policzku i przysunął swoją twarz do mojej. Dzieliły nas nikłe milimetry. Nagle poczułam jego zimne wargi na swoich.

Przeraziałam się i momentalnie wstałam. Zebrałam moje rzeczy najszybciej jak mogłam i wybiegłam z jego gabinetu. Przestałam biec dopiero wtedy kiedy usłyszałam kroki przed sobą. Nadal byłam cała wstrząśnięta.

Zza rogu wyszedł Connor i spojrzał na mnie pytająco.

– Co sie stało? Jesteś cała czerwona i ... uciekałaś przed kimś? – zapytał

Tak, przed wszystkimi.

– Przepraszam cie ale teraz nie mogę rozmawiać – i dalej pobiegłam.

– Ale chciałem cie za.. – więcej nie usłyszałam bo byłam za daleko.

Wbiegłam do dormitorium i rzuciłam sie na łóżko ignorując moje współlokatorki. Przejechałam kciukiem po moim wargach, na których dalej czułam jego wąskie usta. Dalej czułam jego smak, zapach, dotyk.

Chyba zwariowałam.

Jeśli ktoś inaczej zinterpretował by moje "zwariowanie" to byłby pewny że sie zakochałam. Bo sie nie zakochałam, prawda?

Kolejny rozdział wrzucę wieczorem bo nie mam pomysłu :(

•530• słów

Profesor Tom Riddle || TomioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz