29. Nie chce konsekwencji.

831 75 19
                                    

Tej nocy nie spałam.

Tak jak mogłam się spodziewać, rano w moje drzwi zapukał jeden z zastępców, a ja otworzyłam.

-Pani Szeryf! Wiem, że jest Pani ciężko po śmierci Pani Lauren, ale musi Pani to zobaczyć.

Oczywiście- wiedziałam co chłopak chce mi pokazać.
"Włożyłam" więc maskę niewiedzy i pobiegłam za nim.

Gdy dotarliśmy na miejsce, wszyscy zebrani odwrócili się w moją stronę.
Część z nich miała przerażone miny, część zrozpaczone, a niektórzy poprostu płakali.

Wiedziałam, że muszę teraz zagrać zszokowaną i załamaną, oraz wymyślić jakąś tezę. Po wydarzeniach z poprzednich dni, nie było to trudne.

-Shawn.. - padłam na kolana, po czym zmusiłam swoje oczy do uronienia choć jednej łzy. Chyba grałam dość przekonywująco, bo jeden z Chłopaków pomógł mi wstać, po czym mnie przytulił. A ja wciąż patrzyłam na przerażającą minę Mendeza. Mial otwarte usta i oczy, zakrwawione, były wpatrzone we mnie.

-Przykro mi, że musi Pani to oglądać... Jest tu Pani przyjacołka- Noramni Kordei, jakby chciała Pani z kimś porozmawiać.- Jak na zawołanie, z tłumu wyłoniła się wspomniana kobieta.

-Camila.. Wiem, że to już druga śmierć bliskiej Ci osoby, do tego wypadek Ally.. martwię się o twoje zdrowie psychiczne... I fizyczne w sumie też. Chodź do mnie, porozmawiamy.- Zarzuciła mi rękę przez barki i zaczęła ciągnąć w Stronę budynku, w którym stacjonuje.

W sumie było mi to na rękę. Mogłam teraz udawać załamaną i poprostu nic nie mówić. W sumie po części jestem załamana.
Złożę raport na komisariacie jak tylko stąd wyjdę.
Teraz, dzięki podsuniętemu mi pomysłowi przez Normani, będę grać załamanie psychiczne.

-Zrobię Ci herbatę na uspokojenie i dam jakiś środek, również uspokajający.- Nie protestowałam, przyda mi się.

-Dziękuję...

-Teraz powiedz mi, czy ty coś w ogóle jesz? Śpisz? Wyglądasz jak wrak człowieka.

-I tak się czuje.. Nie pamiętam w sumie kiedy coś jadłam.. Nie mam apetytu, tylko pije alkochol albo pale. Ze spaniem to różnie, zależy ile wypije.

-Matko... Camz.. Nie powinnaś zapijać problemów. To nic nie da, a wręcz przeciwnie. Będzie gorzej, a do tego wpadniesz w nałóg.

-Heh.. na to już za późno.. A poza tym, co mi teraz zostało?- spojrzałam jej w oczy.

-Musisz się trzymać. Jesteś Szeryfem, to zajęcie odpowiedzialne i bardzo ważne. Nie możesz zawieść swoich... Bądź silna dla nich.. dla nas.- Złapała mnie za ręce.

-Taa.. Apropo bycia Szeryfem- muszę Cię przeprosić, ale obowiązki czekają.- Zabrałam swoje ręce, wypiłam duszkiem herbatę, parząc  sobie przy tym język i podniebienie, po czym wstałam i bez słowa i reakcji na słowa Normani, wyszłam z budynku, idąc na posterunek.

You're My Outlaw [Camren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz