IX

2.6K 108 9
                                    

                   Maraton - wt

Dzisiaj kolejne korepetycje... Westchnęłam i wstałam z łóżka oraz wykonała moją poranną rutynę.

Udałam się na śniadanie. Usiadłam na miejscu gdzie siedziałam wczoraj. Nałożyłam tosty i szybko zjadłam. Postanowiłam że dzisiaj napiszę wszystkie zadane prace z tego tygodnia. Wstałam od stołu przy, którym i tak nie było za dużo uczniów i wróciłam do dormitorium. Wyciągnęłam pergamin, pióro oraz atrament, zaczęłam powoli pisać wypracowania. Nie było ich mało więc poświęciłam na to dobre parę godzin. Nawet nie zorientowałam się kiedy przyszedł czas na obiad. Starannie poukładałam jeszcze nie skończone wypracowania i ponownie wyszłam z dormitorium. Czasami irytuje takie ciągłe chodzenie, ale jeść trzeba.

Gdy doszłam do wielkiej sali było kilka minut po czternastej więc na spokojnie zjadłam dzisiejszego indyka. Wróciłam do dormitorium po pół godzinie więc miałam czas na dokończenie wypracowania.

Okazało się że bardzo szybko zleciał mi czas i ,gdy skończyłam ostatnie  wypracowanie była za pięć szesnasta. Zerwałam się i wybiegłam z dormitorium. Biegłam do sali Obrony Przed Czarną Magią. Napewno spóźniłam się minimum dziesięć minut.

Wkońcu dotarłam pod salę. Zdyszana zapukałam i czekając na odpowiedź poprawiłam moje rozwiane włosy. Po chwili usłyszałam chłodne "wejść". Wzdrygnęłam się i otworzyłam drzwi. Zamknęłam je za sobą i nawet nie zdążyłam otworzyć ust by zacząć sie tłumaczyć bo do moich uszu dotarł krzyk.

– Można wiedzieć gdzie byłaś przez ostatnie piętnaście minut!? Wiesz ile mogliśmy przerobić materiału przez ten czas? – krzyknął profesor a ja dalej stałam przy drzwiach, wbiłam wzrok w podłogę i powiedziałam spokojnie

– przepraszam Profesorze, straciłam poczucie czasu, gdy pisałam wypracowanie – przeprosiłam i czekałam aż Riddle sie odezwie

Pokręcił głową i westchnął. Gestem ręki zaprosił mnie bym usiadła tam gdzie ostatnio – przy jego biurku.

Reszta czasu minęła spokojniej. Atmosfera się rozluźniła i nawet fajnie mi się z nim rozmawiało. Oczywiście na temat OPCM. Po prostu nigdy nie miałam okazji porozmawiać z kimś inteligentnym. Do rozmowy kiedyś miałam Ron'a i Harrego ale oni  woleli rozmowy o Quidditch'u. Z innymi nauczycielami nie mam takich relacji jak z Nim.

Podczas rozmowy cichy głosik, gdzieś w zakamarku mojej głowy krzyczał że nie powinnam. Faktycznie, nie powinnam, to śmiertelny wróg mojego najlepszego przyjaciela..

Odstawiłam tą myśl na bok i skupiłam się na rozmowie.

×××

Jako iż wczoraj napisałam wszystkie zadane prace to dzisiaj miałam wolny dzień. Nic nie zaplanowałam więc postanowiłam skorzystać z ostatnich promieni słońca i wyjść na błonia poczytać książkę. Wzięłam pierwszą lepszą i włożyłam do torby. Wyszłam z Hogwartu i usiadłam pod drzewem, które rosło dalej od innych. Mimo iż słońce świeciło to towarzyszył mu chłodny wiatr.

Usiadłam pod drzewem i otworzyłam książkę na pierwszej stronie. Od czasu do czasu przerywałam czytanie by przelecieć wzrokiem błonia.

Od jakiegoś czasu czułam na sobie czyjś wzrok. Po raz kolejny oderwałam wzrok od tekstu książki i spojrzałam na błonia. Już miałam ponownie zacząć czytać ale moją uwagę przykuła postać, która stała przy bramie Hogwartu. Ewidentnie się we mnie wpatrywała. Po zarysach sylwetki i krótkich włosach wywnioskowałam że to mężczyzna. Owa postać ruszyła w moim kierunku. Położyłam książkę na udach i zaczęłam się patrzeć na niego. Gdy był już blisko mnie na tyle bym zobaczyła twarz, zrozumiałam że to On.

Riddle podszedł do mnie i uśmiechnął się. Usiadł koło mnie i spojrzał na książkę po czym zapytał

– Co czytasz?

Spojrzałam na okładkę, na której napisany był tytuł – Najpierw poznaj, dopiero się broń.

– Skąd masz tą książkę? – zapytał patrząc na nią, po chwili dodał
– Nie ma jej w zbiorach Hogwartu bo uznano że zawiera nieodpowiednie treści.

Co on pani Pince, że zna położenie każdej książki?

– Na początku roku, gdy byłam na zakupach na pokątnej wstąpiłam do księgarni. Przykuła mój wzrok i zainteresowała więc kupiłam – wzruszyłam ramionami i wróciłam do czytania.

Nic nie mówił, jedynie wpatrywał się we mnie. Nagle kosmyk moich włosów opadł mi na twarz. Riddle podniósł rękę, która dotychczas spoczywała na jego nodze i delikatnie założył go za ucho. Odwróciłam zaskoczona głowę w jego stronę. Gdy popatrzałam w jego oczy ten się tylko uśmiechnął i wziął rękę spowrotem

Haha wstawiam kolejny rozdział i część maratonu! Dostałam weny więc będzie robić się ciekawie. Jedyne co powiem wam to wyczekujcie balu bożonarodzeniowego ;)

•676• słów

Profesor Tom Riddle || TomioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz