Maraton - pon
Tom - POV
Udało się! Siedziałem zadowolony w moim gabinecie i piłem whiskey, chyba sie uzależniłem, ale dla mnie to nie miało wtedy znaczenia! Granger zaczęła mi ufać! Wystarczy poczekać aż "będziemy razem", zorganizować jakieś mini przyjęcie z jakieś okazji i zaprosić Weasley'a i Potter'a.
Uśmiechnąłem się zwycięsko i kolejny raz wziąłem łyka trunku. Z drugiej strony coraz ciężej odsuwało mi się myśl, nie powinienem. Ugh, o czym ja myśle. Jestem Lord'em Voldemort'em i mogę wszystko!
W bal bożonarodzeniowy zaskoczyłem samego siebie. Nie miałem jej wtedy pocałować, zadziałał na mnie głupi impuls..
Przez to następnego ranka spędziłem dwadzieścia minut dokładnie szorując usta.Swoją drogą, jutro jest trzydziesty pierwszy grudnia. Nienawidzę tej daty. Przypomina mi ona o mojej plugawej matce i sierocińcu. Szybko rzuciłem moje jutrzejsze urodziny w niepamięć i postanowiłem przejść się po Hogwarcie. Narazie nic innego nie mam do zrobienia.
Niektórzy uczniowie wracali do szkoły przed nowym rokiem, gdy nie mogli zostać już u siebie. Przedstawicielem takiego przypadka jest niestety Connor Davies. Przylepił się do Granger i ciągle jej szuka. Miałem szczęście, ponieważ było już po ciszy nocnej a zauważyłem jego, gdy wyszedłem zza rogu. Nie był sam...
Szybko rzuciłem na siebie zaklęcie kameleona i podszedłem do nich.
Connor trzymał ręce po dwóch stronach głowy Granger, która rozpaczliwie szukała drogi ucieczki.
– Zostawisz mnie wkońcu?.. – zapytała cicho.
– Jeśli dasz mi to po co przyszedłem –uśmiechnął się znacząco
Poczułem złość, okropną złość. Wiedziałem o co mu chodzi. Po pierwsze - chciał ją zgwałcić. A po drugie gwałt to pieprzona mugolska słabość! Czarodziejom nie przystoi, choć on chyba i tak o tym zapomniał.
Zacząłem mocniej oddychać by się uspokoić. Chyba on to usłyszał i obrócił głowę w moją stronę i zaczął tam patrzeć. Granger wykorzystała chwilę nieuwagi chłopaka i kopnęła go między nogi. Chłopak zgiął się w pół i puścił dziewczynę, która szybko uciekła.
Moja złość znowu powróciła, a razem z nią sadystyczne myśli.
Rozejrzałem się i wziąłem chłopaka za włosy do pierwszej lepszej sali. Rzuciłem nim o ławkę i zamknąłem drzwi dodatkowo zabezpieczając je by nikt nie wszedł i nas nie usłyszał. Zdjąłem z siebie zaklęcie a blondyn popatrzał na mnie zdziwiony
– p...profesorze.. – zaczął szeptać.
Nie chciało mi się słychać jego błagań ale chciało mi się słuchać jego krzyków, więc utnę jego język na końcu.
Rzuciłem na niego Cruciatusa i rozkoszowałem się jego krzykami. Nie musiałem obawiać się nieproszonego gościa, ponieważ dokładnie zabezpieczyłem i wyciszyłem salę.
– Nie! błagam!
– oh zamknij sie – rzuciłem zirytowany i posłałem w jego stronę zaklęcie, które powoli łamie wszystkie kości.
Bawiłem się nim dość mocno więc rzuciłem zaklęcie by częściowo żył i odczuwał ból.
Skończyłem tortury. Uśmiechnąłem się zadowolony z efektu.
Chłopak był cały poparzony, niektóre kończyny nie były na swoim miejscu na przykład jego palce – zostały odcięte i przyklejone do jego łysej głowy, co dało trochę efekt pióropuszu. Teraz bardziej palcopuszu...
Nogi i rece miał powyginane w wszystkie strony, posiadał również ogromne dziury w brzuchu. Oczu nie miał tak samo jak języka i czegoś jeszcze.. Zęby spiłowałem mu pilnikiem do metalu i teraz dusił się własną krwią. Rzuciłem na siebie zaklęcie czyszczące i zostawiłem chłopaka by umierał powoli oraz w cierpieniach. Pewnie kiedyś go znajdą, ale martwego.
Wróciłem do moich kwater i jak po każdych torturach poszedłem wziąść prysznic. Czułem jakby moje złe uczynki z dzisiejszego dnia spływały po mnie mieszając się z wodą i odpływając razem z nią do kanałów. Lecz tak nie było.
Wyszedłem z łazienki i poszedłem spać. Jutro znów będę musiał znosić resztę..
No witam. Jak minął wam weekend? Ja wymyślałam scenariusze do rozdziałów jednak ten jest totalnie spontaniczny. Chyba moja sadystyczna wyobraźnia mnie trochę poniosła i powstało coś takiego. Choć miałam jeszcze coś dodać ale stwierdziłam, że wtedy przesadzę. Kolejny rozdział wleci po południu a ostatni wieczorem!
•619• słów
CZYTASZ
Profesor Tom Riddle || Tomione
FanfictionPrzy stole pedagogicznym siedział młody szatyn. Jego lekko kręcone włosy opadały mu swobodnie na twarz. Był z siebie dumny, że po tylu latach starań w końcu udało mu się objąć posadę nauczyciela OPCM'u. Po ceremonii przydziału, jak co roku Dumbledor...