Maraton - czw
Przez kolejne dni rozmyślałam o tym co stało się na moich korepetycjach..
Inni uczniowie wyjechali już do domów, w tym Ron, Harry i moje współlokatorki. W sumie w Gryffindorze na święta zostałam tylko ja i jakiś drugoroczny.
Wracałam właśnie ze śniadania, nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek. Obróciłam się i ujrzałam Riddle'a. Niespodziewanie wszystkie wspomnienia z pamiętnych korepetycji mnie zalały.
– Musimy porozmawiać – szepnął i pociągnął mnie w stronę jego gabinetu.
Dopiero gdy weszliśmy do niego puścił mój nadgarstek, jakby bał się, że wcześniej ucieknę...
Stałam dalej przy drzwiach, gdy on usiadł w fotelu. Ocknęłam się i usiadłam na drugim. Popatrzałam na niego wyczekująco, ale ten dalej wpatrywał się w stolik. Miał splecione dłonie i jego łokcie opierały się na jego kolanach. Wkońcu zaczął mówić
– To co ostatnio miało miejsce nie powin.. – nie dokończył bo natychmiast mu przerwałam.
– Co się stało, to się nie odstanie. Nie mam do ciebie żalu – podniósł lekko głowę patrząc na mnie a ja lekko się uśmiechnęłam.
Pokiwał głową i widziałam jakby walczył sam ze sobą czy coś powiedzieć. Wkońcu westchnął i oparł się o fotel i spojrzał w moje oczy.
– Wiem, że to nie jest zgodne z regulaminem, ale... – zawachał się po czym zapytał
– Pójdziesz ze mną na bal? – popatrzałam na niego zszokowana.Ja z nim?
– Mogę się zastanowić i dać ci znać jutro? – zapytałam a on przytaknął.
– To na mnie chyba już pora – powiedziałam po chwili ciszy i uśmiechnęłam się ponownie.
Nic nie odpowiedział tylko wpatrywał się w stolik. Gdy byłam przy drzwiach i jedną rękę miałam na klamce powiedziałam coś co wywołało swego rodzaju ciepło u niego w sercu
– Dobranoc Tom – spuściłam głowę i zamknęłam za sobą drzwi.
Poszłam szybkim krokiem do dormitorium.
×××
Zgodzić sie czy nie? – To pytanie dręczyło mnie od wczorajszego wieczoru. Przez jedno głupie zdanie nie mogłam zasnąć, ale przynajmniej podjęłam decyzję.
Udałam się na śniadanie. Dumbledore stwierdził że jest za mało uczniów by siedzieć osobno, więc wchodząc do Wielkiej Sali nie zobaczyłam czterech podłużnych stołów i jednego prostopadłego do nich, trochę mniejszego stołu a jeden okrągły średnich rozmiarów. Stał on na środku sali. Narazie siedziało przy nim dwoje uczniów, dyrektor i oczywiście Riddle. Zajęłam miejsce na przeciw niego i nałożyłam sobie śniadanie. W pewnym momencie poczułam że On wpatruje się we mnie, więc również na niego spojrzałam. Wiedziałam już o co mu chodzi, więc kiwnęłam lekko głową i uśmiechnęłam sie lekko, co odwzajemnił.
Cały czas myślałam o pocałunku z nim, niby nikłe muśnięcie warg, jednak dla mnie tyle znaczyło. Najgorsze było to, że już się z tym pogodziłam i chętnie bym to powtórzyła...
Gdy skończyłam jeść, chciałam już odejść od stołu, jednak głos dyrektora mnie powstrzymał
– Hermiono, mogłabyś przyjść teraz do mojego gabinetu? – zapytał z swoim nie zmiennym dobrotliwym uśmiechem.
– Oczywiście – uśmiechnęłam się i starzec wstał od stołu kiwając głową na pożegnanie w stronę Tom'a.
Poszłam za nim pod posąg gargulca.
– Musy-świstusy – wypowiedział hasło i wszedł do gabinetu.
Gestem ręki zaprosił mnie na krzesło przed jego biurkiem a sam usiadł przy nim. Chciał poczęstować mnie cytrynowym cukierkiem jednak odmówiłam. Po chwili zaczął mówić.
– Chodzi o to, że...
Ależ ze mnie Polsat! Tak jak napisałam rano, wieczorem wstawiam kolejny rozdział.
Nic za wiele tu do gadania, dobranoc!•531• słów
CZYTASZ
Profesor Tom Riddle || Tomione
FanfictionPrzy stole pedagogicznym siedział młody szatyn. Jego lekko kręcone włosy opadały mu swobodnie na twarz. Był z siebie dumny, że po tylu latach starań w końcu udało mu się objąć posadę nauczyciela OPCM'u. Po ceremonii przydziału, jak co roku Dumbledor...