26. Piekło

767 77 26
                                    

Zbliżamy się właśnie do luki w ogrodzeniu.
Moje serce i zapewne również serca moich kompanów biją Jak dzwony .

Zaraz rozpocznie się nasza podróż do ziemskiego piekła. Czemu piekła?
Bo Ci którzy tam są, to demony bez uczuć.
Nie posiadają ludzkiej empati, nie znają miłości, ani nie troszczą się o nikogo- oprócz siebie.
To demony w ludzkiej skórze.

Mam ochotę zarządzić odwrót, ale za daleko zeszliśmy.
Muszę ocalić Lauren za wszelką cenę.
Pewnie cierpi tam katusze...

-Pani Szeryf, zaczynamy?- Spytał jeden z zastępców.

-Tak, przekaż dalej aby każdy przeszedł po kolei, a następnie się zaczaił tam gdzie mu wyznaczono.- Poleciłam.

Mężczyzna natychmiast wykonał rozkaz, który zaskutkował przejściem do kolejnego etapu: czyli Zabójstw po cichu.

Dobrze wiemy, że jak byśmy wlecieli przez bramę jak szaleńcy to w kilka sekund by nas podziurawili jak ser.

Więc wpierw wyeliminujemy tylku ilu się da po cichu.

Jak już zajęłam swoją pozycję, dałam znak snajperowi, aby ten poinformował ekipę od ładunku by zaczynali.

Nie minęła minuta, a w niedalekiej odległości było słychać wybuch.
Był nawet potężniejszy niż myślałam. Chłopaki się postarali.

Tak jak przewidzieliśmy, większa część gangu osiodłała swoje konie i ruszyła sprawdzić co się dzieje.

Rozkaz wydała im kobieta z zakrytą twarzą- to musi być Michelle.
Na jej widok cała się rozgotowałam.
Nie tylko ze złości, ale również ze stresu.
W niewielkiej odległości ode mnie, stoi kobieta odpowiedzialna za masowe mordy, tortury i wiele innych zbrodni.
Mogła bym równie dobrze wyjąć teraz rewolwer i sprzedać jej kule w głowę.
Ale nie.
To by było za proste. Ona ma zawisnąć, świadoma nadchodzącej śmierci.
Chce aby rodziny ofiar jej zbrodni, mogły widzieć jak wyzionie ducha.
Mam zamiar powieścić ją na za krótkiej linie, aby ta nie zdechła od razu- ma się męczyć.
Tylko taka śmierć była by choć odrobinę fair w stosunku do bólu jaki zadawała innym.

Jak mogłam się spodziewać- kobieta weszła spowrotem do namiotu.

Dałam niemy sygnał, aby zorientować się jak będziemy ruszali naszą "falą zabójstw".

Długo to nie zajęło, a ruszyliśmy.

U mego lewego boku znajdował się Mendez. Wyznaczyliśmy sobie kto kogo zabije, gdyż przed nami znajdowali się dwoje wrogów, którzy z początku nie słyszałam o czym rozmawiają.

You're My Outlaw [Camren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz